80.

1K 56 21
                                    

Siedzieliśmy w jeepie w ciszy rozmyślając nad tym czego się dowiedzieliśmy. Nagle odezwała się Malia.
- No dobra.- zaczęła patrząc po chłopakach.- Kim jest Kate Argent.
- Też jestem ciekawa.- stwierdziła Kira.
- Byliśmy na jej pogrzebie.- wyjaśnił Stiles.- Jak wydostała się z trumny zakopanej w ziemii?
- Nie było jej w środku.- odpowiedział Scott, a nowe dziewczyny dalej na nich patrzyły wyczekująco.
- To ciotka Allison.- rzuciła w końcu Lydia.- Psychopatka.
- Nie musimy o tym rozmawiać.- wypaliła po chwili Kira.
- Musimy.- uparła się Malia, której zachowanie zaczęło mi się podobać.
- Powinniście wiedzieć.- odezwał się Scott patrząc do tyłu na dziewczyny. W końcu jego wzrok spoczął na mnie, więc westchnęłam ciężko.
- Kate podłożyła ogień i zabiła moją rodzinę.- zaczęłam patrząc w okno.- Przeżyłam tylko ja, moje rodzeństwo i wuj Peter.
- Był zły.- dodała Lydia.
- To on mnie ugryzł.- wyjaśnił Scott.
- W końcu dopadł Kate i ją zabił.- dokończyłam, po czym zapanowała chwila ciszy przerwana dopiero przez Stilesa.
- Byliśmy na jej potrzebie.
- Widzieliśmy trumnę, ale nie było jej w środku.- zaczął Scott.- Calaveras usłyszeli, że zginęła od pazurów alfy. Chcieli się upewnić, że nie żyje. Jej ciało zaczęło się regenerować. Zbliżała się pełnia. Podmienili ciała. Myśliwy po ugryzieniu musi odebrać sobie życie. Calaveras traktują kodeks jak prawo i dbają i jego przestrzeganie.
- Ja też bym się zbuntowała.- wypaliła Malia.
- Zabiła byś sześcioro ludzi, żeby się wydostać?- spytał Scott.
- Kate jest wilkołakiem.- stwierdziła Kira.
- Nie wiem. Przybierana postać odzwierciedla osobowość.
- Ciekawe jaką postać przywierają wredne suki.- wypaliłam, po czym rozległ się huk, a nasz samochód stanął.- Co to było?- spytałam zdziwiona. Wysiedliśmy z jeepa, by lepiej go obejrzeć.
- Co jest?- rzuciła Breaden, która zatrzymała się razem z nami.
- Coś w nas uderzyło.- wyjaśnił Stiles.
- Scott musimy dojechać przed zmrokiem.- wyjaśniła, na co ten spojrzał po nas.
- Jedź.- zachęcił go Stiles.
- Nie zostawię was.
- Musisz znaleźć Dereka. Coś wymyślimy. Jak zawsze.- wyjaśnił, a Scotta wzrok utkwił na mnie.
- Znajdę go.- powiedział spokojnie, na co ja przytaknęłam.
- Wiem.- po tych słowach chłopak odszedł do Braeden, a za nim pobiegła Kira.
- Scott, uważaj na siebie.- wypaliła, na co ja spojrzałam na Lydie wymownie.- Wiem jak żałośnie to brzmi, ale wymyślę coś lepszego jak już odjedziesz.
- Uważaj na siebie może być.- odpowiedział jej chłopak, po czym się przytulili. Patrząc na nich czułam pustkę, którą niegdyś wypełniał właśnie Scott. Był szczęśliwy. A ja nie. Obserwowałam ich z żalem i bólem.
- Scott, słońce zachodzi!- zawołała Braeden, na co chłopak odsunął się od Kiry i odjechał z najemniczką.
- Stiles.- odezwała się nagle Malia wyjmując z koła samochodu jakiś kieł lub kość.- W nic nie uderzyliśmy. To coś uderzyło w nas. Gdy słońce zaszło, Stiles i Lydia zostali przy samochodzie próbować go naprawić, a ja i dziewczyny czuwałyśmy kilka metrów od nich wypatrując niebezpieczeństwa, które wciąż nas obserwowało. Gdy Kira odeszła na tyły samochodu, Malia zaczęła rozmowę.
- Czyli ty i Scott byliście razem?- spytała, na co ja podniosłam brwi.
- Lydia wam powiedziała?
- Nie. Łatwo to zauważyć.- stwierdziła.- Zachowujecie się, jakby nic między wami nie było, ale nawet ja widzę, że chcecie się pocałować...
- Cs!- syknęłam patrząc na teren przed nami.
- To jakaś tajemnica?
- Malia.- upomniałam ją wskazując głową na punkt, w którym dostrzegłam ruch. Dziewczyna szybko również to zobaczyła zamieniając się i biegnąc w tamtą stronę.- Cholera stój!- krzyknęłam za nią, jednak widząc, że ta biegnie wprost na stwora pobiegłam za nią, by jej pomóc. O dziwo ta była szybsza i zniknęła mi z pola widzenia, a obok mnie stanęła Kira, która po chwili do nas dołączyła.
- Co to było?- spytała, na co ja przyłożyłam palec do ust uciszając ją. Zrobiłam kilka kroków, po czym Malia wyszła z zakrętu trzymając się za ranny bok.
- Widziałaś coś?- spytałam.
- Nie, ale jest szybkie i zadaje głębokie rany.- wyjaśniła. Rozejrzałam się jeszcze chwilę próbując wyczuć zapach istoty, co w rezultacie mi się udało. Nagle rozległ się dźwięk odpalanego silnika, więc pobiegłyśmy do jeepa, którego zdążył już naprawić Stiles. Gdy dojechaliśmy do kościoła, wysiadłam z niego widząc wychodzące z niego trzy osoby, w tym jedną podtrzymywaną przez Scotta i Braeden. Podeszłam bliżej, po czym zamarłam. To był Derek, ale był młodszy o jakieś siedem, osiem lat. Był nastolatkiem.
- To jest Derek?- spytała Malia.
- Tak jakby.- odpowiedział równie zdziwiony Stiles. Zabraliśmy mojego brata do kliniki weterynaryjnej, gdzie zajął się nim Deaton. Ten położył go na stole badając jego stan.
- Nieźle.- rzucił mężczyzna, który również był w szoku.
- Nieźle, czy wiesz co robić?- spytał Stiles.- Bo na to liczymy.
- Przecenianie moje możliwości.
- Czyli mu nie pomożesz?- rzuciłam zdenerwowana.
- Jest lodowaty.- odezwała się Lydia łapiąc nieprzytomnego za rękę. Deaton zrobił to samo.
- To trwały stan?- spytał Scott, który stał obok mnie.
- Trudno stawiać diagnozę.- wyjaśnił oglądając jego źrenice.- Nie mam aż takiej wiedzy.
- To co z nim robimy?- wtrącił się Stiles.
- Dopóki śpi, nic. Zostawcie go. Tu nic mu nie grozi.
- Ze strony Kate?
- Jeżeli zmieniła postać nie będzie mogła przejść przez bramkę.
- Dlaczego mu to zrobiła?- spytała Lydia.
- Znając ją wyłącznie dla własnego zysku.- stwierdził mężczyzna, na co ja spojrzałam na śpiącego brata, który kolejny raz stał się ofiarą Argentów.
- Zostanę z nim.- powiedziałam szybko patrząc na mężczyznę błagalnie.
- Jasne.- odpowiedział spokojnie.- A wy wracajcie do domów. Nic mu nie będzie. Wyśpijcie się jutro idziecie do szkoły. Pora żebyście wrócili do normalnego życia.
- W razie czego pisz.- powiedział do mnie Scott, na co ja przytaknęłam.
- Idźcie już.- zachęciłam ich, na co ci wyszli z kliniki.

Obudziłam się na krześle, na którym wczoraj usnęłam. Spojrzałam na Dereka, przy którym stał Deaton.
- Co z nim?- spytałam zaspanym głosem.
- Ma bardzo szybkie tętno.- wyjaśnił, na co ja poderwałam się i do nich podeszłam.- Caroline, trzymaj go za rękę. Chce coś sprawdzić.
- Dobrze.- odpowiedziałam, na co mężczyzna wziął coś ostrego i przyłożył to do ręki Dereka. W tym czasie ja trzymałam go kurczowo za dłoń obserwując jak pojawia się u niego rana, która od razu się zagoiła.- To chyba nie jest normalne.
- Niestety.
- Co to znaczy?
- Nie wiem.- stwierdził.- Weź strzykawkę z górnej szuflady.- powiedział, po czym podeszliśmy do szafek zabierając jakieś rzeczy. Nagle usłyszałam, że Derek się ruszył, a gdy się obróciłam zobaczyłam, że ten rzuca się na nas raniąc doktora w rękę. Miał niebieskie oczy. Wybiegł z kliniki, a ja zamiast za nim pobiec uklęknęłam przy rannym mężczyznie.
Gdy Deaton skończył zajmować się raną zadzwonił po Scotta, Stilesa i Lydie. Po kilku minutach ci przyjechali wysłuchując tego, co się stało.
- Ma nie tylko młodsze ciało, ale i umysł.- wyjaśnił im Deaton.
- Nie rozpoznał cię?- spytał mnie Scott, na co ja smutno pokręciłam głową.
- Dokąd ucieka młody wilkołak?- zastanowił się Stiles.
- Do swojej kryjówki. Derek mieszkał w lofcie.
- W młodości nie.- poprawił go przyjaciel.
- Nasz stary dom.- wypaliłam zdając sobie sprawę, że właśnie tam mógł się udać mój brat.
- Derek nie wie o pożarze.- zauważył Deaton, a ja nabrałam powietrza do płuc.
- Muszę tam pojechać. Teraz.- stwierdziłam.
- Powiedzmy, że go złapiesz.- zastanowiła się Lydia.- Powiesz mu o waszych rodzicach?
- Jeśli będziemy musieli.- odpowiedział szybko Scott, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.- Jedziemy?- spytał, na co ja przytaknęłam. Pojechaliśmy jego motorem pod mój stary dom, który Derek kilka miesięcy temu oddał miastu. Nie było już domu, a gruzy. Jednak po moim bracie nie było śladu.
- Gdzie jesteś?- spytałam pod nosem rozglądając się za nim.
- Był tu.- zauważył Scott wskazując na ślady butów, które były świeże.
- Nie sam.- dodałam przyglądając się trzem śladom.- Jak spotkam Kate to ją zabije.
- Peter już próbował.
- Wierz mi, zrobię to kreatywniej.- stwierdziłam, na co ten się zaśmiał.- To nie był żart.
- Wiem, ale...nie skrzywdzisz jej. Nie ty.- wyjaśnił stając naprzeciwko mnie.
- Nie jestem już tą samą dziewczyną, którą byłam przed wyjazdem. Gdy wyjechaliśmy musieliśmy radzić sobie sami. Przez pierwszy miesiąc ukrywaliśmy prawdziwe nazwisko w obawie przed łowcami. Nie było nikogo, kto by powiedział nam, co robić w takiej sytuacji. Dlatego musieliśmy stać się cieniem. Ludźmi, którzy wtapiają się w tłum, a nie wyróżniają się z niego. Derek tu wrócił, ale ja i Cora nie. Wtedy też byłyśmy same, zdane tylko na siebie. Wrócił tu, bo nie umiał o was zapomnieć.
- A ty? Umiałaś zapomnieć o nas?- spytał, patrząc mi w oczy. Nie mogąc odpowiedzieć spojrzałam znów na gruzy mojego domu.
- Wyjazd bardzo mnie zmienił, Scott. Nie zamierzam się hamować przy Kate. I nawet ty mnie nie powstrzymasz.- wyjaśniłam, po czym wróciłam do jego motoru nie czekając na chłopaka.




Hejka
Co myślicie o Caroline? Nadal kocha Scotta? A co ze Scottem? Zapomniał o tym co między nimi było? Napiszcie koniecznie w komentarzach. Zostawcie też gwiazdkę, jeśli rozdział się podobał i zajrzyjcie do mojej nowej książki o córce Tonego Starka ♥️♥️♥️♥️

Live to be with you | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz