- Tu jesteście.- rzucił Stiles, który podbiegł do nas.
- Widziałeś Lydie?- spytał Scott, ale ten szybko pokręcił głową.
- Po prostu sobie poszła? Z własnej imprezy?- powiedziałam zdziwiona taką wersją wydarzeń.- A gdzie Allison?
- Widziałem ją na piętrze.- odpowiedział brunet, po czym rozległ się dźwięk rozpryskującej się wody. Pijani nastolatkowie zaczęli wrzucać siebie nawzajem do basenu.
- Wszystkim odbiło po tym ponczu.- stwierdził Scott.
- Zostawcie mnie! Nie! Ja nie umiem...- nie dokończył jak się okazało Matt, bo został wyrzucony do wody. Zaczął chlapać próbując wydostać się na ląd, jednak nikt mu nie pomógł. My również staliśmy zszokowani. Dopiero po chwili ktoś podał mu rękę i pomogł wyjść z basenu. To był Jackson, który wraz z Mattem spojrzał w naszą stronę. Ani ja, ani Scott, ani nawet Stiles się nie odezwaliśmy, ale każdy myślał o tym samym. Matt i Jackson, właściciel i jego zwierzę. Głuchą ciszę przerwały syreny policyjne, które były coraz głośniejsze, a nastolatkowie zaczęli uciekać z domu Lydii, chcąc uciec przed policją. My również wyszliśmy przed dom, gdzie kilka metrów dalej stał Matt, a u jego stół wiła się kanima. Niestety znikli tak szybko, jak się pojawili.
- Będę już lecieć.- wypalił Stiles.- Ojciec i tak ma już problemy przez to, że ukradliśmy furgonetkę służbową.
- Spoko, jutro się zgadamy.- powiedział Scott, na co nasz przyjaciel się oddalił.- Do kitu ten wieczór.- rzucił do mnie.
- Czy ja wiem. Może być jeszcze całkiem miło.- stwierdziłam z lekkim uśmiechem, a Scott pocałował mnie w usta dając do zrozumienia, że się zgadza. Następnie złapał mnie za rękę i spacerkiem poszliśmy do jego domu, gdzie dotarliśmy w ciągu kilkunastu minut.
- Chcesz coś do picia?- spytał chłopak otwierając lodówkę, w której miał schłodzone napoje.
- Nie dzięki.- odpowiedziałam siadając przy ladzie. Scott wyjął sobie cole, po czym wziął kilka łyków.- Jak się czujesz?
- To znaczy?
- Wiesz, przez pełnię.
- Boli mnie trochę głowa, co jest chyba bardziej winą ponczu, a nie pełni.
- To jest dziwne, nie sądzisz? Przecież alkohol na nas nie działa, a jednak oboje źle się czuliśmy. I jeszcze te omamy...- stwierdziłam patrząc na swoje palce, które leżały na ladzie.
- Widziałem ciebie. I Jacksona.- rzucił na co podniosłam na niego wzrok.- W czasie halucynacji. Całowaliście się. I to namiętnie.
- Scott, jeśli chodzi o tamto w szatni, to nie był sobą. Chciałam go spytać o jego rodziców, ale ten na mnie naskoczył. Nic się nie stało, a ja od razu chciałam wyjść...
- Nie musisz mi się tłumaczyć.- wyszeptał opierając się o ladę.
- To dlaczego mi to powiedziałeś?- spytałam, na co Scott ucichł. Dopiero po chwili ponowił rozmowę.
- Widziałem w jakim byłaś stanie, gdy cię znalazłem. Byłaś przerażona i majaczyłaś. Chciałem tylko wiedzieć, czy mogę ci jakoś pomóc. Jeśli nie chcesz mi powiedzieć o tym, co widziałaś, to to zrozumiem, ale...- przerwałam mu wstając, po czym objęłam jego policzki i pocałowałam go namiętnie w usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek łapiąc mnie za biodra. Gdy jego ręce zjechały niżej, objęłam nogami jego biodra, a następnie Scott zaniósł mnie do swojego pokoju kładąc na łóżku. Zaczął całować moją szyję, co przyprawiło mnie o przyjemny dreszcz. Wtedy ja zdjęłam z jego koszulkę wykorzystując fakt, że Scott nade mną wisiał. Złapałam za jego pasek od spodni i zaczęłam go odpinać, na co ten po chwili się odwzięczył zdejmując ze mnie sukienkę, pod którą miałam koronkową bieliznę. Zjechał pocałunkami na mój brzuch, co sprawiło mi wielką przyjemność. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, a chłopak spojrzał na mnie pytająco.
- Wycisze go.- rzuciłam wyciągając go z torebki. Po wyciszeniu telefonu wróciliśmy do przyjemnych pieszczot, które trwały przez kolejne godziny, aż się zmęczyliśmy i położyliśmy się pod kołdrą wtuleni w siebie.- Widziałam rodziców.- wypaliłam szeptem jeżdżąc palcem po jego torsie. Na moje słowa Scott spojrzał na mnie, jednak ja sprytnie uniknęłam jego wzroku obserwując swoje palce.- Byli tacy prawdziwi, jak kiedyś przed pożarem. Powiedzieli, że ich zdradziłam, bo zadaje się z Allison. Ojciec nazwał mnie Caroli, a...tylko on tak mówił. Tylko on.
- To była tylko halucynacja.- uspokoi mnie chłopak, ale ja pokręciłam głową.
- Ale jak powstała? Zobaczyliśmy to, co siedziało nam w głowie. Cały czas o tym myślę. Jej ciotka zabiła moją rodzinę, matka próbowała zabić ciebie, a jej dziadek i ojciec polują na mnie i Dereka.
- Chcesz się od niej odciąć?
- Powinnam. Ale nie potrafię. Nigdy nie miałam przyjaciółek. Nigdy ich nie potrzebowałam. Dopóki nie zobaczyłam jej, gdy ta pierwszy raz pojawiła się w naszej szkole.- wyjaśniłam.- Mam was i nie oddałabym was za nic, ale wiem, że jej rodzina bardzo nie zraniła. Mnie, Dereka, Petera i Laurę.
- Może się mylę, ale nie sądzę, żeby twoi rodzice gdyby żyli mieli ci za złe, że przyjaźnisz się z Allison.- wypalił, na co ja podniosłam na niego wzrok.- Jest inna niż jej bliscy. I w końcu nie jesteś samotna. Żaden rodzic nie chciałby, żeby jego dziecko było samotne.
- Ale to Argent.
- A ty Hale.- dodał, na co ja przytaknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w chłopaka. Po kilku minutach zasnęłam, a tej nocy spało mi się tak, jak jeszcze nigdy. Byłam bardzo szczęśliwa i spokojna o to, że nic mi się nie stanie. Nawet koszmary mnie nie nawiedziły. Po prostu śniłam o Scott'cie.
Otworzyłam oczy czując na sobie promienie słońca wpadające przez okno nad moją głową. Ku mojemu zdziwieniu Scotta nie było w łóżku, choć to dalej było ciepłe od jego ciała. Złapałam za swój telefon, który wczoraj odłożyłam na szafkę nocną. Dziesięć nieodebranych połączeń od Allison i pięć od Dereka.
- Hej.- usłyszałam w progu drzwi, w których stał Scott.- Wyspałaś się?
- I to jak.- odpowiedziałam przewracając się w jego pościeli.- Dawno wstałeś?
- W sumie to nie. Zrobiłem śniadanie, ale nie licz na nie wiadomo co, bo umiem zrobić tylko jajecznicę.- stwierdził.
- Lubię jajecznice.- wypaliłam z uśmiechem.- Daj mi chwilkę.
- Okej, będę na dole.- powiedział wychodząc z pokoju. Ubrałam swoją sukienkę, która miałam na wczorajszej imprezie, umyłam się, po czym zeszłam z telefonem do kuchni. Usiadłam przy stole, gdzie czekała już na mnie porcja jajecznicy, kanapki oraz kubek z kawą.
- Dzwoniła do ciebie Allison?- spytałam chłopaka.
- Nie wiem, nie sprawdzałem telefonu. A co? Coś się stało?
- No właśnie nie wiem.- wyjaśniłam.- Pozwolisz, że oddzwonię.
- Jasne.- rzucił obojętnie biorąc do ręki kubek z gorącym napojem. Wybrałam więc numer Allison, po czym przyłożyłam telefon do ucha.
- Hej, dzwoniłaś do mnie w nocy, a ja nie mogłam odebrać.- powiedziałam szybko, gdy ta odebrała.
- Caroline...- zaczęła cichym, widocznie zapłakanym głosem.
- Boże, Allison co się stało? Chodzi o Matta? Coś ci zrobił?- spytałam przestraszona, przez co i Scott zaczął przysłuchiwać się rozmowie.
- Moja mama... nie żyje.- wyszeptała zapłakana, a moje serce momentalnie stanęło.
- C-co? Jak to? Co się stało?
- Miała depresję. Przynajmniej tak powiedział mi tata. Zabiła się.- wyjaśniła płacząc, na co ja rzuciłam Scottowi przestraszone spojrzenie.
- Ja...nie wiem co powiedzieć.- odparłam opierając głowę o rękę.- Możemy później się spotkać jeśli chcesz.
- Nie, chce być teraz sama.
- Rozumiem. Jeśli będziesz chciała pogadać to zadzwoń.
- Dzięki. Cześć.- dodała kończąc. Gdy się rozłączyła, ja odłożyłam telefon na stół dalej wstrząśnięta słowami przyjaciółki.
- Boże.- wyszeptałam mając w głowie sytuację sprzed kilku dni, gdy Derek ugryzł panią Argent. To musiało być powodem jej samobójstwa...to tak, jakby to Derek ją zabił.
- W porządku?- spytał niepewnie Scott.
- Ja...muszę gdzieś jeszcze zadzwonić i jak możesz to nie podsłuchuj.- rzuciłam wstając z krzesła i kierując się z powrotem do pokoju chłopaka. Wybrałam numer brata, który odebrał dopiero za drugim razem.- Derek mamy problem.
- I to nie jeden.- rzucił słabym głosem.- Ale to nie jest rozmowa na telefon. Kiedy będziesz w domu?
- Nie wiem...najszybciej jak będę mogła.
- Okej, pośpiesz się.- na te słowa pomyślałam dlaczego ten nie chce mi czegoś przekazać przez telefon. Przecież nie może być nic gorsze niż to, co ja miałam mu do przekazania..a jednak.Siemaneczko misiaki🐻
W końcu, pierwsza noc Scotta i Caroline 🥰jak tam wasze odczucia co do tego rozdziału? Pewnie znając fabułę wiecie, co Derek ma do przekazania Carol, ale cóż... dokładniej dowiecie się dopiero jutro
CZYTASZ
Live to be with you | Scott McCall
Werewolf𝐽𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎. 𝐶𝑧𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑡𝑎𝑘 𝑑𝑢𝑧̇𝑜 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝐶𝑧𝑦 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑘𝑜𝑔𝑜𝑠́ 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝑊 𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑢 𝑡𝑟𝑎𝑔𝑒𝑑𝑖𝑖 𝐶𝑎𝑟𝑜𝑙𝑖𝑛𝑒 𝐻𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑐𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜. 𝑅𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑒̨...