42.

1.4K 67 0
                                    

Usłyszałam rozbijające się szkoło, a następnie ryk jaszczurki. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Scotta, który stał obok mnie. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że ten jest w pobliżu. Jak się okazało gdy ja miałam zamknięte oczy, ten odepchnął stwora prosto na lustro, które rozprysło się na wiele kawałków. Scott chwycił za jeden z nich i wycelował na jaszczurkę chcąc nas obronić. Niespodziewanie bestia zamiast nas zaatakować wpatrywała się w swoje odbicie we fragmencie lustra, po czym wyskoczyła przez szklany dach.
- Nic ci nie jest?- spytał Scott klękając obok mnie.
- Nie. Pomóż im.- rzuciłam zerkając kątem oka na Dereka i Stilesa, którzy wciąż tkwili w basenie. Gdy Scott wyciągnął ich z basenu, a ja i Derek odzyskaliśmy czucie w ciałach, udaliśmy się na zewnątrz. Dołączyła do nas też Erica, która odzyskała przytomność po mocnym uderzeniu w ścianę.
- To kanima.- odezwał się Derek, gdy doszliśmy do samochodów.
- Od dawna wiedziałeś?- spytał Scott, choć to pytanie nasuwało się również mi.
- Od kiedy zobaczyłem, że boi własnego odbicia. Nie wiem o nim za dużo. Jest zmiennokształtnym jak my, ale coś jest nie tak. Jest...
- Wynaturzeniem.- dokończył za niego Stiles, na co mój brat lekko pokiwał głową.
- Znaleźliście bestiariusz?- spytałam Scotta.
- Jest w formie pendrive'a przyczepionego do kluczy gerarda.- wyjaśnił.- Niestety ktoś chyba zabrał klucz z gabinetu.- dodał, a ja włożyłam rękę do kieszeni przypominając sobie, że to ja zabrałam owy pęczek kluczy. Wyciągnęłam go i podałam chłopakowi.
- Kiedy go wzięłaś?- spytał z uśmiechem.
- Gdy szukałam Stilesa. Powinniśmy sprawdzić jego zawartość, zrobić kopię i oddać zanim Gerard się skapnie, że ich nie ma.- wyjaśniłam, na co wszyscy się zgodzili.
- To bez znaczenia, czym to jest.- rzucił Derek wracając do pierwotnego tematu.- Znajdę to coś i zabije bez względu na to, kto się pod tym kryję.- dodał, a ja już chciałam coś powiedzieć, ale postanowiłam się powstrzymać i wyrazić swoje zdanie gdy będziemy z Derekiem sami.- Wracajcie do domów. Jutro macie szkołę.- stwierdził patrząc głównie na mnie.
- Jasne.- wyszeptałam, na co ten odszedł z Ericą przy boku.
- Wsiadajcie. Zawiozę was.- rzucił Stiles obchodząc swojego jeepa, aby wsiąść na miejsce kierowcy.
- Dzięki za uratowani życia.- powiedziałam patrząc na Scotta. Ten złączył usta w lekkim uśmiechu.- I za to, co powiedziałeś o Dereku. Miałeś rację. Kocha mnie i chce tylko mojego dobra.
- W porządku. Byłem ci to winny.
- A jak było na kolacji z niedoszłymi teściami?- spytałam drocząc się z nim.
- Sztywno.- odpowiedział, na co ja się uśmiechnęłam, a ten szybko to zauważył.- Byłaś zazdrosna?
- To chyba dobrze.- stwierdziłam wzruszając ramionami.- To znaczy, że mi zależy.
- Ale ja i Allison...
- Wiem.- przerwałam mu. Wierzyłam, albo raczej robiłam wszystko by wierzyć w to, że wszystko między nimi skończone. No, nie wszystko, bo wciąż się przyjaźnią.
- Wsiadacie, czy mam jechać sam?!- spytał oburzony Stiles. Przewróciłam oczami i wraz z chłopakiem weszliśmy do jeepa bruneta. Zatrzymaliśmy się pod moim domem, w którego oknach panowała ciemność. Wysiadłam z samochodu, po czym oparłam się o okno od strony pasażera.
- Dzięki za podwózke.- rzuciłam szczerze do Stilesa, na co ten w odpowiedzi jęknął coś pod nosem. Spojrzałam na Scotta, który uśmiechał się łagodnie.- Jeszcze też dzięki za... wszystko.- wyszeptałam, po czym pocałowałam go w usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek, jednak przerwał nam Stiles, który ,,przypadkiem" nacisnął klakson.
- Sory.- rzucił jedynie zakłopotany.
- Widzimy się jutro?- spytał Scott olewając swojego przyjaciela.
- Jasne.- po tych słowach skierowałam się do windy, którą dojechałam na odpowiednie piętro. W domu byłam sama. Umyłam się, spakowałam na jutrzejsze zajęcia i usiadłam na łóżku sprawdzając coś w laptopie. Otworzyłam stronę z mitami, a następnie wpisałam słowa: kanima, wielka jaszczurka, jaszczurko- człowiek i tym podobne. Nic niestety nie znalazłam, na co westchnęłam ciężko. Chwyciłam rozpuszczone dotąd włosy, łącząc je na czubku głowy i związując w luźnego koka, gdy do mojego pokoju wszedł Derek.
- Nie śpisz jeszcze?- rzucił, a ja jedynie pokiwałam głową. Dopiero po chwili zobaczyłam, że ma na sobie luźne spodnie i bluzkę na ramiączkach. Musiał wrócić kilkanaście minut temu. Spojrzałam na zegar.
- Cholera. Straciłam poczucie czasu.- wydukałam zdając sobie sprawę, że jest dawno po północy. Zamknęłam laptop i odłożyłam go na szafkę nocną.
- To Lydia.- odparł zaskakując mnie przy tym.
- Co?
- Lydia jest kanimą. Peter ją ugryzł, a ta nie stała się wilkołakiem.
- Tak samo jak Jackson. Też nim nie jest.
- Sprawdzę to.
- Jak?- spytałam, a ten posłał mi jedno ze swoich spojrzeń mówiących, że pytam o za dużo.- Nie zabijesz ich nie mając pewności, prawda?
- Oczywiście, że nie. Ale gdy będę mieć pewność to zabije kanime. Bez względu na to, czy to będzie Lydia, czy Jackson.
- Chce wiedzieć o tym wcześniej.
- Dlaczego?
- Żeby cię powstrzymać.- odparłam.
- Nic mnie nie powstrzyma. To coś zabiło mechanika i ojca Isaaca.
- Ale dlaczego rozwiązaniem musi być morderstwo. Wtedy będziesz równy z kanimą. Będziesz mordercą.
- Zrobię to, żeby uratować innych, których ten może zabić.
- Ale...
- Nie mówmy o tym dzisiaj.
- Jutro może być za późno.- stwierdziłam patrząc mu w oczy.
- Mówiłaś, że masz problemy ze snem.- odparł zmieniając temat.- Może chcesz, żebym...no wiesz.
- Chcesz spać obok mnie? A co z twoją dumą?- spytałam drocząc się z nim, na co ten przewrócił oczami.
- Jak nie chcesz to...
- Chce.- przerwałam mu z lekkim uśmiechem. Weszłam pod kołdrę układając się wygodnie w łóżku. W tym czasie Derek zgasił światło i położył się obok mnie.
- To przeze mnie masz koszmary.- odezwał się po chwili. Otworzyłam oczy obracając się w jego stronę.
- O czym ty mówisz?
- Gdybym nie zabił Petera to nie musiałabyś przez to przechodzić.
- Nie chodzi o to, co zrobiłeś Peterowi.- powiedziałam szeptem.- Chodzi o to, że kochałam Petera. Przez lata nie było z nim kontaktu, a później okazał się być mordercą. Skoro on mógł być tym złym to...
- To każdy może.- dokończył, a do moich oczu napłynęły łzy.- Scott taki nie jest. Wiem, że myślisz, że jestem bez serca, ale to nie prawda. Widzę jak na niego patrzysz, jak się przy nim zachowujesz. Ale wiem też, co spotyka takich jak wy. Jest różowo i bajecznie, aż...jedna zła decyzja może zniszczyć wasze życie i odbić na was piętno.
- Tak jak twoje?- spytałam, a ten ledwo widzialnie przytaknął głową.
- Nie chce, żebyś też przez to przechodziła.- stwierdził. Zapanowała cisza, którą przerwałam ją obracając się z powrotem tyłem do brata. Miał rację. Ale miał też rację z tym, że go kocham. Jeśli mamy być tragicznymi kochankami to tak będzie. Bo ja nie umiem żyć bez Scotta. Bez niego nic się nie liczy.



Siemanko 🙋🏼‍♀️
Mamy niedzielę. Dziś biorę się za drugą książkę, do której mam zamiar wrócić, bo wiem, że wielu z was się o nią upomina. Cóż, równocześnie robię notatki z historii i polskiego 😕 wy też macie dużo nauki? Nawet jeśli tak jest to myślę, że ten kochaniutki rozdziałek trochę was pocieszy ♥️♥️♥️

Live to be with you | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz