31.

1.7K 80 22
                                    

Leżałam na łóżku czytając kolejną stronę książki. Od tamtej nocy minęło kilka tygodni. W tym czasie Lydia wróciła do zdrowia na tyle, by mówić i chodzić po szpitalu. Wciąż jednak nie wiedzieliśmy co się z nią dzieje. Rana po ugryzieniu nie zagoiła, a ta nie umarła, co oznaczało, że albo jest odporna, albo jest czymś innym. Tak czy siak bardzo cieszyliśmy się, że nic jej nie jest.
Wraz z Derekiem przeprowadziliśmy się do małego, choć przytulnego mieszkania znajdującego się nie daleko mojej szkoły. Dzięki temu mogłam iść do niej pieszo nie obawiając się, że coś się wydarzy. Po śmierci wuja pochowaliśmy go w podłodze naszego starego domu, do którego nie zamierzaliśmy wracać. Postanowiliśmy zamknąć ten rozdział. O dziwo Derek bardzo się starał choć wiem, że dalej miał przede mną tajemnice to przynajmniej nie próbował tego ukryć, a mówił wprost, że nie może mi czegoś powiedzieć, a ja nie drążyłam. W końcu teraz jest alfą i ma swoje sprawy.
Ze Scottem nie widzieliśmy się od tamtej nocy...w sumie to wszyscy przez te kilka tygodni ferii odcięliśmy się od siebie by przetrawić ostatnie wydarzenia. Bardzo za nimi tęskniłam, a zwłaszcza za Scottem, który codziennie do mnie dzwonił sprawdzając co u mnie. Tak było i tym razem. Słysząc melodie pochodzącą z mojego telefonu uśmiechnęłam się pod nosem i odblokowałam komórkę.
- Cześć.- powiedziałam obracając się na bok.
- Hej, przeszkadzam?
- Właśnie czytałam książkę.
- Czyli tak, czy nie?- spytał niepewnie.
- Nie, nie przeszkadzasz.
- Jesteś sama?
- Tak. Derek pojechał na miasto coś załatwić.- odpowiedziałam szczerze, na co ten rzucił coś pod nosem. Nagle usłyszałam uderzenie w okno. Wstałam z łóżka i podeszłam do wejścia na schody pożarowe, które prowadziły przez cały bok budynku. Gdy odsłoniłam roletę zobaczyłam Scotta siedzącego po drogiej stronie i pukającego w szybę.- Jesteś szalony.- rzuciłam po otworzeniu okna.- Derek cię zabije jak nas zobaczy.
- Mogę sobie pójść, ale wtedy nie zjesz pizzy.- stwierdził wystawiając w moją stronę pudełko z jedzeniem. Przygryzłam wargę powstrzymając uśmiech, po czym złapałam za pudełko i odeszłam do biurka, by chłopak mógł wejść do środka. Położyłam tam pizzę i chwyciłam za bluzę, którą powiesiłam w szafie.
- Co to za książka?- spytał nagle Scott trzymając w dłoniach leżącą wcześniej na łóżku książkę.
- Nie zainteresowałaby cię.
- Skąd wiesz? Lubię książki.- stwierdził, a ja rzuciłam mu pytające spojrzenie.- Naprawdę.
- Jak skończę to mogę ci ją pożyczyć.
- Trzymam za słowo. W końcu mam czas na czytanie.- wyjaśnił siadając na moim łóżku. Był tu zaledwie raz, dwa tygodnie temu tuż po naszym wprowadzeniu się. Jednak mimo tego czuł się jak u siebie.
- Nie mów tak, bo jeszcze wykraczysz. Pójdę po coś do picia, a ty znajdź jakiś film na laptopie.- rzuciłam podając mu przenośny komputer. Chłopak mruknął na zgodę, po czym poszłam do kuchni, z której wyniosłam dwie szklanki i chłodny napój. Gdy wróciłam do pokoju, zobaczyłam Scotta, który dalej przeglądał internet.
- Szukasz filmu?- spytałam siadając obok niego i zerkając na ekran.
- Już znalazłem.- stwierdził, a ja przeczytałam nagłówek strony, na której był. ,,Kate Argent - podpalaczka Hale House oraz nielegalny sprzedawca broni." Mój uśmiech zniknął, gdy pod nagłówkiem zobaczyłam zdjęcie naszej rodziny oraz domu przed pożarem. Scott to zauważył i nim zdążyłam coś więcej przeczytać, zamknął laptopa.- Wybacz...samo się wyświetliło i...
- Przestań, przecież wiem, że wszyscy o tym mówią.- powiedziałam podkulając nogi i oplatając je rękami.
- Dalej o tym myślisz? O Peterze, Kate i reszcie?
- Próbuje o tym nie myśleć, ale ciągłe siedzenie w domu i te wiadomości mi nie pomagają. Wciąż słyszę krzyk Petera, gdy ten się palił. Słysze go przez sen, choć nie pamiętam snów. Ale budzę się i słyszę jego głos, wrzaski i rozbijającą się butelkę o jego ciało.
- Derek wie?
- On sam nie trzyma się najlepiej.
- Mówiłaś mu czy nie?- drążył, a ja rzuciłam mu smutne spojrzenie, po którym ten znał odpowiedź.- Powiedz mu.
- To w niczym mi nie pomoże, a tylko będzie się martwić.- stwierdziłam zdrapując lakier z paznokci. Scott przyglądał się, jak kolor schodzi, po czym ciężko westchnął i złapał mnie za dłoń. Kącik moich ust lekko się podniósł czując ciepło jego ręki. Splotłam nasze palce przyglądając się im. Po chwili przybliżyłam się do Scotta kładąc głowę na jego ramieniu, a ten objął mnie dając mi poczucie bezpieczeństwa. Siedzieliśmy w milczeniu ciesząc się sobą. Podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. Wtedy Scott zbliżył się chcąc mnie pocałować, ale szybko to przerwałam słysząc znajomy dźwięk opon.
- Co jest?- spytał chłopak zdezorientowany.
- Szlag. Derek wrócił.- wyszeptałam, na co ten wstał z łóżka kierując się do okna.- Szybciej.- mówiłam, gdy ten wychodził na schody pożarowe.
- Miło było się spotkać.- rzucił, a ja posłałam mu szeroki śmiech.- Do jutra.- dodał schodząc w dół.
- Scott?- spytałam zatrzymując go. Gdy ten podniósł na mnie wzrok złapałam go za policzki i cmoknęłam go w policzek.- Idź już.- rzuciłam, na co ten przytaknął i zszedł na sam dół. Ja z kolei zamknęłam okno zasłaniając je żaluzją, po czym poprawiałam wygniecioną przez nas pościel. Rozejrzałam się po pokoju. Dostrzegłam dwie szklanki stojące na szafce. Podbiegłam tam i jedną z nich schowałam pod łóżko. Usłyszałam, że drzwi do domu się otworzyły, więc rzuciłam się na łóżko łapiąc za wcześniej czytaną książkę. Otworzyłam ją na właściwej stornie, zarzuciłam nogi na zagłówek i oczekiwałam brata. W pokoju rozległo się ciche pukanie we framugę, na co ja spokojnie odpowiedziałam.
- Proszę.
- Co robisz?- spytał Derek po otwarciu drzwi.
- Czytam.- odpowiedziałam zaślepiona w książkę.
- Jesteś sama?
- A z kim miałabym być?- spytałam zdziwiona odkładając książkę i spoglądając na szatyna.
- Nie ważne. Zamówiłaś pizzę?- rzucił wskazując na opakowanie, które zapomniałam schować. Leżało na biurku, a ja w głowie skarciłam siebie za taki błąd.
- Byłam głodna.- wyjaśniłam próbując ukryć zmieszanie.
- Jaką zamówiłaś?- spytał łapiąc za pizzę. Przygryzłam wargę z nerwów. ,,Myśl Caroline, jaką pizzę mógł zamówić Scott?"
- Hawajską.- wzruszyłam ramionami, na co ten spojrzał na mnie podejrzliwie i otworzył opakowanie. Serce waliło mi jak dzwon, ale byłam prawie pewna wyboru chłopaka.
- Kto je pizzę z ananasem?- spytał jakby sam siebie.
- Wzięłam pierwszą lepszą.- rzuciłam patrząc znów do książki.- Właśnie, podasz mi pizzę? Nie chce mi się wstawać. - na te słowa zamknął pudełko i rzucił mi idealnie na łóżko.- Dzięki.
- Nie pytasz gdzie byłem?- spytał zdziwiony.
- Gdzie byłeś? Na randce?
- Moje życie nie jest aż tak ciekawe jak twoje.- stwierdził kierując się do wyjścia. Już myślałam, że da za wygraną, gdy rzucił jedno zdanie z korytarza.- Na następny raz niech Scott się chociaż przywita.- słysząc to zdębiałam. Drzwi się zamknęły, a ja zaczęłam się śmiać. Czasem wręcz kochałam Dereka...no właśnie. Czasem. Wtedy, gdy nie musimy ratować innych i gdy ten nie ukrywa przede mną istotnych spraw. Ale to nigdy nie trwa długo. Wkrótce miałam się o tym przekonać.



Dziś w ramach beznadziejnego poniedziałku dodaje wam jeszcze jeden rozdziałek ♥️ jest nas coraz więcej, ale i tak zachęcam was do udostępniania i polecania tego opowiadania znajomym. Dla was to kilka sekund, a dla mnie wielka radość ♥️ dobranoc

Live to be with you | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz