89.

958 57 11
                                    

Szłam po lesie słysząc czyjś głos. Rozglądałam się szukając właściciela tego głosu. Nagle rozległ się dźwięk broni, a ja zaczęłam biec między drzewami. Biegłam ile sił w nogach, aż obróciłam się do tyłu i wracąc równowagę upadłam na trawę. Zaczęłam głośno oddychać bojąc się o to, że łowcy mnie dogonią. Wstałam powoli z ziemi patrząc na horyzont, a potem poczułam coś, co ubrudziło moje dłonie. Spojrzałam na nie. Były całe z gęstej i gorącej jeszcze krwi. Zaczęłam wycierać ręce o ubranie próbując zmyć ją z siebie, jednak to nie pomogło i w końcu cała byłam w czarnej cieczy. Spojrzałam na trawę, na której leżały stosy ciał. Martwych ciał. Rozpoznałam w nich moich przyjaciół. W tym też Scotta. Krzyknęłam odchodząc od ciał, po czym natknęłam się na coś. Obróciłam się i spojrzałam w stojące przede mną lustro. Moje oczy świeciły się na niebiesko. Nagle postać z lustra wyszła z niego rzucając się na mnie.

Otworzyłam szybko oczy podnosząc się do pozycji siedzącej. Po chwili zdałam sobie sprawę gdzie jestem, a mianowicie w sypialni Scotta. Miałam na sobie tylko bieliznę. Z kolei mój chłopak spał w najlepsze mając na sobie jak podejrzewałam tylko bokserki. Odetchnęłam głęboko zdając sobie sprawę, że to był tylko sen. Położyłam się z powrotem obok chłopaka. Słyszałam jego oddech, bicie serca, czułam jego zapach i emocje, które mu towarzyszyły. Przyjechałam palcem po jego policzku, aby poczuć jego obecność przy mnie. Widok martwego Scotta wciąż tkwił w mojej głowie, a ja nie mogłam z tym nic zrobić. Postanowiłam, że nigdy nie dam go skrzywdzić, że nigdy nie zobaczę jego martwego ciała.

Stałam w kostnicy razem z resztą przyjaciół oraz mamami Scotta i Kiry. Patrzyłam na ledwo żywego chłopaka, którego serce biło raz na minutę. Miałam łzy w oczach mając wrażenie, że ten nie żyje. Wyglądał na martwego. Lekarz uznał go za takiego zaledwie parę minut temu, ale tylko my znaliśmy prawdę. Żył. To był celowy zabieg, żeby nakryć dobroczyńcę w czasie, gdy ten będzie chciał dokonać potwierdzenia.
- Nie podoba mi się wasz plan.- powiedziałaś pani McCall.- Wygląda jak trup.
- Żyje.- wyjaśniłam łagodnym głosem.- Słyszę jego serce. Jest tylko bardzo wolne.
- Wystarczy mu to do przeżycia?
- Tylko alfie.- odpowiedziała mama Kiry.
- Ile mamy czasu?
- Trzy kwadranse.
- A potem?
- Obudzimy go.- stwierdziła Kira.
- A jeśli pozostanie w tym stanie dłużej?- pytała dalej jego mama.
- Nie uprzedziliście jej?- wypaliła pani Yukimura.
- Co się stanie?
- Umrze.- wyjaśniła jej kobieta, na co ja zamknęłam ciężko oczy próbując nie myśleć o takim scenariuszu.
- Bierzmy się za pracę.- wypaliłam otwierając oczy.- Mamy tylko czterdzieści pięć minut.
- Chodźcie.- powiedział do nas Stiles, po czym ten udał się z Argentem do innej sali, by wysłać wiadomość do dobroczyńcy, a ja, Liam i Kira do tego, gdzie mieliśmy trzy laptopy, by obserwować na nich nagrania z monitoringu. Po chwili doszedł do nas Stiles i zaczęło się polowanie na dobroczyńcę. Siedzieliśmy w ciszy. Ja na krześle, a moi przyjaciele przy laptopach. Minuty mijały, aż zostało nie całe pół godziny. Patrzyłam ślepo w okno próbując nie myśleć o tym, co się może stać z Scottem jeśli zawalimy. Nagle odezwał się Stiles.
- To normalny obraz?- spytał, na co ja wstałam i podeszłam do jego laptopa, gdzie jedną z czterech kamer przestała działać.
- Gdzie to jest?- spytała Kira.
- Na dachu.
- Sprawdzę to.- powiedziała, jednak szybko zatrzymał ją Stiles.
- To może nie być wina sprzętu.
- Dlatego biore miecz.- wypaliła Kira, po czym poszła na korytarz.
- Idę z tobą.- odezwał się Liam i ruszył za dziewczyną.
- Tylko wróćcie szybko!- zawołał za nimi mój przyjaciel.- Dzieci.
- To może być dobroczyńca?- spytałam lekceważąc jego słowa.
- Oby. Niedługo będziemy musieli wybudzać Scotta.- stwierdził, na co ja złapałam go za rękę patrząc na jego zegarek. Ten jęknął zaskoczony, jednak ja spojrzałam na godzinę i puściłam go.
- Dziewiętnaście minut.- stwierdziłam. Nagle ekrany zgasły, a ja zaczęłam próbować coś zrobić. Bez rezultatów.
- Odcięli nam prąd.- wyjaśniłam, po czym wraz ze Stilesem wyszliśmy na korytarz, gdzie natknęliśmy się na Argenta, a ja wyjaśniłam mu co się stało.
- Zostańcie ze Scottem.- nakazał.- Będziemy w kontakcie.- wyjaśnił, po czym gdzieś pobiegł, a my skierowaliśmy się do kostnicy.
- Słyszysz coś?- spytał mnie przyjaciel, na co ja pokręciłam głową.
- Ale czuję.
- Co?- dopytał, a ja uświadomiłam sobie, że znam ten zapach. Zapach krwi.
- Cholera, znowu to samo.- wypaliłam, na co ten spojrzał na mnie pytająco. Wtedy przez drzwi przeleciał Chris Argent.
- Uciekajcie.- wyszeptał, a ja wyciągnęłam pazury gotowa do ataku. Do pomieszczenia weszła Kate, co wywołało u Stilesa głęboki szok i przerażenie. Argent się podniósł, aby stanąć obok nas przed ciałem Scotta.
- Zejdźcie mi z drogi. Przyszłam po ciało.- warknęła.
- Spróbuj go tknąć, a cię rozszarpie. Rozumiesz?- spytałam wrogo.
- Po co tu przyszłaś? Po wizualne potwierdzenie?- odezwał się Stiles.
- Nie jestem dobroczyńcą.- wyjaśniła blondynka.
- Po co ci zwłoki?- spytał jej brat.
- Nie mogę powiedzieć.- odpowiedziała stając przed nami, na co ja rzuciłam się w jej stronę kalecząc ją w nogę i przykładając pazury do szyi.
- Carol, nie.- powiedział Stiles łapiąc mnie za ramię.
- Masz tupet, żeby tu przychodzić. Powinnaś zginąć z rąk Petera.- rzuciłam wściekła.
- No już. Zabij mnie. Na pewno od dawna mango czekałaś. Derek zabił Petera, Peter mnie. Jesteś taka jak oni, więc śmiało. Zabij mnie.- mówiła z wrednym uśmiechem. Ścisnęłam mocniej zęby, po czym cofnęłam się zabierając pazury z jej szyi.
- Mamy plan.- wtrącił się Chris.
- Którego elementem było zabicie Scotta?
- Chcemy złapać dobroczyńcę.- stwierdził Stiles.
- Masz na liście wysoką pozycję.- kontynuował mężczyzna
- Dlatego tu jestem.
- Daj nam dokończyć plan. Odwołaj Berserków. Proszę. Mamy plan.- nalegał Chris, a kobieta w końcu się załamała i odeszła. Gdy minął określony czas, obudziliśmy Scotta, a ten oddychał ciężko jakby właśnie przeżył coś okropnego. Złapałam go szybko za policzki próbując go uspokoić.
- Scott, już dobrze.- powiedziałam łagodnie, na co ten się uspokoił. Pocałował mnie, po czym spojrzał na resztę.
- Udało się?- spytał, a ja posłałam Stilesowi wymowne spojrzenie.
- Nikt się nie zjawił.- wyjaśnił nasz przyjaciel, co zasmuciło chłopaka. Wróciłam ze Scottem do jego domu, gdzie próbowaliśmy rozgryźć to, co się stało.
- Przyszła Kate. Chciała cię zabrać.- wyjaśniłam trzymając jego dłonie i siedząc na łóżku naprzeciwko niego.
- Po co?- spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- Przyłożyłam jej pazury do gardła. Chciałam...- urwałam biorąc głęboki wdech.- Powiedziała, że jestem taka jak Derek i Peter. Mordercą.
- Od kiedy wierzysz w słowa Kate?
- Od kilku dni mam ten sam sen. Widzę ciała. Wasze. Mam ręce z krwi i niebieskie oczy.
- Podobno sny odzwierciedlają to, czego się boimy.
- To ma sens.- rzuciłam patrząc na nasze ręce.- Nie chce was skrzywdzić.
- Nie zrobisz tego. Zabiłaś raz, w samoobronie.
- Peter też kiedyś zaczął zabijać. Może też w obronie. A potem stał się...masowym mordercą.
- Nie jesteś nim. Derek nie zabija, choć ma na koncie kilka żyć. Od dawna nie ubrudził sobie rąk.
- Bo się zakochał.- wyjaśniłam przygryzając wargę.- Ostatnio nakryłam go z Braeden. Pasują do siebie.
- Skoro miłość może powstrzymać mordowanie, to nie masz się o co martwić.- zażartował, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Szkoda, że plan nie wypalił.
- Może wypalił. Nie wiemy kim jest dobroczyńca, ale czegoś się dowiedzieliśmy.
- To znaczy?
- Kto wie o czyjejś śmierci i nie potrzebuje oglądać ciała?- spytał, a ja otworzyłam szerzej oczy.
- Banshee.- odpowiedziałam zszokowana.






Hejka
Wczoraj nie było rozdziału, bo wkręciłam się w wiedźmina ♥️ polecam wszystkim serdecznie. Może chcielibyście w przyszłości jakąś książkę (fanfiction lub spis żartów) o właśnie tym serialu? Napiszcie koniecznie 😉 zapraszam też do mojej drugiej książki THE RICH MAN'S DAUGHTER 😍😍😍

Live to be with you | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz