Usiadłam na trybunach obok Stilesa, który zazwyczaj siedział na ławce rezerwowej. Patrzyliśmy jak Scott próbuje złapać piłkę, ale za żadnym podjęciem mu nie wychodzi. Albo ktoś go taranował, albo piłka była już kilka metrów dalej. Nagle Jackson podszedł do jednego z naszych, więc zaczęłam nasłuchiwać tego, co mówią.
- Kto jest kapitanem?- warknął Jackson.- Powtórz co mówiłem.
- Nie podawać do McCalla.- odpowiedział chłopak, po czym rozeszli się każdy w swoją stronę.
- Cholera.- wyszeptałam zwracając uwagę Stilesa.- Robią to specjalnie. Jackson zakazał im podawać do Scotta.
- On chyba też to wie.- rzucił wskazując na przyjaciela, który zgiął się w pół zwracając na siebie uwagę.- Nie, Scott. Nie myśl o tym.- mówił pod nosem. Wzrok McCalla zawędrował na trybuny, na których siedziała Lydia i Allison. Również tam spojrzałam. Obie dziewczyny stały trzymając baner z napisem ,,Kochamy cię Jackson". Przetarłam oczy bojąc się tego, co się stanie.
Nagle rozległ się gwizdek, a piłka wystrzeliła w powietrze. Scott wystartował i złapał ją w locie. Wierciłam się licząc, że ten wie co robi. Biegł między zawodnikami i...gol. Tłumy zaczęły wiwatować, a trener wołać do zawodników, by ci podawali McCallowi. Potem kolejny gol. I kolejny. Śmiałam się pod nosem widząc jak zawodnicy podają mu piłki.
- Przeciwna drużyna podaje nam piłki?- spytał trener, który usiadł obok nas.
- Na to wygląda.- odpowiedział mu Stiles przygryzając wargę.
- Ciekawe.- westchnął. Gra powoli się kończyła, a Scott miał ostatnie sekundy na zdobycie gola, gdy zaczął się rozglądać. Z daleka wyczułam, że ten nad sobą nie panuje.
- Proszę cię Scott. Nie rób tego.- wyszeptałam, po czym chłopak rzucił i trafiając w siatkę kija bramkarza rozrywając ją na wylot. Gol! W końcu rozległ się gwizdek, który zakończył dzisiejszy mecz.
- Tak!- krzyknęliśmy razem ze Stilesem. Allison wybiegła na boisko, ale Scott zniknął.- O matko.- wyszeptał Stiles widocznie czując ulge.- Udało się.
- Gdzie jest Scott?- spytałam, po czym ten zaczął się rozglądać, a ja pobiegłam za Allison. Wbiegłam do szkoły nasłuchując znajomych. Po chwili usłyszałam dźwięk rozbijanego szkła i pobiegłam w kierunku, skąd pochodził. Weszłam do szatni męskiej, a przy jednej z umywalek były rozbite odłamki lustra. Nagle ktoś pociągnął mnie do tyłu pod szafki. Była to Allison, która wyglądała na wystraszoną. Koło pryszniców usłyszałam kroki, więc powoli tam podeszłam, a za mną ruszyła Allison. W końcu zajrzałam za ściankę, gdzie stał Scott.- Wszystko dobrze?- spytałam, na co ten obrócił się z lekkim uśmiechem.
- Tak... zakręciło mi się w głowie.- powiedział patrząc na Argentówne.
- Pewnie przez adrenalinę.- odpowiedziała mu z uśmiechem. Spojrzałam to na niego, to na nią rozumiejąc, że jestem tu zbędna.
- Pójdę po coś do picia.- rzuciłam, po czym wyszłam z szatni. Przeszłam się po korytarzu walcząc ze sobą, by dać im chwile prywatności. Spojrzałam przez okno na boisko, z którego zawodnicy i ich bliscy zaczęli się zbierać. Po raz kolejny chwyciłam za telefon, by zadzwonić do siostry. Już miałam kliknąć zieloną słuchawkę, gdy usłyszałam Stilesa.
- Gdzie Scott?- spytał zdyszany.
- W szatni. Z Allison.- wyjaśniłam, na co ten chciał tam wejść, ale szybko go powstrzymałam.- Trochę prywatności.- rzuciłam. Staliśmy tam chwilę, aż z szatni wyszła dziewczyna.
- Stiles. Caroline.- przywitała się z szerokim uśmiechem, po czym ruszyła wzdłuż korytarza, a my weszliśmy do Scotta. Ten wyglądał na szczęśliwego, co oznaczało, że dobrze zrobiłam zostawiając ich samych.
- Słuchajcie mam informacje od ojca.- zaczął Stiles patrząc to na mnie, to na przyjaciela.- Zbadali połowę ciała dziewczyny i uznali, że zabiło ją zwierzę, więc Dereka wypuścili.
- Mówiłam, że to nie on.- stwierdziłam wzruszając ramionami.- Ale jak to zwierzę?
- Znaleźli w jej ciele sierść. Zapewne wilkołaka.- wyjaśnił Stiles.
- Derek mnie zabije jak się dowie, że grałem.- spanikował Scott, ale po minie syna szeryfa było widać, że to nie koniec informacji.- Co jeszcze wiesz?
- Wiedzą kim była ofiara.- powiedział, na co obydwoje się zainteresowaliśmy.
- Więc, kim była?- spytałam, ale ten posłał mi niepewne spojrzenie.
- Nazywała się Laura Hale.- wyjaśnił łagodnie, a Scott również na mnie spojrzał. Czułam jak te słowa do mnie docierają.
- Co? To niemożliwe. Laura jest... Derek mówił, że...- jąkałam się nie widząc co o tym myśleć. Moja siostra nie żyje? Nie, to nie może być prawda. Przecież Derek... Derek mnie okłamał?
- Caroline?- spytał Scott.- Kim jest Laura?
- Moją... naszą...- mówiłam nie mogąc się wysłowić. Słowa stawały mi w gardle.
- Siostrą.- dokończył za mnie Stiles. Czułam jak serce mi wali, a oddech przyspiesza. Nagle poczułam rękę Scotta na ramieniu, który najwidoczniej chciał mnie wesprzeć.
- Caroline...- zaczął, ale ja nie wytrzymałam i wyszłam z pomieszczenia. Na oczy cisnęły mi się łzy, których nie chciałam wypuszczać. Wyciągnęłam telefon wybierając numer Laury. Błagałam, by ta odebrała. Modliłam się, abym w słuchawce usłyszała znów głos mojej siostry. Po chwili jednak włączyła się poczta głosowa, a ja nie wytrzymałam. Zasłoniłam dłonią usta by chociaż trochę stłumić płacz. Wybiegłam ze szkoły na boisko, które w tym momencie było całkowicie puste. Zgięłam się w pół próbując zapanować nad emocjami. Nie chciałam się przemienić, a jednocześnie nie mogłam się uspokoić. Wtedy kilka metrów dalej dostrzegłam Dereka. Przyglądał się mi. Nie wytrzymałam i podeszłam do niego rzucając się na niego z pięściami.
- Jak mogłeś! Okłamałeś mnie!- krzyczałam uderzając pięściami w jego tors. Brat przyciągnął mnie do siebie czując, że żadne słowa w tym momencie do mnie nie przemówią. Trzęsłam się nie mogąc przyjąć do zrozumienia, że kolejna bliska mi osoba odeszła. Czując jego ręce obejmujące mnie było tylko gorzej. Teraz wszystko nabierało sensu. Jego zniknięcia, w czasie których zapewne szukał mordercy Laury, fakt, że połowę ciała zakopał obok naszego domu, bo chciał by była blisko nas. I jeszcze symbol zemsty. Jak mogłam na to nie wpaść? Może nie chciałam przyjąć myśli, że Laura może nie żyć? Ale teraz nie żyje. I już nigdy jej nie przytulę, nigdy z nią nie porozmawiam.♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️
CZYTASZ
Live to be with you | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎. 𝐶𝑧𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑡𝑎𝑘 𝑑𝑢𝑧̇𝑜 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝐶𝑧𝑦 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑘𝑜𝑔𝑜𝑠́ 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝑊 𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑢 𝑡𝑟𝑎𝑔𝑒𝑑𝑖𝑖 𝐶𝑎𝑟𝑜𝑙𝑖𝑛𝑒 𝐻𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑐𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜. 𝑅𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑒̨...