94.

2.1K 77 31
                                    

Szłam korytarzem błądząc w jego ciemnościach. Moja rana całkowicie się zagoiła, dzięki czemu byłam sprawna i mogłam iść. Nagle po korytarzu rozległo się echo dźwięku uderzanych o siebie kości. Berserkowie. Spojrzałam za sobie, jednak nikogo tam nie zobaczyłam. Szłam więcej dalej, aż usłyszałam strzały, które pochodziły sprzed kościoła. Nie czekając ruszyłam za odgłosami strzelaniny. W końcu udało mi się wyjść z La Iglesias, przed którym zobaczyłam furgonetkę oraz samochód Petera. Zawahałam się, aż poczułam znajomy mi zapach. Derek. Pobiegłam w stronę, skąd owy zapach pochodził. Nagle zobaczyłam Braeden, która klęczała przed opartym o skałę Derekiem. Podbiegłam tam najszybciej jak mogłam. Dziewczyna odsunęła się dając mi miejsce przy bracie. Miał ręce całe we krwi, a na brzuchu i klatce piersiowej kilka głębokich ran. Dotknęłam ich delikatnie, po czym dotarło do mnie, że owy rany są zbyt głębokie, by ten mógł się wyleczyć. W końcu nie posiadał już tyle mocy, co normalny wilkołak.
- Derek...- mówiłam łamiącym się głosem. Ten jednak wyciągnął lekko rękę dotykając mojego brzucha, gdzie wciąż był ślad krwi.
- Nic ci nie jest?- spytał ledwo słyszalnie.
- Nie, to nic. Zagoiło się.- wyjaśniłam uśmiechając się smutno.
- Więc się udało.- stwierdził z lekkim uśmiechem.
- O czym mówisz?
- O moim planie. Udało się. Żyjesz.- wyjaśnił, a ja pokręciłam głową łapiąc go za rękę i próbując przejąć jego ból. Jednak Derek nie cierpiał.
- Nie boli cię?- spytałam zakłopotana patrząc teraz w jego oczy, które były już martwe. Z kolei jego ręka opadła bezwładnie na nogi.- Derek?- spytałam drżącym z emocji głosem.- Derek?- powtórzyłam już płacząc. Położyłam głowę na jego ramieniu wdychając jego zapach. Tyle razy umierał, a jednak tym razem widziałam, jak naprawdę odchodzi z niego życie. Braeden złapała mnie za ramię chcąc dodać mi otuchy. Widziałam, że i ona jest w tym momencie załamana.
- Musisz pomóc Scottowi i reszcie.- wyjaśniła kobieta, na co ja spojrzałam na nią przez ramię.
- Co?
- Poszli do kościoła...nie widziałaś ich?
- Nie.- odpowiedziałam wycierając nos.- A Peter?
- Też.- stwierdziła, a ja spoważniałam.- Co jest? To dobrze, czy...
- On chce go zabić.- wypaliłam rozumiejąc plan jego i Kate.- Zostań tu z Derekiem.
- Nigdzie się nie ruszam.- zapewniła mnie, po czym ja pobiegłam z powrotem do kościoła. Wbiegłam do piwnicy, skąd dało się słyszeć ryki i oznaki walki. Nagle ktoś pojawił się za mną, a ja obróciłam się tam gotowa do ataku. Odetchnęłam głęboko, gdy zobaczyłam, że to Stilesa.
- Nic ci nie jest?- spytał przyświecając latarką na moją zakrwawioną sukienkę.
- To Scott.- wypaliłam od razu.
- O czym ty mówisz?
- Kate zamieniła Scotta w berserka. Musimy znaleźć resztę i ich powstrzymać.
- Dlatego nie ma tu Lydii.- stwierdził chłopak.- Nie wiedzą, że to Scott.
- Gdzie oni są?- spytałam, po czym ruszyliśmy tam, skąd Stiles przyszedł.
Wbiegłam do pomieszczenia, a widząc Malie celującą ostrym przedmiotem w głowę obezwładnionego berserka - Svotta, rzuciłam się pchając dziewczynę na ścianę.
- Co robisz?!- krzyknęła oburzona.
- To Scott.- wyjaśnił jej chłopak, na co Liam spojrzał w oczy alfy. Wtedy ten odepchnął jego i Petera, a następnie złapał swoją betę za szyję i przycisnął go do ściany.
- Scott, nie!- krzyknęła Kira, na co McCall uderzył ją w twarz.
- Scott to ja.- mówił ledwo słyszalnie, a gdy berserk podniósł rękę, by go uderzyć, ten podniósł głos.- Scott, posłuchaj. Nie jesteś potworem. Jesteś wilkołakiem. Jak ja.- powiedział Liam przemieniając swoje oczy, na co mój chłopak się zawahał, a po chwili go wypuścił łapiąc się za głowę schowaną pod czaszką. Patrzyliśmy, jak ten rozrywa nakrycie głowy i uwalnia się ze stroju berserka. Odetchnęłam z ulgą, gdy jego oczy spojrzały po nas. Był znów sobą. Wtedy spojrzał gniewnie na mojego wuja, który stał jakby nigdy nic.
- Ty.- rzucił do niego.- Wiedziałeś sporo o berserkach i nagual. Nauczyłeś Kate i pomogłeś jej. Dla mocy.
- Którą powinienem odziedziczyć.- powiedział Peter.- A dostała się nastoletniemu idiocie, który nie zabije nikogo nawet jeśli sytuacja tego wymaga. Nie zasługujesz na taką moc.- stwierdził, a jego ciało zaczęło się zmieniać w wilkołaka.
- Nie rób tego, Peter.- wyszeptałam pod nosem, jednak ten nie zareagował. Ryknął, ma co Malia rzuciła się w jego stronę. Ten szybko ją odrzucił mówiąc tylko, że porozmawiają później. Wtedy spojrzałam na Kire i kiwnęłam do niej znacząco. Wystąpiłyśmy w stronę mojego wuja. Ja przemieniona, a ona uzbrojona w miecz.
- Przestańcie!- krzyknął Scott powstrzymając nas. Spojrzałam na niego, na co ten przytaknął. Cofnęłam się więc dając mu szansę na walkę z moim wujem. Podeszli do siebie obserwując swoje ruchy.
- Byłeś moim betą.- rzucił Peter.- To moje ugryzienie zmieniło twoje życie. I je zakończy.
- Zrób to. Nie będziesz mieć drugiej szansy.- odpowiedział Scott, po czym ryknęli i rzucili się na siebie.
Oboje byli bardzo szybcy i bardzo silni, ale wygrywał Peter. Nie mogłam nic zrobić. Stałam obserwując ich ruchy. Peter chciał sprowokować Scotta do zabicia go. Scott jednak ciągle obrywał. Dopiero gdy mój wuj zaatakował Liama powstrzymając go przed atakiem, alfa odzyskał jakby swoją całą siłę. Obronił każdy atak Petera, po czym pchnął go na ścianę, a dam wskoczył na stół patrząc na przegranego.
- Nigdy nie byłeś alfą, Peter.- odezwał się Scott.- Zawsze byłeś potworem.- dodał, po czym podskoczył i uderzył go pięścią w twarz, przez co ten stracił przytomność. Podeszliśmy bliżej, by przyjrzeć się całej sytuacji. Scott odwrócił się do nas wracając do ludzkiej postaci. Po moich policzkach spłynęły łzy, gdy przypomniałam sobie o bracie. To koniec mojej rodziny. Peter jest zdrajcą i stracił już nasze zaufanie. Derek nie żyje, a Cora wyjechała.
Scott spojrzał na mnie, na co i moi przyjaciele odwrócili się w moją stronę.
- Derek...- zaczęłam patrząc po ich twarzach. Stiles spuścił głowę, a Scott podszedł do mnie obejmując mocno. Zaczęłam szlochać w jego ramionach. Podeszła do nas też Malia, która położyła rękę na moim ramieniu. To samo zrobiła Kira, a Stilesa objął Malie patrząc na mnie współczująco. Z kolei Liam stał ze spuszczoną głową. Staliśmy tak chwilę, po czym wyszliśmy przed kościół. Było tam sporo ludzi. Argent, Parish, Calaveras, Braeden i...- Przecież to nie możliwe.- wydukałam pod nosem, a następnie rzuciłam się do biegu w stronę Dereka. Nim ten zdążył wyciągnąć ręce, ja już obejmowałam jego szyję wdychając jego wciąż żywy zapach.- Przecież nie żyłeś. Widziałam, jak umierasz.
- Hale'owie tak szybko nie odchodzą.- stwierdził kładąc głowę na moim ramieniu i obejmując moją talie, lekko ją podnosząc.- Nigdy cię nie zostawię. Nigdy.
- Ani ja ciebie.- powiedziałam ściskając mocno oczy. Po chwili ten postawił mnie na ziemię, a ja spojrzałam w jego oczy. Miał na twarzy uśmiech, co sprawiło, że i na się uśmiechnęłam.- Jakim cudem...jak?- spytałam zszokowana.
- Ewoluowałem.- wyjaśnił.- Jestem silniejszy, szybszy i...
- Włochaty.- dodała Braeden, która stała obok nas, na co Derek się zaśmiała spuszczając głowę.
- Stałeś się wilkiem?- spytałam, a ten przytaknął.- Mama tak umiała.
- Fakt.- rzucił jedynie.- Wracasz z nami, czy...?- spytał patrząc na Scotta. Również tam spojrzałam, po czym posłałam bratu wymowną minę. Ten przytaknął z uśmiechem, a ja przygryzłam wargę, po czym obróciłam się i wróciłam do przyjaciół. Rozmawiali z Argentem, który zamierzał dołączyć do Calaveras by złapać Kate. Objęłam Scotta, który pocałował mnie w głowę obserwując odchodzących łowców. Mój brat wraz z Braeden skierowali się do jego samochodu, a Derek spojrzał na Scotta kiwając słowa. Mój chłopak zrobił to samo, po czym para odjechała.
- Mam pytanie.- odezwał się Liam, na co wszyscy na niego spojrzeliśmy.- Jak teraz wrócimy do domu?- spytał patrząc na pusty teren wokół nas. Zaśmialiśmy się patrząc na młodszego chłopaka.
- Ja też mam pytanie.- rzuciłam patrząc na przyjaciół.- Myślicie, że w Beacon Hills High School potrzebują z powrotem jednej uczennicy?- na te słowa Scott spojrzał na mnie pytająco.
- Czyli zostajesz?- spytał, na co i ja się uśmiechnęłam.
- Nigdzie się nie wybieram. Moje miejsce jest przy was.- odpowiedziałam. Wtedy wszyscy odwzajemnili uśmiech, a następnie ruszyliśmy w stronę pobliskiego miasta. Wiedziałam, że Derek i Braeden nie zostaną w Beacon Hills, ale nie przejmowałam się tym. Co więcej, żeby nie być samotną skorzystałam z propozycji Scotta i przeprowadziłam się do niego. Jego rodzice byli również szczęśliwi mogąc bliżej mnie poznać. W szkole również ucieszyli się z mojego powrotu. Zwłaszcza moi przyjaciele. Scott. Stiles. Lydia. Malia. Kira. I Liam. Byliśmy znów stadem, a nasza alfa nigdy nie zostawiła by nas w niebezpieczeństwie. Nikt z nas nie wierzył, że będzie tu spokojnie, bo nigdy Beacon Hills nie będzie już takie same. Ale nie baliśmy się. Mamy siebie, a to sprawia, że jesteśmy niepokonani. Jesteśmy stadem Scotta McCalla. Prawdziwego alfy. A to jeszcze nie koniec.

Chce mi się płakać, naprawdę 😭🤧 to...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
NIE KONIEC 💓💓💓💓💓💓
Hahahaha. Przemyślałam wasze komentarze i fakt, że to wspaniała historia i...nie kończę jeszcze książki. Znaczy kończę, ale tylko tą pierwszą część. Nie wiem kiedy, bo mam zamiar napisać wpierw inną, ale pojawi się dalszy ciąg i jestem tego pewna. Czego będzie dotyczyć, jakie sezony będzie obejmować? - nie wiem, ale będzie na pewno super😍
Obiecałam wam, że wyjawię więcej na temat mojego nowego opowiadania, którego prolog jest już prawie skończony. Otóż, będzie on dotyczył serialu 13 POWODÓW (13 REASONS WHY). Jego tytuł to ,,Clay's taps", czyli kasety Claya. Skąd ten tytuł? Ponieważ kasety Hannah były o jej historii, a tu będzie wszystko kręciło się wokół Claya i...no właśnie🤫będzie ktoś jeszcze ♥️ mam nadzieję że zainteresowałam, więc wypatrujcie nowej książki oraz czekajcie na dalszy ciąg tej 💓💓💓

Live to be with you | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz