36. "Ciebie też nie dostanie..."

5.2K 345 260
                                    

Pov. Jason.

- O co chodzi?

- Kto to był? Kojarzę włosy i zapach.

- Znajoma, nie znasz. Może kiedyś ją u mnie widziałeś.

- Nieważne, dowiedziałem się paru informacji i cię potrzebuję.

- Mów.

Usiadłem na łóżku, a on na krześle i westchnął.

- Dean faktycznie żyje... Nie wiem jakim cudem. Musisz ze mną polecieć do Los Angeles.

- Spoko, na luzie.

- Nikt nie może wiedzieć, jasne? Jaxon też leci. Angel, twój ojciec, nikt.

- Wiesz, że to duże ryzyko? Jak coś nam się stanie...

- Wiem. Ale też wiem że potraficie się bronić i strzelać.

- Kiedy?

- Dwudziesty piąty sierpnia.

Sabine ma koncert trzydziestego pierwszego... Przecież nie będę mógł jej tak zostawić.

- I kiedy wrócimy?

- Jak wszystko załatwimy. Tak z tydzień, lub półtora tygodnia.

- Wiesz, że Sabine ma pierwszy koncert trzydziestego pierwszego?

Rozszerzył oczy i westchnął. Nagroda dla ojca roku pójdzie do niego.

- To lecimy za tydzień.

- Co mam powiedzieć rodzicom?

- Lecisz z Jaxonem. Nic o mnie nie mów.

- Jasne.

- A, i odpierdol się od Sabine.

Uśmiechnął się, a ja się zaśmiałem i założyłem ręce na piersi.

- Nie gadamy.

- I niech tak pozostanie.

Wyszedł stąd, więc po kilku minutach zszedłem na dół. Ojciec tu siedzi.

- Jak z Sabine? Wydaje się szczęśliwa. Znaczy, inaczej jakoś wygląda.

- Była u fryzjera.

Zjadłem winogrono, a on się zaśmiał.

- Wiesz o co mi chodzi. Jesteście razem?

- Nie.

Usiadłem na kanapie, a on na mnie spojrzał.

- Czyli dalej tylko chodzicie do łóżka.

- Kończymy razem z wakacjami.

- To wam nie wyjdzie, zobaczycie. Nie da się spojrzeć na osobę z którą było się bliżej jak na przyjaciela.

- Dalej jesteśmy przyjaciółmi.

- To już dawno nie jest przyjaźń.

- Tatku, nie chcę Ci nic wypominać, ale ty i Angel byliście tacy sami.

- Ona w końcu coś poczuje. Angel była inna, Sabine nie jest dziewczyną która tak łatwo o tobie zapomni.

- Angel dalej o tobie nie zapomniała.

- Jestem jej przyjacielem. Od zawsze byłem. Angel raz przyszła do mnie, a raz do kogoś innego. Sabine taka nie jest, pamiętaj o tym.

- Jasne. Sorry, ale właśnie do niej idę.

- Ostrzegałem.

- Mhm.

Poszedłem do nich i tu wszedłem. Skierowałem się po cichu na górę, a po tym do pokoju Sabine. Już śpi. Zaśmiałem się i zdjąłem koszulkę.

Guardian 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz