Siedziałam na łóżku Scotta bawiąc się palcami, w czasie gdy ten poszedł po coś do picia. Ostatnie dni były ciężkie. Cora bardzo przeżyła śmierć przyjaciela, a Derek zniknął. Pewnie czuł się winny tego wszystkiego. Chciałbym go przytulić, powiedzieć, że nic nie mógł zrobić, ale nie mogłam. Zniknął w nocy po zabiciu Boyda i nikt go więcej nie widział.
- Przyniosłem nam cole.- powiedział Scott wracając do pokoju i podając mi puszkę z napojem.
- Dzięki.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Chłopak usiadł obok mnie widocznie zamyślony.
- Jak się trzyma Cora?
- Jest twarda. Z pozorów.- dodałam.- Niewątpliwie będzie chciała się zemścić na alfach. Zwłaszcza na Aidenie. Już wcześniej ją wkurzał.
- Zrobi coś głupiego?
- Pewnie tak. To wszystko...wysmyknęło się poza naszą kontrolę. Derek uciekł, pani Blake wie o nas i unika nas w szkole, alfy gdzieś się ukrywają, a Darah zabija kolejne osoby.
- Derek wróci. Nie martw się.- stwierdził łapiąc mnie za dłoń. Splotłam nasze palce obserwując jak się łączą.
- Ale do tego czasu będę musiała mieć na oku Core. Jest...impulsywna. Mnie życie nauczyło, żeby przemyśleć pewne sprawy, a ją, żeby działać.
- Mówiąc o pewnych sprawach miałaś na myśli...?- spytał, na co ja pokiwałam głową.
- Nie mogę na razie zostawić Cory i Petera. Dalej mu nie ufam, a Cora może narobić nam problemów.
- Rozumiem.- powiedział spokojnym głosem.- Jeszcze mamy czas.- dodał, a ja posłałam mu szeroki uśmiech. Pocałowałam go w usta, na co ten lekko się zdziwił, ale przyciągnął mnie do siebie. Po chwili jednak odsunął mnie przerywając nasze czułości.- Gerard żyje.- wypalił. Patrzyłam w jego oczy nie wierząc w jego słowa.
- Jak? Widzieliśmy jak znika...krwawił na czarno.
- Dalej krwawi. I cierpi. Chris Argent umieścił go w jakimś motelu. Chcę się z nim spotkać.- rzucił, na co ja odwróciłam wzrok.- Caroli, on wie coś o Deucalionie. Coś, co pomoże nam go pokonać.
- Teraz mu ufasz? Równie dobrze może nas sprowadzić na miny.
- Ufam Chrisowi, a ten twierdzi, że Gerard i tak nie ma nic do stracenia, więc...
- Nie podoba mi się to.
- Pójdę z Allison i jej ojcem. Nic się nie stanie, a Gerard w zamian chce tylko, żebym zabrał część jego bólu. I tak umiera, więc nas nie okłamie. Nie ma po co.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz.- wypaliłam trochę wkurzona, że ten tak bardzo ufa ludziom.- Ktoś ci już mówił, że jesteś zbyt łatwowierny?- spytałam, a ten prychnął.
- Stiles. Wiele razy.- odpowiedział, na co ja się zaśmiałam.- Jest jeszcze coś, co powinnaś wiedzieć. Gdy uratowałem Deatona, moje oczy...- zaczął próbując ująć to odpowiednimi słowami.- zmieniły kolor.
- To znaczy?- dopytywałam, po czym chłopak westchnął.- Na jaki kolor?
- Czerwony.- odpowiedział. Nie wiedziałam, jak to możliwe. Przecież nie zabił Petera, a jednak jest alfą. Wtedy coś mi się przypomniało.Siedziałam przy biurku słuchając słów mamy, która uczyła każdego z nas statusów wilkołaków oraz innych spraw dotyczących naszego bezpieczeństwa.
- Dlaczego musi zabić alfę?- spytałam sepleniąc. Miałam może sześć lat i ubytek przednich zębów.
- Bo tak działa świat. To zbrodnia, ale czasem konieczna, żeby powstrzymać alfę przed zabiciem innych ludzi.
- Wtedy beta, czyli ja staje się alfą, czyli tobą.- podsumowałam.
- Tak. Ale czasem beta nie musi zabijać, żeby stać się alfą. To rzadkość, ale beta, która jest uczciwa, i dobra, i nikogo nie krzywdzi staje się prawdziwą alfą, która nie musi zabijać, żeby być najważniejsza.
- Mogę być prawdziwą alfą?
- Każdy może. Ale to rzadkość, kochanie. Nigdy nie spotkałam takiej alfy.- wyjaśniła moja mama, a ja spojrzałam na figurkę wilka, która stała na biurku.- Prawdziwy alfa.- wyszeptałam, na co Scott spojrzał na mnie zdziwiony.- No tak.- powiedziałam z uśmiechem. Kto inny, jak nie Scott mógł stać się tą alfą. Był wyjątkowy i niepowtarzalny. Pod każdym względem.
- Deaton wspomniał mi coś, ale nic z tego nie rozumiem.- stwierdził zakłopotany.
- Nie zabijasz, jesteś dobry i chronisz ludzi. To sprawia, że jesteś inny niż Peter, czy Derek. Jesteś ponad zabijanie. Ponad dążenie do nieograniczonej siły. Jesteś prawdziwym alfą. To wspaniałe.
- Deaton twierdzi, że jeszcze nim nie jestem. Ale mam potencjał, żeby nim być. Z resztą podobno tego chce od nas Deucalion. Nie Dereka, a mnie.
- To ma sens, ale dlaczego nas atakuje?
- Może chce, żebym czuł na sobie odpowiedzialność. Wtedy bym do niego dołączył, żeby ratować was.
- Nie zrobisz tego, prawda?- spytałam niepewnie, a jego milczenie sprawiło, że się zaniepokoiłam. Wtedy zadzwonił do mnie Peter. Odebrałam telefon zaskoczona, że wuj do mnie dzwoni.
- Przyjedź do domu.- wypalił szybko.
- Coś się stało?
- Jesteś nam potrzebna.- odpowiedział, na co ja spojrzałam na Scotta.
- Okej. Zaraz przyjadę.- rzuciłam, po czym wyłączyłam telefon i wstałam szykując się do wyjścia.- Muszę jechać.
- Odwiozę cię...- zaczął wstając z łóżka.
- Nie trzeba.- zatrzymałam go, a następnie wzięłam głęboki oddech i objęłam jego szyję, która była na poziomie moich piersi.- Kocham cię. Nie rób nic głupiego, dobrze?
- A czy kiedyś zrobiłem coś głupiego?- spytał, na co ja udałam, że się zastanawiam, a ten się zaśmiał.
- Opowiesz mi jutro o spotkaniu z Gerardem.
- Znaczy, że mam iść do niego dzisiaj?
- Nie traćmy czasu.- dodałam cmokając go w czoło, po czym wyszłam z jego pokoju. Pojechałam zamówioną taksówką do loftu, gdzie zastałam całe zbiorowisko składające się z Petera, Cory i Stilesa.- Co się tu dzieje?- spytałam wchodząc głębiej do pokoju.
- Próbujemy ustalić, gdzie jest Derek.- odpowiedział Stiles.
- I po to mnie tu sprowadziliście? Przecież wiem tyle co wy. Czyli nic.- doprecyzowałam, gdy ze schodów zszedł Peter.
- Ale znasz go najlepiej z nas wszystkich.- stwierdził wuj.
- Zmienił się.- powiedziała Cora, na co ja usiadłam na jego łóżku, które stało obok okna.
- Jak każdy.
- Ale kiedyś był inny.
- Znaczy jaki?- spytał Stiles.
- Podobny do Scotta.- stwierdził Peter.- Jak większość nastolatków. Romantyczny, zakochany w sobie, znośny tylko dla rówieśników.
- Co go zmieniło?
- To samo co wielu innych. Dziewczyna.- odpowiedział wuj.
- Złamała mi serduszko? Dlatego jest inny.
- To coś więcej niż złamane serce.- rzuciłam, na co wszyscy na mnie spojrzeli.- Ta miłość zmieniła jego serce i...
- Kolor oczu.- dokończył za mnie Peter robiąc swoją typową minę oznaczająca, że jest zaskoczony moją wiedzą.- Wiesz dlaczego niektóre wilkołaki mają żółte, a inne niebieskie oczy?- spytał bruneta.
- Myślałem, że to kwestia genów.- odpowiedział zdziwiony Stiles.
- Jeśli chcesz rozgryźć Dereka musisz zrozumieć dlaczego zmienił kolor oczu.- stwierdził, po czym zaczął opowieść.- Miała na imię Paige. Podobno grała pięknie na wiolonczeli. Poznał ją, gdy był w drugiej klasie liceum...
- Chwila, skoro był w drugiej klasie to ile miał wtedy lat?- spytał Stiles, na co ja przewróciłam oczami.- A ty? Ile masz lat?
- Nie tak mało jak bym chciał, ani tak dużo jak ci się wydaje.- odpowiedział wuj.
- Flustrująco niejasne.- stwierdził Stiles.- A ty? Ile masz?- spytał Core.
- Osiemnaście.
- To jest normalna odpowiedź.
- Licząc w waszych latach.- dodała.
- Zmieńmy temat. Co się stało z Derekiem i wiolonczelistką?
- A jak myślisz? Najpierw się nie znosili, a potem obściskiwali po kątach. Ich ulubionym miejscem była opuszczona destylarnia.- wyjaśnił Peter.
- Skąd to wiesz? Przecież byli sami.
- W tamtych czasach przyjaźniłem się z Derekiem. Zwierzał mi się ze wszystkiego.- wyznał, po czym kontynuował opowieść o zakochanych oraz Emisie i jego stracie bety. Derek pod wpływem Petera chciał zmienić Paige w wilkołaka. Poprosił o to właśnie Emisa, jednak ta nie przyjęła ugryzienia i była w ciężkim stanie. Wtedy Derek zabrał ją do lasu, do skrytki pod drzewem Nemetonu. Liczył, że to coś pomoże. Jednak Paige cierpiała, umierała.
- Zabił ją.- powiedziałam, a w oczach Cory dostrzegłam łzy.- Ulżył jej w cierpieniu.
- Zaniosłem jej ciało do lasu, żeby ktoś prędzej czy później ją znalazł.- wtracił się Peter.- Miała być kolejną ofiarą dzikich zwierząt.
- A Derek?- spytał Stiles.
- Zabicie kogoś odbija na wilkołaku piętno. Część jego duszy pokryła się mrokiem, a błyszczące żółte oczy zmieniły się na chłodny błękit. Jak moje.- dodał pokazując swoje niebieskie źrenice. Po chwili Peter poszedł na piętro, a my usiedliśmy na schodach przetrawiając opowiedzianą nam przez niego historię.
- Skąd wiedziałaś?- spytała mnie Cora, na co ja spuściłam głowę.
- Powiedział mi. Gdy byliśmy ranni w klinice. Wtedy zrozumiałam dlaczego taki jest.- stwierdziłam, po czym znów zamilkliśmy.
- Co?- spytała Stilesa moja siostra.- Co to za mina?
- Jaka mina?- odparł Stiles.
- Taka, że mam ochotę się walnąć.
- Zapomniałem, że jesteś wyjątkowo podobna do Dereka.- rzucił chłopak.
- O co chodzi?- dopytywała wciąż Cora.
- Nie wierzę mu. Opowiedział nam swój punkt widzenia. Ale to tylko część tej opowieści.
- Chcesz spytać Dereka?- spytałam zdziwiona.- O dziewczynę, którą kochał i zabił? Co to ma nam pomóc? Lepiej skupmy się na zabiciu alf i Daraha, a z Derekiem sobie pogadacie, jak to wszystko się skończy.- rzuciłam, po czym wstałam i zdenerwowana udałam się do swojego pokoju.Ale szybko dzisiaj udało mi się napisać rozdział 😂 wbijajcie koniecznie do mojej nowej książki. Jeśli pojawi się tam 10 gwizdek to dodam kolejny rozdział ♥️♥️miłego poniedziałku

CZYTASZ
Live to be with you | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎. 𝐶𝑧𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑡𝑎𝑘 𝑑𝑢𝑧̇𝑜 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝐶𝑧𝑦 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑘𝑜𝑔𝑜𝑠́ 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝑊 𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑢 𝑡𝑟𝑎𝑔𝑒𝑑𝑖𝑖 𝐶𝑎𝑟𝑜𝑙𝑖𝑛𝑒 𝐻𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑐𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜. 𝑅𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑒̨...