- Jak się trzymasz?
Caleb pokręcił głową, wyjmując kolejnego papierosa.
- Chujowo.
- Nie pal tyle. Zaraz ty się przekręcisz.
- Jest dla mnie jak ojciec... Co z Angel?
- Wciągnęła się w rozmowę z Mel.
Uśmiechnął się i starł łzę, patrząc na nie.
- Wszystko się kurwa sypie. Dosłownie wszystko.
- Daj spokój... Jasne, śmierć Charliego będzie cholernie bolesna, ale...
- Zastanawiam się nad rozwodem.
- Co?
- Mam dość życia w kłamstwie. Nie dogadujemy się. Na początku było zajebiście, dziecko, ślub, kurwa wszystko.
- Coś się między wami stało?
Wzruszył ramionami, zapalając papierosa.
- Nawet ze sobą nie śpimy. Cały dzień siedzi u koleżanki, a ja piję i oglądam filmy. Mam dość. Jestem kurwa sam. Od dawna cały dzień siedzę sam. Jason mnie znienawidzi.
- Zrozumie to.
Wzruszył ramionami, kiedy Jason do nas podszedł.
- Daj fajkę tatusiu.
Dał mu całą paczkę, przez co westchnąłem i ją wziąłem od Jasona.
- Co mu jest?
Jason zmarszczył brwi, patrząc na Caleba.
- Powiedz mu...
- Zastanawiam się nad rozwodem.
- W końcu, kurwa.
Uśmiechnąłem się i uniosłem brwi, więc Caleb na niego spojrzał.
- Co?
- Widzę że się ze sobą męczycie. Jesteście razem ze względu na mnie. Chodzisz ciągle wkurwiony i siedzisz sam w domu, nie dziwię Ci się. Matka woli swoje przyjaciółki i nawet nie chce z tobą pogadać. Ostatnio słyszałem waszą kłótnię.
- Którą?
Jason się zaśmiał i wziął od Caleba papierosa, od razu się zaciągając.
- Chciałeś spędzić z nią czas, pogadać, obejrzeć coś, a ona poszła do przyjaciółek mając cię w dupie. Chcesz rozwodu? Nawet się nie zastanawiaj. Zasługujesz na trochę zabawy. Masz cholernie nudne życie.
- Mel to aż tak przeżywa?
Sabine podeszła, więc kiwnąłem głową i spojrzałem na nią oraz Angel.
- Jest dla niej lepszym ojcem niż ja.
- O, chociaż ty nie mówisz w czasie przeszłym.
- Ta... Jak nic przeżyje. Ten człowiek jest nieśmiertelny. Wiesz ile razy prawie umarł? Angel o większości i tak nie wie.
- Wiesz, że ludzie dziwnie się na was gapią? One siedzą na ziemi przed szpitalem i płaczą, a faceci mają to w dupie i palą.
- Chciałem je zostawić same, zaczęły gadać o Charliem więc poszedłem.
- Mama da radę, prawda?
Odwróciłem wzrok i westchnąłem. Nie da sobie rady.
- Oby.
Chciałem na nią spojrzeć, ale gdzieś zniknęła. Mel sama teraz siedzi. Podszedłem do niej, rozglądając się za Angel.
- Gdzie poszła?
