- Davis i Merlot, do klasy.
Dyrektor na nas spojrzał, a Jaosn westchnął i po prostu poszedł.
- Jason...
Poszłam za nim i po chwili na mnie spojrzał.
- Mam nadzieję że znajdziesz faceta który cię nie zrani. Jestem z ciebie cholernie dumny, z tego co osiągnęłaś i kim się stałaś... Cholernie cię kocham, hm?
Pocałował mnie w czoło, przez co spłynęła mi łza.
- Jay...
- No już. Chcę mieć dobry kontakt. Może nie przyjaźń, ale... Znajomość.
- Zrywasz ze mną?
- Już to zrobiłaś.
Przejechał kcoukiem po moim policzku, więc się do niego przytuliłam i westchnęłam.
- Nie chcę.. Jason dlaczego mi to robisz?
Zaśmiał się i sam przetarł twarz.
- Jesteś wkurwiająca.
Myślałam że będzie walczył... A on się poddał.
- Nie zależało ci.
- Jasne, nie zależało. W ogóle.
- Dlaczego tak łatwo odpuszczasz?
- Bo cię kocham i... Chcę żebyś była szczęśliwa.
- Byłam z tobą szczęśliwa...
- Chodź tu.
Westchnął i mnie przytulił. Uh... Nie chcę go stracić no kurwa. Potrzebuję go...
- Jason nie chcę...
- Zdecyduj się... Sama mówiłaś że...
- Ale nie chcę.
Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło.
- Znajdziesz lepszego, hm?
- Dlaczego mnie odpychasz?
- Bo coś zrozumiałem. Nie jestem dla ciebie dobry.
- Sabine, możemy pogadać?
Chance podszedł, przez co pokręciłam głową.
- Gadamy, jakbyś kurwa nie zauważył.
Jason powiedział, A Chance uniósł brwi.
- Wydaje mi się że już skończyliście, skoro ona płacze.
Jason się chamsko uśmiechnął i założył ręce na piersi, przez co westchnęłam. Zaczyna się...
- Wypierdalaj.
- Kurwa człowieku.
- Przypomnę ci że potraktowałeś ją jak szmatę, więc no kurwa mać, nawet się do niej nie zbliżaj.
- No tak, ja jestem najgorszy. Jak ty powiedziałeś że jest dziwką i jeszcze ją popchnąłeś to było okej.
- Byłem naćpany.
- Gówno mnie to obchodzi.
- Przypomnę ci że ty ją chciałeś...
Spojrzałam na Chance'a i stąd wyszłam, ścierając łzy. Ja pierdole będą sobie teraz wypominać co mi zrobili.
- Sabine...
Tata do mnie podszedł, przez co westchnęłam. Co on tu robi?
- Co?