Nie jest sprawdzony
Wieczorem ktoś zapukał mi w okno, więc podeszłam do drzwi od balkonu i się zaśmiałam, widząc Jasona.
- Kurrwaa jak zimno. Ja pierdole.
Wszedł tu i mnie pocałował.
- Mogłam cię przytrzymać kilka godzin.
- Bym tam stał dopóki byś mi nie otworzyła.
Ktoś zapukał w drzwi, przez co zmarszczyłam brwi.
- Kto?
- Tata.
Odchyliłam głowę do tyłu i westchnęłam.
- Poczekaj, przebieram się.
Jason się zaśmiał i wyszedł na balkon. No kurwa. Nie. Wzięłam bluzę i dwa kocyki, od razu mu dając.
- Spokojnie, dam radę.
- Jak ci będzie zimno to wejdź...
- Coś ty, jestem silnym mężczyzną.
Zaśmiał się, od razu mnie całując. Westchnęłam i otworzyłam tacie drzwi, a on się uśmiechnął i tu wszedł.
- Matka robi pranie, mam wziąć od ciebie brudy.
- Wszystko zawsze od razu daję do łazienki.
- Nic nie masz?
Schylił się i zajrzał pod łóżko, a po tym do szafy i za moją odsuniętą szafę.
- Nic nie mam. Tato ile mnie już znasz?
- Fakt. A na balkonie nic brudnego nie masz?
- Nie.
Nie wchodź tam.
- Na pewno?
- Tato, nawet jeśli mam to zaniosę.
- Mogę to zrobić, mam po drodze.
Już złapał za klamkę od balkonu, przez co westchnęłam. Co mam zrobić? Kurrwaaa.
- Tato poważnie, nie wychodziłam na balkon od dawna. Nic tam nie ma.
Złapałam go za rękę, a on się uśmiechnął i kiwnął głową.
- Okej, miłej nocy.
- Wzajemnie.
Poszedł, więc szybko wyszłam na balkon i się uśmiechnęłam do Jasona.
- Co chciał?
Wszedł do środka, dalej się okrywając kocykami.
- Mama robi pranie. Jejku chodź tu... Ale zmarzłeś.
Przytuliłam go, a on westchnął i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- No już Jay...
- Przyszedłem żeby Ci powiedzieć że chcę spróbować. Nie mogę się tak tego bać... Jaxon nic nie odjebał tyle czasu. Też dam radę i będę zajebisty, tak?
- Oczywiście że tak. Chodź tu, nie bój się... Nawet jeśli to... Najwyraźniej tak musiało być.
Westchnął i mnie mocno przytulił, przez co się uśmiechnęłam i pocałowałam go w szyję.
- Kocham cię.
Uśmiechnęłam się, a on się zaśmiał i uniósł brwi.
- Tak?