42. "Jesteście siebie warci."

5.1K 358 367
                                    

Jakoś po tygodniu jak wróciła, weszła do klasy z Chancem i się uśmiechnęła.

- Witam panią.

- Sabine, znowu. Już możesz stąd wyjść.

- Niee, posiedzę tu sobie.

Usiadła za mną i Jaxonem, jak zwykle, więc Jaxon się do niej odwrócił.

- Pojebało cię?

- No co? Świetnie się bawiłam.

Też się odwróciłem i na nią spojrzałem. Cała szyja w malinkach, może lepiej nie będę patrzeć.

- Jak było?

Spojrzałem na nią, a ona się zaśmiała jak Chance usiadł obok. Ja pierdole. Od początku mnie wkurwiał.

- Jesteśmy razem.

Uśmiechnęła się i wzięła go pod rękę, a ja uniosłem brwi.

- Co?

- Mhm.

Przejebane. Kurwa. Tego się nie spodziewałem.

- Pierdolisz.

Jaxon na nią spojrzał, a ona się zaśmiała i położyła głowę na jego ramieniu. Okej albo ona potrzebuje kogoś do pieprzenia, albo... Nie wiem.

- Jeśli ją zranisz, przysięgam...

- Spierdalaj, nie masz ze mną szans. Po pierwsze, stoi za mną cały gang z Brixton.

Zaśmiałem się i na niego spojrzałem.

- Z której części, hm? Północne, południowe?

- Jason...

Sabine westchnęła.

- Pochwal się z której części. Za mną stoi całe cholerne południe i trochę ludzi od Soho. Ty ze mną nie masz szans.

Uśmiechnąłem się i wstałem, tak samo Chance. Okej teraz się wkopałem jeśli chodzi o Jaxona i Sabine. Przez rok to ukrywałem.

- Czyli to ty jesteś ich dzieciakiem na posyłki.

- Dzieciakiem na posyłki? Błagam. - zaśmiałem się - ktoś inny nim jest i go dobrze znasz.

Jego brat, wolę nie robić żadnych kłótni.

- Coś ci chyba zrobię że wplątałeś się w ten świat.

Sabine powiedziała, a ja się uśmiechnąłem i do niej pochyliłem.

- Zajmij się swoim chłopcem.

- Jason do cholery. Jak mogłeś...

- Nie, Sabine. Nie będziesz mi robiła żadnych wyrzutów.

Wstała i stąd wyszła, przez co westchnąłem i za nią poszedłem.

- Sabine...

- Zabijasz niewinnych ludzi.

- Nie zabijam...

- To co tam robisz, hm? Sprzedajesz narkotyki? Może też ćpasz?

Odwróciłem wzrok i westchnąłem.

- Obiecaliśmy coś naszym rodzicom. Doskonale wiesz, że...

- Mam gdzieś że to zniszczyło twoją matkę... Jasne, współczuję jej i chciałbym żeby było inaczej, ale mnie to nie niszczy.

- Po co jesteś w tym cholernym gangu?!

Martwi się o mnie. Chance'a ma gdzieś, a mi robi awanturę.

Guardian 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz