Kolejnego wieczora zadzwonił do mnie Scott, którego entuzjazm wyczuwałam aż przez telefon.
- Byłem w autobusie. To nie ja zraniłem kierowcę. Ja go broniłem.- mówił.
- Okej...jeśli nie ty, to kto go zaatakował?
- Nie wiem. Ale nie skrzywdzę Allison. Rozumiesz? Mogę iść na randkę.- na te słowa się uśmiechnęłam. Jego szczęście było tak wyraźne, że oddziaływało też na mnie.- A właśnie, idziesz z nami?- spytał, gdy do drzwi od mojego pokoju zapukał Derek.
- Poczekaj, nie rozłączaj się.- wyszeptałam, po czym odłożyłam telefon na łóżko i podeszłam by otworzyć bratu.- Co jest?
- Chce cię gdzieś zabrać.
- Teraz?- spytałam zdziwiona.
- A masz inne plany?
- Właściwie to chciałam się spotkać ze Scottem, Stilesem i...- urwałam zdając sobie sprawę, że prawie się wygadałam.
- I? Allison?- spytał, a ja nerwowo przygryzłam wargę.- Nie idziesz.
- Ale...
- Tym bardziej musisz ze mną pojechać.- rzucił na odchodne.
- Gdzie i po co?
- Zbieraj się.- powiedział, na co ja westchnęłam i wróciłam do telefonu.- Nigdzie nie idę.
- Szkoda. Allison liczyła, że wyjaśnisz jej nieobecności w szkole.
- Jasne, przyznam się, że ktoś zabił moją siostrę, która jest wilkołakiem.- stwierdziłam z sarkazmem.- Przeproś ją ode mnie.
- Jasne. Powodzenia.
- Pa.- dodałam, po czym ubrałam kurtkę i poszłam za bratem do jego samochodu. Jechaliśmy kilkanaście minut po znanych mi uliczkach. Oczywiście w ciszy jak na Hale'ów przystało.
- Miałaś się od niej odciąć.- rzucił nagle dalej patrząc na drogę.
- Wiem, ale...
- Wiesz kim są jej bliscy? Wiesz ile wilkołaków zabili? Oczywiście, że nie wiesz, bo jesteś za młoda.
- Słucham? Wiem doskonale, że to źli ludzie. Ale Allison taka nie jest.- mówiłam, ale ten szybko mnie zgasił.
- Jest dokładnie taka sama. Wszyscy w ich rodzinie są mordercami.
- Laurę też zabili?- wypaliłam wściekła. Ten posłał mi krótkie spojrzenie, po czym zatrzymał się, aby zatankować.- Powiedz mi. Wiem, że wiesz, ale nic mi nie mówisz. Nie mam już sześciu lat i chce wiedzieć.- kontynuowałam podniesionym głosem, który w ogóle do mnie nie pasował. Derek spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich ból i chęć powieszeni mi prawdy, ale zamiast tak zrobić otworzył drzwi od samochodu, po czym wysiadł by zatankować. Westchnęłam załamana jego zachowaniem. Nagle przed naszym autem zaparkował przodem inny samochód. Obróciłam się do tyłu, a przez tylną szybę zobaczyłam, że i tam stoi czterokołowa maszyna. Obróciłam się z powrotem w do przodu. Patrzyłam jak z samochodu wychodzi mężczyzna, którego szybko rozpoznałam jako łowcę, który był podczas pełni w lesie. Siedziałam jak sparaliżowana.
- Ładna fura.- rzucił szef pozostałych dwóch ludzi, którego poznałam.- Czarna. Łatwo się brudzi. Powinieneś lepiej o nią dbać. Ładne rzeczy wymagają troski.- dodał wyciągając z wiadra obok naszego samochodu ścierkę na kiju, po czym zaczął myć nią przednią szybę auta Dereka. Rzuciłam okiem na brata, który stał niewzruszony.- Ja dbam o swoje skarby. Nauczyła mnie tego rodzina.- rzucił zerkając na mnie. Gdy jego oczu napotkały moje przeszedł mnie dreszcz. Czułam, że Derek zaraz się wkurzy, ale nie mogłam nic zrobić. Wyjście z auta byłoby nierozsądne w tej sytuacji.- Ale wy nie macie rodziny, prawda?- spytał mężczyzna, a mój brat ścisnął pięść dając upust emocjom. Po chwili jednak rozluźnił dłoń, a łowca widocznie się zawiódł.- Gotowe. Szyba jest czysta. Widać wszystko jak na dłoni.- kontynuował idąc w stronę swojego auta.
