Gdy tylko Potter dotarł do Wielkiej Sali, poczuł się tak jak podczas pierwszej walki. Te same przerażone twarze, ten sam strach wyczuwany w powietrzu. Każdy z nich nie do końca był gotowy do walki. Harry uśmiechał się do każdego, w czasie kiedy szedł na podwyższenie.
- Tym razem nie będę wam mówić co macie robić. Uczyłem większość z was i wiem że jesteście zdolni do walki. Proszę was tylko o jedno. Uważajcie na siebie nawzajem, jeśli ktoś wam powie że macie się wycofać róbcie to. Nie poszukujemy tutaj herosów, tylko porządnych ludzi. Nie atakujcie Grindenwalda, on nie chce waszej krzywdy. -
Harry zszedł z podestu i podszedł do swojego ojca.
- Mam do ciebie prośbę. -
- Co się dzieje? -
- Zabierz stąd Noah, nie chce aby coś mu się stało.-
- Tom go zabrał... -
- Co?! -
- Nie chciałem cię denerwować. -
- Przynamniej będzie bezpieczny... -
- Dasz sobie radę? -
- Jasne. -
Potter popatrzył na swoich uczniów.
- To już czas. -
Zielonooki pierwszy ruszył do wyjścia ze szkoły. Jego oczom ukazała się mała armia, a na jej przedIs stał blondyn. Gellert uśmiechnął się na widok chłopaka. Szatyn również się lekko uśmiechnął.
- Porozmawiam z nim. -
- Harry... -
- Nic mi nie zrobi. -
Wybraniec ruszył ku czarnoksiężnikowi. Grindenwald również ruszył do przodu.
- Widzę że twoja obietnica nie jest niczego warta? -
- Nie mam swojej różdżki. Poza tym chyba nie oczekiwałeś że poddam ci się? -
- Miałem chwilę nadziei na to że odpuścisz. -
- Wiesz że te dzieciaki nie muszą ginąć. -
- Już dość układów. -
- Proszę... -
Harry przybliżył się do mężczyzny i popatrzył mu w oczy.
- Co ty robisz? -
- Zaraz cię pocałuje, jeśli mnie nie wysłuchasz. -
- Czego chcesz? -
- Walcz tylko ze mną. Jeśli umrę, wtedy odpuścisz.-
- Potter... -
- Proszę. Tylko o to proszę. Nie chce aby dzieci ginęły przeze mnie. -
Gellert popatrzył na swoją armię po czym westchnął.
- Jeśli mnie pokonasz, przysięga wygaśnie, a ja i moje wojska już nigdy więcej nie zaatakujemy Hogwartu. -
- Zgoda. Daj mi tylko pożegnać się z rodziną. -
- Dobrze. -
Harry wrócił do swojej matki i się uśmiechnął.
- Cofnijcie się trochę, i rzuć zaklęcia ochronne na dzieci. -
Minerwa zmarszczyła brwi.
- Po co? -
- Gellert i ja walczymy. -
- Co? -
- Zabije go, albo on mnie. Nikt nie pochodzi. -
Zielonooki pocałował matkę w policzek po czym podszedł do Severusa.
- Oboje wiemy że Tom wróci. Nieważne co się stanie nie pozwól mu się tutaj przebić. To walka moja i tego szaleńca. -
- Potter to nie jest mądre. -
- Wiem że mogę na ciebie liczyć. -
Wybraniec uśmiechnął się i wrócił do Grindenwalda.
- Jestem gotów. -
CZYTASZ
The Gryffindor Boy
FanfictionMinerwa nigdy nie chciała być matką, od zawsze jej jedyną miłością było nauczanie uczniów. Jednak gdy umiera dwójka jej najlepszych uczniów, bierze na barki opiekę nad ich małym synkiem. ~ I część, druga w toku. Opowiadanie może zawierać przekleńs...