Jakoś po tygodniu jak wróciła, weszła do klasy z Chancem i się uśmiechnęła.
- Witam panią.
- Sabine, znowu. Już możesz stąd wyjść.
- Niee, posiedzę tu sobie.
Usiadła za mną i Jaxonem, jak zwykle, więc Jaxon się do niej odwrócił.
- Pojebało cię?
- No co? Świetnie się bawiłam.
Też się odwróciłem i na nią spojrzałem. Cała szyja w malinkach, może lepiej nie będę patrzeć.
- Jak było?
Spojrzałem na nią, a ona się zaśmiała jak Chance usiadł obok. Ja pierdole. Od początku mnie wkurwiał.
- Jesteśmy razem.
Uśmiechnęła się i wzięła go pod rękę, a ja uniosłem brwi.
- Co?
- Mhm.
Przejebane. Kurwa. Tego się nie spodziewałem.
- Pierdolisz.
Jaxon na nią spojrzał, a ona się zaśmiała i położyła głowę na jego ramieniu. Okej albo ona potrzebuje kogoś do pieprzenia, albo... Nie wiem.
- Jeśli ją zranisz, przysięgam...
- Spierdalaj, nie masz ze mną szans. Po pierwsze, stoi za mną cały gang z Brixton.
Zaśmiałem się i na niego spojrzałem.
- Z której części, hm? Północne, południowe?
- Jason...
Sabine westchnęła.
- Pochwal się z której części. Za mną stoi całe cholerne południe i trochę ludzi od Soho. Ty ze mną nie masz szans.
Uśmiechnąłem się i wstałem, tak samo Chance. Okej teraz się wkopałem jeśli chodzi o Jaxona i Sabine. Przez rok to ukrywałem.
- Czyli to ty jesteś ich dzieciakiem na posyłki.
- Dzieciakiem na posyłki? Błagam. - zaśmiałem się - ktoś inny nim jest i go dobrze znasz.
Jego brat, wolę nie robić żadnych kłótni.
- Coś ci chyba zrobię że wplątałeś się w ten świat.
Sabine powiedziała, a ja się uśmiechnąłem i do niej pochyliłem.
- Zajmij się swoim chłopcem.
- Jason do cholery. Jak mogłeś...
- Nie, Sabine. Nie będziesz mi robiła żadnych wyrzutów.
Wstała i stąd wyszła, przez co westchnąłem i za nią poszedłem.
- Sabine...
- Zabijasz niewinnych ludzi.
- Nie zabijam...
- To co tam robisz, hm? Sprzedajesz narkotyki? Może też ćpasz?
Odwróciłem wzrok i westchnąłem.
- Obiecaliśmy coś naszym rodzicom. Doskonale wiesz, że...
- Mam gdzieś że to zniszczyło twoją matkę... Jasne, współczuję jej i chciałbym żeby było inaczej, ale mnie to nie niszczy.
- Po co jesteś w tym cholernym gangu?!
Martwi się o mnie. Chance'a ma gdzieś, a mi robi awanturę.