- A poziom oliwa?- odezwał się Derek, na co mężczyzna obrócił się do ludzi za nami.
- Sprawdźcie.- rzucił, po czym jeden z jego ludzi podszedł do drzwi od strony pasażera i szybkim ruchem bronią rozbił szybę. Schowałam twarz w dłoniach, choć i tak cała byłam ze szkła.
- Jest w porządku.- powiedział do szefa.
- Szerokiej drogi.- dodał mężczyzna, po czym wszyscy wsiedli do samochodów i odjechali. Siedziałam tam czując jak emocje biorą nade mną górę. Drzwi bez okna otworzyły się, a w nich stanął mój brat.
- Nic ci nie jest?- spytał, choć wiedział, że drobne rany od szkła się zagoją. Nie mogąc nic powiedzieć pokiwałam głową, a ten wsiadł na miejsce kierowcy.- O tym właśnie ci mówiłem. Ten człowiek to ojciec twojej przyjaciółki. Dalej chcesz z nią trzymać?- rzucił, a jego słowa spowodowały, że chciałam wymazać mnie z pamięci Allison. A jeśli Derek ma rację i ta pójdzie w ślady ojca?
- Ja...- zaczęłam niepewnie.- Ja tylko...
- Wiem.- rzucił patrząc mi w oczy.- Mamy teraz tylko siebie.
- No właśnie. Jeśli mamy się trzymać razem to muszę wiedzieć wszystko.
- Na przykład?
- Kto zabił Laurę i zranił kierowcę autobusu. Nie był to Scott, ani my, więc kto? Argentowie?
- Nie wiem.
- Wiesz.- powiedziałam pewna swoich słów. Zapanowała chwila ciszy, po której ten znów się odezwał.
- Jest ktoś jeszcze. Alfa. Nie wiem kim on jest, ale to on zranił kierowcę.
- A Laura?
- Szukała go.- wyjaśnił.- Nie mówiła ci, bo wiedziała, że będziesz się o nią martwić.
- Ale skoro morderca jest alfą, to mógł zabić Laurę właśnie po to, by nią zostać.
- To ma sens, ale Laura nie miała bety, a tylko ona mogłaby zabrać jej moc.- stwierdził. Miał rację. Złapałam się za głowę myśląc nad tą sprawą.- Carol?- spytał łagodnie, przez co na niego spojrzałam.- Daj sobie z tym spokój. Ochronie nas.
- Nie możesz mnie chronić. Chce pomóc. Chce... muszę ci pomóc. Nawet jeśli ty mi zabronisz to i tak będę to robić wraz ze Scottem i Stilesem.- powiedziałam, a ten westchnął. Umiałam być uparta.
- Okej.- wyszeptał, po czym ruszył w stronę szpitala.- W szpitalu leży kierowca. Jeśli chcesz mi pomóc to pójdziesz ze mną z nim pogadać.- wyjaśnił wyprzedzając moje pytanie. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Bezgłośnie weszliśmy do sali, w której leżał ranny mężczyzna. Gdy nas zobaczył zaczął się denerwować, ale Derek spytał go prosto z mostu.- Co pamiętasz?
- Hale.- odpowiedział dziwiąc nas przy tym.
- Znasz nas?- odezwałam się.
- Przepraszam.- wyszeptał ranny.
- Odpowiedz.- poparł mnie brat, ale mężczyzna tylko powtórzył przeprosiny. Wtedy maszyna montująca jego funkcje życiowe zaczęła piszczeć, a linia rysująca jego puls stanęła w miejscu. Umarł. Derek pociągnął mnie do wyjścia, a następnie zawiózł nas do domu.Hej misiaczki♥️♥️♥️
Mam dla was wieczorny rozdziałek, który jest w stu procentach skupiony na relacji Dereka i Caroline 😘 co o niej myślicie?
CZYTASZ
Live to be with you | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎. 𝐶𝑧𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑡𝑎𝑘 𝑑𝑢𝑧̇𝑜 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝐶𝑧𝑦 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑘𝑜𝑔𝑜𝑠́ 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝑊 𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑢 𝑡𝑟𝑎𝑔𝑒𝑑𝑖𝑖 𝐶𝑎𝑟𝑜𝑙𝑖𝑛𝑒 𝐻𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑐𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜. 𝑅𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑒̨...