Po kilku godzinach, jak się już upiłam, spojrzałam na Jasona i się zaśmiałam, klepiąc Jaxona po klatce piersiowej.
- Nie, Sabine. Idziemy do domu.
- Chcę coś powiedzieć.
- Czuję że jesteś coraz bardziej wkurwiona.
- Spierdalaj.
Wyrwałam się i ledwo podeszłam do Jasona. Spojrzał na mnie i rozchylił usta. Gorąco wygląda, ja pierdole.
- Sabine...
- Ty jebany dupku!
Rzuciłam się na niego, a po chwili Jaxon mnie od niego odciągnął i mocno przytulił jak się popłakałam.
- Już...
- Znowu w urodziny mnie zraniłeś ty pierdolony dupku! Wypierdalaj kurwa w...
- Słońce, znowu zaczynasz klnąć.
Jaxon się zaśmiał i na mnie spojrzał, ścierają mi łzy.
- Jest pierdolonym dupkiem który w chuj...
- Zgadzam się ale już nie klnij bo to okropnie brzmi w twoich ustach.
- Jebana kurwa!
Spojrzałam na Jasona, a on westchnął.
- Wypierdalaj do chuja!
Jaxon się zaśmiał i znowu mnie przytulił.
- Sabine, naprawdę już się uspokój.
Pov. Jaxon.
Sabine jak się upije jest... Okropna. Ciągle klnie jak jest wkurzona, w ogóle dużo klnie. No i często zaczyna krzyczeć.
- Ty pierdolony szmaciarzu bym ci zajebała w mor...
- Idziemy.
Podniosłem ją i poszedłem do samochodu, a ona usiadła obrażona. Przepraszam ale ona mnie bawi. Wiem że Jason ją zranił, ale... Jej zachowanie jest zabawne. Tyle.
- Sabine... Musisz poznać innego mimo że bardzo nie chcę.
Poprawiłem jej dekolt, a ona pokręciła głową i założyła ręce na piersi. Dobra to moja siostra, ale kurwa mać cycki jej wychodzą z sukienki.
- Siostrzyczko...
- Tak braciszku?
Położyła głowę na moich kolanach i przytuliła się do mojego brzucha.
- Zapnij pasy i jedziemy do domu.
- Mmm...
- Sabine... Zapnij pasy. Piłem, nie pojadę dopóki nie zapniesz pasów.
Zasnęła. Kurwa. Westchnąłem i ją posadziłem, od razu zapinając pasy. Jej głowa uderzyła o szybę, kiedy wsiadł tu Jason.
- Stary...
Spojrzałem na niego w lusterku, a on kiwnął głową.
- Wiem.
- Podwieźć cię gdzieś?
- Do domu.
Uniosłem brwi, a on spojrzał na mnie znudzony. Co jest kurwa?
- Ty nie jedziesz to żadnej laski?
- Też nie jedziesz więc się kurwa nie odzywaj.
- Nah, kochaniutki ja już jestem wyczerpany.
Zaśmiałem się i ruszyłem.
- Och, no tak. Avery.
- Dokładnie. Serio nigdzie nie jedziesz?