Pov. Sabine.
Położyłam się i westchnęłam, wchodząc w galerię. Mam za mało pamięci. Przejrzałam wszystkie foldery do literki J, a przy niej westchnęłam widząc "Jay 💜". Niepewnie weszłam w ten folder i zobaczyłam nasze zdjęcia. Ja pierdole... Nie. Nie będę ich przeglądać. Mam dzisiaj koncert, nie mogę...
- Co tam?
Wujek usiadł na łóżku obok mnie i się uśmiechnął.
- Pokłóciłóciłeś się kiedyś z ciocią?
- Milion razy.
- Ale tak że się do siebie nie odzywaliście przez kilka miesięcy.
- Jason, prawda?
Kiwnęłam głową, a on westchnął.
- Jeśli tak mocno za nim tęsknisz i przez tak długi okres czasu... To po prostu się w nim zakochałaś.
- Nie chcę... Znając życie ma na wszystko wyjebane...
- Skąd wiesz? Może on też za tobą tęskni?
- Ja... Nie wiem. Nie sądzę. Sam mnie odepchnął...
- Musicie w końcu pogadać i albo to zakończyć, albo nie.
Kiwnęłam głową i opadłam na łóżko, a on mnie pocałował w czoło i wyszedł, więc zadzwoniłam do Avery.
- Halo?
- Hej... Mam pytanie o Jasona...
- No?
- On.. Jaki jest? Zmienił się?
- Nie wiem czy chcesz wiedzieć...
- Chcę...
- Mogę powiedzieć po koncercie? Nie chcę żebyś była na nim smutna.
Kiwnęłam głową sama do siebie i się uśmiechnęłam, nawet kurwa nie wiem po co.
- Jasne...
- Jak się trzymasz?
- Źle. Nawet bardzo źle. Wszędzie gadają o mnie i Louis'ie.
- Jak coś to wracaj.
- Nie... Dam radę. Muszę kończyć...
- Jasne, papa.
- Pa.
Rozłączyłam się jak spłynęły mi łzy i weszłam w wiadomości. "Louis Tomlinson i Sabine Davis przyłapani". Co? O co chodzi? Weszłam w to i rozszerzyłam oczy, widząc zdjęcie moje i Louisa, jak się całujemy. Zrobili zdjęcie przez okno. Kurwa mać.
Zerwałam się i wyszłam z domu, dzwoniąc do Louisa. Nie będą tak kurwa mać ze mną pogrywać.
- Widziałaś zdjęcie, prawda?