10.

2K 95 6
                                    

Minęło kilka dni. Moje realację z Derekiem nie poprawiły się, a nasze rozmowy skupiły się tylko i wyłącznie na Alfie. Z kolei moja znajomość z Allison całkowicie się zerwała. Wystarczyła jedna wiadomość, w której stwierdziłam, że nie szukam takich znajomych i nie chce mieć z nią nic wspólnego. Bardzo na tym ucierpiałam, ale inaczej nie mogłam. Hale i Argent nie mogą się przyjaźnić...nie po tym, co zrobili jej bliscy.
Któregoś wieczoru doszło do wypadku w wypożyczalni filmów. Ofiarą był pracownik, a świadkami zajścia Lydia i Jackson. Staliśmy na dachu budynku obserwując i analizując zachowanie alfy, który jak twierdził Derek zaatakował pracownika wypożyczalni. Policja szybko się zjawiła, a razem z nią karetka. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś zabija przypadkowych ludzi.
- Teraz już rozumiesz?- spytał mój brat Scotta.
- Zabija, ale nie wiem dlaczego.- stwierdził.- Przecież wilkołaki nie grasują po nocy mordując ludzi, prawda?
- Nie, jesteśmy drapieżnikami, a nie mordercami.- wyjaśnił mój brat.
- To co on robi?
- Wkrótce się dowiemy.- rzucił Derek, po czym wróciliśmy do naszego domu. Podczas gdy chłopaki rozmawiali o priorytetach, ja poszłam do pokoju, skąd przysłuchiwałam się ich rozmowie. Derek i ja potrzebowaliśmy Scotta do złapania alfy, ale ten miał wątpliwości. Z resztą ciężko się dziwić. W kilka dni jego świat wywrócił się do góry nogami.
- Pamiętasz, jak dostałeś strzałą? Co się wtedy stało?- spytał Scotta.
- Z powrotem się zmieniłem.
- Kiedy potrąciło cię auto było tak samo. Gdzie wspólny mianownik?- spytał, po czym chłopak krzyknął.
- Co robisz?
- Zagoi się.
- To boli.
- Dzięki bólowi jesteś człowiekiem.- wyjaśnił mu Hale, po czym Scott wyszedł, a ten poszedł do swojego pokoju. Siedziałam w ciszy przyglądając się jak McCall znika między drzewami. Z nim również straciłam dobry kontakt. Wszystko przez Dereka i nadchodzącą pełnię, którą już odczuwałam. Najchętniej tkwiła bym w sowim pokoju, zamknięta przed światem.

W szkole wszystko kręciło się wokół spotkania rodzicielskiego, na którym rodzice spotykali się z nauczycielami i omawiali oceny oraz zachowanie ich dziecka. Na szczęście lub nieszczęście mnie zawsze to omijało. Derek nie miał na to czasu, a moi rodzice nie żyją, więc nauczyciele po prostu mi odpuszczali.
- Przypominam o dzisiejszym spotkaniu rodzicielskim.- powiedział Harris przechadzając się między ławkami.- Trójkowi uczniowie muszą się stawić, ale wymienię ich z nazwiska. Wstyd i upokorzenie to wystarczająca kara.- mówiąc to spojrzał na mnie. Nie lubił mnie, choć moje oceny nie były najgorsze. Zawsze chciał mnie pogrążyć, a ja nie dawałam się i przyuczałam się, by zdobyć odpowiednią ocenę. To wkurzało go jeszcze bardziej.- Czy ktoś widział McCalla?- spytał spoglądając na Stilesa, który przecząco pokiwał głową. Wtedy do sali wszedł Jackson. Napisałam szybko do Stilesa z pytaniem gdzie jest Scott. Ten przeczytał smsa i patrząc w moją stronę wzruszył ramionami. Napisałam drugą wiadomość.

,,Co z Jacksonem? Wygląda, jakby usiadł na bombie."

Stiles mi przytaknął, po czym zaczął szeptać do Danny'ego, który trzyma z Jacksonem. Wyostrzyłam słuch, by lepiej ich słyszeć.
- Mogę cię o coś spytać?
- Nie.- rzucił krótko Danny.
- I tak to zrobię. Widziałeś dzisiaj Lydie?
- Nie.
- Mogę jeszcze o coś spytać?
- Nie.
- Czy ktoś wie, co spotkało ją i Jacksona?- spytał, a ja wyprostowałam się czekając na odpowiedź.
- On nie chce nic powiedzieć.
- Przyjaźnicie się.- stwierdził Stiles, ale Danny milczał, jakby bolał go ten fakt.- Ostatnie pytanie.
- Czego?- powiedział głośniej.
- Podobam ci się?- spytał, a gdy Danny nie odpowiedział Stylinski zjechał z krzesła wpadając na chłopaka. Westchnęłam ciężko widząc ten obrazek. Czasem Stiles Był totalną ofermą, ale przynajmniej nie trzymał z łowcami. Napisałam do Scotta z zapytaniem, gdzie ten jest, ale nie dane było mi znać odpowiedź.
- Słyszałaś?- spytał Stiles, który zaczepił mnie po lekcji.
- Danny nic nie wie.- stwierdziłam wzruszając ramionami.
- Bo?
- Bo Jackson nie chce mu nic powiedzieć.
- Bo?- spytał, a ja się zastanawiałam.- Bo coś widział.- wyjaśnił chłopak, a ja przewróciłam oczami.
- Nawet jeśli, to co zrobisz? Pogadasz z nim? Nie powiedział Danny'emu, a tobie powie?
- Nie, oczywiście, że nie.- odpowiedział.- Ale Lydia tak.
- Nie ma jej w szkole.- stwierdziłam, a po jego minie wiedziałam, co chce zrobić.- Chcesz do niej iść?
- Spytam ją o to, co widziała.
- Powodzenia.- rzuciłam ruszając wgłąb korytarza. Po lekcjach chłopak poszedł do Lydii, a ja wróciłam do domu, gdzie zajadając się pizzą wzięłam się za naukę. Słyszałam, jak Derek ćwiczy na parterze. Nagle zadzwonił Stiles, więc przerwałam naukę i odebrałam telefon.
- Lydia coś widziała. Jest na prochach, ale to nie była puma, jak podają media.- mówił podekscytowany.
- Bo to był wilkołak.- stwierdziłam obojętnie.
- Mam coś jeszcze. Znalazłem na jej komórce nagranie, na którym jest ukazane zajście.
- Zajście w wypożyczalni?- spytam.- Jak to możliwe?
- Widocznie bawiła się telefonem i przypadkiem nagrała alfę. Wyśle ci nagranie w wiadomości.- powiedział, gdy drzwi od naszego domu głośno się otworzyły.
- Muszę kończyć.- rzuciłam rozłączając się. Podeszłam cicho do drzwi, które otworzyłam i zaczęłam nasłuchiwać.
- Nie ma go?- spytał jakiś mężczyzna. Słyszałam kroki trzech, które z pewnością należały do łowców.
- Jest, ale nie ma ochoty na gości.- stwierdziła jakaś kobieta.
- Pewnie zakopuje kości w ogródku.- powiedział drugi z mężczyzn. Wstrzymałam oddech słysząc, jak chodzą po moim domu.
- Serio? Żart o psie?- zakpiła kobieta.- Nic lepszego nie wymyśliłeś? Jeśli chcesz go wkurzyć powiedz, szkoda, że twoja siostra nie zdążyła się oszczenić. Szkoda, że skamlała jak pies, gdy przecinałam ją na pół!- krzyknęła, a jeden z mężczyzn najwidoczniej walnął o ścianę.
- Derek.- wyszeptałam czując, że ten dał się sprowokować. Kolejna osoba upadła na ziemię. Chciałam wyjść, ale czułam, że to nic nie da. Jeszcze brakowało, żeby Derek musiał ratować mnie.
Usłyszałam jego krzyk wyprzedzony dźwiękiem paralizatora.
- Nie wiem, czy cię zabić, czy polizać.- zaśmiała się łowczyni.- Gdzie twoja siostrzyczka?- spytała kobieta, a ja zamarłam.- Myślałam, że pobawi się razem z nami.
- Jest w szkole.- powiedział ciężko.
- No nic. Zaczniemy bez niej.- w tym momencie znów rozległ się dźwięk rażenia paralizatorem, a mnie przeszedł dreszcz. Chciałam zejść i pomóc bratu, ale wiedziałam, że mogę tylko zaszkodzić.- Dziewięćset tysięcy woltów. Nie lubicie prądu, ani ognia, prawda? Zdradzę ci tajemnice. Kto wie, może się dogadamy. Owszem, pocięliśmy twoją siostrę, żeby cię zwabić. Jak na mój gust za bardzo przypominało to teksańską masakrę, ale to cię zaszokuje.- mówiła, a ja walczyłam ze sobą, żeby nie wyskoczyć i jej nie zabić.- Nie zabiliśmy jej. Myślisz, że kłamie?
- Nie pierwszy raz.- rzucił w jej kierunku Derek.
- Skarbie, posłuchaj mojego serca. Nie... zabiliśmy... twojej...siostry... Słyszałeś? Żadnych niespodzianek. Stabilne uderzenia i smutna prawda. Na jej ciele były ugryzienia. Czyja to sprawka? Pumy? Możemy sobie pomóc. Przyjmij, że alfa zabił równa siostrę. Wskaż go, a my załatwimy to za ciebie. Wszyscy będą zadowoleni.- mówiła, po czym zapanowała chwila ciszy.- Chyba, że nie wiesz kim on jest. W takim razie nie jesteś już nam potrzebny.- powiedziała, a po chwili rozległy się strzały z broni. Nie czekając, aż mnie znajdą chwyciłam za nowo naprawiony telefon, bluzę i wyskoczyłam przez okno gnając przed siebie. Nie wiedziałam, czy Derek uciekł...nic już nie wiedziałam.


Na dobranoc ♥️ nowy rozdział

Live to be with you | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz