Zadzwonił do nas Stiles, który dowiedział się od ojca, że jego ludzie zabrali agresywnego Dereka na komisariat. Pojechaliśmy tam mając nadzieję zabrać w bezpieczne miejsce i wyjaśnić zaistniałą sytuację. Gdy weszliśmy na komisariat, szeryf zdecydowanym ruchem dłoni kazał nam pójść do jego biura. Wyglądał na przerażonego, albo co najmniej zagubionego. W środku siedział już Stiles.
- Wyjaśnijcie mi coś.- zaczął opierając się o biurko.- Podróżowaliście w czasie?- spytał, na co my wymieniliśmy się spojrzeniami.
- Co?- spytał jego syn.
- Jeśli podróże w czasie są możliwe, to odwieźcie mnie do czubków.
- Takiego go znaleźliśmy.- wyjaśnił Scott.
- W źródle młodości?
- Nie, w trumnie pełnej wilczego ziela pod kościołem w ruinach meksykańskiego miasteczka.- wypalił Stiles, a ja westchnęłam ciężko słysząc jego słowa. Z kolei Scott przewrócił załamany oczami.
- Miałeś jechać pod namiot.- rzucił wściekły szeryf.
- I pojechałem. Do Meksyku.
- Derek odmłodniał.- zaczął Scott.
- I nie pamięta ani nas, ani pożaru.- dokończyłam krzyżując ręce na piersiach.
- Musimy z nim pogadać.- stwierdził Stiles, na co jego ojciec usiadł.
- Na razie milczy.- powiedział mężczyzna, a ja spojrzałam na Scotta wymownie.
- Z nami porozmawia.- rzucił. Przeprowadziliśmy więc młodego Dereka do biura, gdzie ten usiadł na kanapie, a my stanęliśmy przed nim.
- Dlaczego miałbym z wami iść?- spytał, gdy wyjaśniliśmy mu pewne rzeczy.
- Bo straciłeś pamięć.- odpowiedział mu Scott.- Pomożemy ci ją odzyskać.
- Ile zapomniałem?
- Sporo.- stwierdziłam.
- Ale możesz nam zaufać.- dodał chłopak klękając przed moim bratem i ukazując mu czerwone źrenice, które wyglądały tak samo jak wtedy, gdy byliśmy razem. Były tak samo dobre i bez skazy.
- Jesteś alfą.- wywnioskował Derek.- Kim jesteście?
- Ratujemy cię przed pudłem.- rzucił Stiles, który siedział na biurku ojca.- Pomożemy ci.
- Nie.
- Prawie rozszarpałeś dwóch gliniarzy. Na początek żadnych pazurów, ani kłów.
- Radzę sobie, chyba że jest pełnia.
- Dalej masz z nią problem?- wtrącił się Scott.
- Dam radę.- stwierdził pewny siebie.
- Idziesz z nami?- spytał Stiles.
- Mam wam zaufać?
- Nikt inny ci nie pomoże. Możesz na nas polegać.- odezwałam się próbując zdobyć jego zaufanie.
- Niby czemu? Co się stało z moją rodziną?- spytał Derek, na co chłopaki spojrzeli na mnie. Pokręciłam głową dając znak Scottowi, by to on z nim porozmawiał.
- Wybuchł pożar...- zaczął, a w oczach brata dostrzegłam strach.
- Przenieśli się.- wypaliłam, nim ten zdążył dokończyć wypowiedź.- Zabierzemy cię do nich, jak wróci ci pamięć.
- Okej.- odpowiedział Derek, który powstrzymał cisnące się na oczy łzy. Odetchnęłam głęboko słysząc, że się zgodził. Gdy ten wypełniał dokumenty, my w trójkę stanęliśmy przy recepcji zastanawiając się co dalej.
- Niepotrzebnie skłamałaś.- stwierdził Scott, na co ja przytaknęłam.
- Wiem, ale nie mogłam mu powiedzieć prawdy o pożarze. Z resztą uwierzyłby, że jego młodsza o kilka lat siostra jest teraz od niego starsza?
- Racja. Powiemy mu prawdę, gdy wróci do normalnej postaci. I wszyscy będą szczęśliwi.- powiedział Stiles.- Oprócz Dereka, który nigdy się nie cieszy.
- To co teraz?- spytałam olewając uwagę przyjaciela.
- Stiles, zabierz go do mojego domu i nie spuszczaj z niego oka.- nakazał Scott.
- A wy?- spytał Stiles.
- Podjedziemy do faceta, którego dłużej nie możemy unikać.- wyjaśnił chłopak, po czym skierowaliśmy się do wyjścia.
- Nie znoszę go!- zawołał za nami Stiles.
- Jak wszyscy.- rzuciłam, na co Scott się uśmiechnął. Pojechaliśmy do loftu, gdzie mieliśmy spotkać się z Peterem. Przed wejściem czekała na nas Malia, która zaskoczyła naszą dwójkę swoją obecnością.
- Co tu robisz?- spytał Scott.
- Podobno jedziecie do Petera, a Lydia uważa go za diabła. Pomyślałam, że przyda wam się wsparcie.- wyjaśniła.
- Poradzimy sobie.
- Co prawda to prawda. Przy Peterze trzeba być ostrożnym.- odezwałam się, jednak Scott nie wyglądał na szczęśliwego z obecności Malii.
- To chodźmy.- rzuciła, po czym wraz z brunetką weszłyśmy do mojego starego domu, a za nami ruszył Scott.- Co z tobą?- spytała.
- Nic.- odpowiedział chłopak.
- Serce ci wali. Denerwujesz się?
- Nie lubi przedstawiać.- odezwał się Peter, który siedział na kanapie czytając gazetę.- Witaj z powrotem w trójkącie bermudzkim, Caroline.- wypalił, a ja przewróciłam oczami.
- Peter, to Malia.- przedstawił ją Scott, na co mężczyzna wstał zaciekawiony i podszedł do nas. Było coś nie tak. Czułam to. Był zaciekawiony, ale Malią. Denerwował się. Scott tak samo. Coś ukrywali.
- Piękne oczy. Po ojcu?- spytał.
- Matce.- odpowiedziała zdziwiona dziewczyna.
- Ciekawe. Na pewno wiele o mnie słyszałaś.
- Wiem co nie co o zabójstwach.
- Nikt nie jest idealny.
- Kiedy znów zaczniesz mordować upewnij się, że ofiary nie żyją.- rzuciła dziewczyna.
- Do czego pijesz?
- Można się zmienić od zadrapania?- odezwał się w końcu Scott, na co wuj rzucił mi pytające spojrzenie.
- Drasnąłeś człowieka?- spytał, ale McCall pokręcił głową.- Pazur miałby wejść dość głęboko.
- A gdyby zranić kogoś w szyję?- spytałam opierając się o kolumnę.
- To możliwe, ale mało prawdopodobne. Szansa jedna...na milion.
- To jesteśmy świadkami cudu.- rzuciłam patrząc na wuja wymownie, na co ten domyślił się o kim mowa.
- Czy tu nikt nie może umrzeć na dobre?- spytał patrząc w okno.
- Liczyli na ciebie.- stwierdziła Malia.
- Dlaczego zmieniła Dereka w nastolatka?- kontynuował Scott.
- Jakie ma oczy?
- Niebieskie.- odpowiedziałam.
- Czyli po Paige.- zastanowił się Peter.- Wtedy poznał Kate.
- Znali się?- spytał Scott. Byłam równie zaskoczona tym faktem.
- W sensie biblijnym. Nie ty pierwszy wskoczyłeś do łóżka łowcy.- wypalił Hale, a ja prychnęłam zaskoczona.- Derek myślał, że jego dom nadal stoi.
- Tak, nie pamiętał pożaru.
- Ani tego, że ogień podłożyła Kate.
- Co to znaczy?- dopytywała Malia.
- Nie tylko odmłodziła Dereka. Cofnęła go do czasów, który jej ufał. Nagle do Scotta zadzwonił Stiles z informacją, że Kate zabrała Dereka. Wraz z Peterem i Malią rzuciliśmy się do wyjścia, gdy ten nas zatrzymał.- Kate miesza mu w głowie. Musimy ją znaleźć.
- O zapachu.- dokończyła myśl Malia.
- Stracimy wiele godzin.- stwierdził Scott.- Musimy odkryć dokąd idzie.
- Nie wątpię w swoje talenty, ale nie jesteśmy mózgowcami.- wypalił Peter.
- Scott ma rację.- odezwałam się po chwili.- Zastanówmy się chwilę.
- Albo wezwijmy pomoc.- rzucił Scott wyjmując telefon i dzwoniąc do Lydii, która opowiedziała nam o łazience publicznej, w której Kate rozszarpała ochroniarza.
- Wpadła w szał?- zastanawiłam się.
- W furię. To symptom.- wyjaśnił Peter.
- Czego?- spytał Scott.
- Nie kontroluje przemiany.
- Derek mówił, że wciąż nie radzi sobie z pełnią.
- Kate się uczy?- odezwała się Malia.
- Próbuje.
- Od Dereka?
- Nie.- odpowiedział wuj patrząc na mnie.- Zależy jej na czymś innym.
- Triskelion.- rzuciłam przypominając sobie przedmiot, na którym Laura i Derek uczyli się panować nad przemianą. Słysząc moją odpowiedź Peter przytaknął głową, a ja westchnęłam ciężko.- Jest w skrytce pod szkołą.
- Musimy tam jechać. Teraz.- wyjaśnił Peter, na co wszyscy wybiegliśmy z loftu. Malia pojechała z Peterem, a ja ze Scottem. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Nagle Malia się zatrzymała widocznie coś czując.
- Czujesz zapach?- spytał Scott.
- Ten sam co w Meksyku.- odpowiedziała rozglądając się po okolicy.
- Co takiego?- wtrącił się Peter.
- Ktoś zaatakował nas w ruinach.- wyjaśnił Scott.
- I na drodze.- dodałam.
- Nie mogli nas wytropić.- stwierdziła Malia.
- Może przyprowadziła ich Kate?- zastanowił się Scott, gdy rozległ się odgłos jakiegoś stwora.
- Świetnie. Nie przyszła sama.- powiedziałam rozglądając się w poszukiwaniu istoty.
- Znam ten dźwięk.- odezwał się nagle wuj.
- Nie jesteś zbytnio zachwycony.- stwierdziłam, na co ten przytaknął niechętnie.
- Mieli na głowach czaszki zwierząt?
- Tak.- odpowiedziała Malia.
- Kto to?- spytał Scott.
- Berserkowie.- wyjaśnił, a kilka metrów od schodów, na których staliśmy pojawił się stwór pokryty kośćmi i skórami. Malia zaryczała robiąc krok w jego stronę, ale szybko powstrzymał ją Peter.- Oszalałaś?
- Jest sam.
- Mamy szansę.
- Na zwycięstwo?
- Na przeżycie.- wypalił wuj, po czym rzucił się do ucieczki. Patrzyliśmy na niego przez chwilę, a następnie poszliśmy w jego ślady. Stwór wraz ze swoimi towarzyszami gonił nas, aż do schodów, na których nas zaatakowali. Peter na nasze nieszczęście gdzieś zniknął, a my zostaliśmy sami zdani tylko na siebie.
- Co teraz?- spytała Malia, gdy patrzyliśmy to na górę schodów, gdzie stał jeden Berserk, to na dół, gdzie było ich dwóch.
- Walczymy.- odpowiedziałam, po czym przemieniłam się rzucając na jednego ze stworów. Scott i Malia zrobili to samo, z równie słabym skutkiem. Nasi przeciwnicy byli silni i dobrze schowani pod zbroją, więc nie mogliśmy nic im zrobić. Gdy Scott zawył wzywając przyjaciół po pomoc obok nas wyskoczyła Kira, która swoim zaczęła and bronić swoim mieczem. Leżeliśmy na piętrze ranni, gdy Kira obróciła się w naszą stronę, a po chwili została powalona przez stwory. Byliśmy na straconej pozycji, gdy zza ich pleców pojawił się młody Derek, który skutecznie zaczął z nimi walczyć. Podczas walki jego twarz zmieniała się w teraźniejszą, po czym powracał do młodszej postaci. Nagle berserkowie obrócił się i uciekli, a Derek był już w teraźniejszej postaci, na co ja odetchnęłam głęboko. Wstaliśmy z podłogi patrząc na mojego brata, którego oczy świeciły się tym razem na żółto.Heeej
Zrobię dzisiaj jeszcze jeden rozdział, bo czemu nie 😂😂😂 zostawcie za to gwiazdkę i komentarz
CZYTASZ
Live to be with you | Scott McCall
Wilkołaki𝐽𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎. 𝐶𝑧𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑡𝑎𝑘 𝑑𝑢𝑧̇𝑜 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝐶𝑧𝑦 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑘𝑜𝑔𝑜𝑠́ 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝑊 𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑢 𝑡𝑟𝑎𝑔𝑒𝑑𝑖𝑖 𝐶𝑎𝑟𝑜𝑙𝑖𝑛𝑒 𝐻𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑐𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜. 𝑅𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑒̨...