Ktoś tu wszedł, więc tam spojrzałam i westchnęłam, widząc że to Jaxon.
- Ja pierdole... Mam dość życia.
Opadł na kanapę.
- Dlaczego?
- Przez humor Sabine. Jest cholernie smutna, ale spokojna, czyli pewnie śpi.
- Wiesz kiedy śpi?
Zmarszczyłam brwi, a on się zaśmiał.
- Ta. Wtedy jestem... Normalny. Nie zmieniają mi się humorki, ani nic.
- Co wiesz o Sabine i Jasonie?
- Powiedziała tylko że przyjaciele się nie całują, ani nie spotykają w toalecie w tajemnicy przed dziewczyną. Coś w tym stylu. Później powiedziała Louisowi że ją zdradził i tyle.
- Biedna... Ale... Dlaczego? O co mu chodzi?
- Sam nie wiem. Mógłby się dla niej zabić, nie wiem o co tu chodzi i dlaczego ją zdradził. Może Sabine coś źle zrozumiała... Naprawdę nie wiem.
- Nie chcę żeby to przeżywała. Wiem że ją to boli...
- Ej, mamuś. Da sobie radę. Jak nie to do nas przyjdzie.
Pov. Angel.
Podniosłam się i złapałam się od razu za głowę, czując okropny ból. Uh... Od razu zauważyłam okno naprzeciwko, a tam Jasona który chyba ćwiczy. Nie.. No błagam kurwa nie... Zasłoniłam szybko okno i usiadłam przy biurku. To za bardzo boli... Wiem że to głupie zerwanie, ale... Jason był i dalej jest bardzo ważną osobą w moim życiu. Nie wyobrażam sobie że muszę teraz funkcjonować bez niego. Ale... Dlaczego? Po co? Nie pasowałam mu? Nie wystarczałam? Nie wiem do cholery... Ale cholernie za nim tęsknię. Kurwa, jego słowa jak mówił że mnie kocha i jestem dla niego wszytskim... Dlaczego nagle coś mu się odwidziało?
- Ej, młoda. Otworzysz mi?
Wujek spytał, więc podeszłam do drzwi i mu otworzyłam.
- Możemy pogadać?
Otworzyłam szerzej, więc wszedł i na mnie spojrzał.
- Słuchaj... Co się wydarzyło między wami? Wiem że to musi cię boleć ale chciałbym wiedzieć...
- Ja... Byliśmy na tej gali i zestresowałam się, więc poszłam do toalety i... Zobaczyłam jak stoi mega blisko Camili Cabello. Rozmawiali że on ma mi o czymś powiedzieć. I na końcu... Ona go pocałowała, a on nic nie zareagował. Nawet się nie skrzywił, nic. To głupie, prawda?
- W sumie to nie... Słuchaj... Jason też to przeżywa i jest moim synem..
- Wiem. O nic nie proszę.
- Dasz sobie radę?
- Tak, dam... Nie przejmuj się mną.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja położyłam się z powrotem na łóżku i spojrzałam na okno. Kurrrwa... Potrzebuję go tak cholernie bardzo. Żeby chociaż mnie przytulił. Cokolwiek... Ale jak mógł mi takie coś zrobić po tym jak mi mówił że mnie niby kocha, albo że jestem dla niego całym światem...?
- Kurwa mać.
Znowu się poryczałam, przytulając od razu misia. Dlaczego to musi tak boleć? Westchnęłam i poszłam do Jaxona, a tu na niego spojrzałam.
- Jax... Co pomaga ci się odstresować?
- Fajki, ale nawet nie próbuj. Ej, mała...
- Nie zaczynaj...