- Zamknij drzwi.- powiedział Scott do przyjaciela.
- Nie mam klucza.- odpowiedział spanikowany.
- Zablokuj je czymś.- rzucił, na co Stiles wyjrzał przez okno w drzwiach. Również tam spojrzałam i zobaczyłam nożyce do metalu leżące na ziemi.
- Stiles...- zaczęłam, ale ten już zdarzył wyjść na zewnątrz.
- Nie rób tego.- wyszeptał za nim McCall, po czym czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Wzięłam głęboki wdech modląc się, by ten zdążył wrócić do środka. W końcu na dworze wciąż była alfa, która zabiła mojego brata.
Czekaliśmy, aż zza jeepa wyłonił się wilkołak.- Uciekaj!- krzyknął do przyjaciela, a ja zaczęłam uderzać w szybę. Stiles szybko zobaczył bestie, podniósł nożyce i wrócił do szkoły zatrzaskując przedmiotem drzwi. Wszyscy wzięliśmy chlust dodatkowego powietrza cofając się wgłąb korytarza.- To go zatrzyma?- spytał Scott.
- Nożyce przytrzymujące drzwi?- spytałam sarkastycznie.- Nie sądzę.- po tych słowach usłyszeliśmy wycie, więc szybko pobiegliśmy do najbliższej sali, by się w jej schować. Chłopaki podeszli do biurka nauczycielskiego i na raz zaczęli go przesuwać.
- Czekaj, rozwali drzwi.- powiedział nagle Stiles, Jednak ja nie przejęłam się jego słowami. Podeszłam do okna wypatrując bestii.
- Wiem.- rzucił Scott.
- To twój szef. Deaton. Jest alfą.
- Nie.
- Owszem. To szalony wilkołak.
- Niemożliwe.
- Niestety chyba Stiles ma rację.- stwierdziłam włączając się w dyskusję.
- Znika, a po chwili pojawia się bestia i rzuca się na...- urwał Stylinski zerkając na mnie.- na nas. Przypadek?
- To nie on.- upierał się chłopak.
- Zabił Dereka.
- Derek żyje.
- Leciała mi krew z ust. Umarł, a my będziemy następni.
- Zamknijcie się!- krzyknęłam.- Nikt nie umrze!
- To co robimy?- spytał niepewnie Scott. Spojrzałam w stronę samochodów stojących na parkingu.
- Stiles, masz przy sobie kluczyki od jeepa?- spytałam patrząc na liczne w tej sali okna.
- Tak.- odpowiedział szybko.
- To dobrze. Uciekniemy na parking, wsiądziemy do twojego auta i odjedziemy.
- Raczej nie przez drzwi, bo tam jest alfa.
- Rozbijemy okno.- powiedziałam dotykając zamkniętych okien.
- Usłyszy.- stwierdził syn szefa.
- To pobiegniemy.- rzucił Scott podchodząc obok mnie.- Bardzo szybko.- zaczęłam szarpać za okna licząc, że któreś jest otwarte, jednak tak nie było. Byliśmy w jakiejś cholernej szklanej pułapce bez wyjścia. Pozostało tylko rozbić szybę.- Stiles, coś się stało z jeepem.
- Co?- spytał brunet podchodząc do nas i świecąc swoją wielką latarką przed siebie. Faktycznie maska jeepa była powyginana we wszystkie strony.
- Jest pogięty.- wyjaśnił mu przyjaciel.
- Wgnieciony?
- Nie, mocno pogięty.- po tych słowach przez okno obok nas wleciało coś ciężkiego. Wszyscy automatycznie kucnęliśmy pod oknami. Spojrzeliśmy na przedmiot, który teraz leżał przed nami.
- Mój akumulator...- zaczął Stiles wstając z miejsca. Wraz ze Scottem szybko posadziliśmy go z powrotem.
- Musimy wiać.- stwierdził McCall.
- Może czaić się za oknem.
- Na pewno tam jest.- rzuciłam.
- Wyjrzę.- zaproponował Scott, po czym spojrzał za okna.
- Widzisz coś?- spytał po chwili jego przyjaciel, który również się wychylił.
- Nie.
- Uciekamy?
- Ale szybko.- rzucił, a cała nasza trójka wybiegła na korytarz.- Tędy.
- Tam są okna.- zatrzymał go Stiles.
- Jak w całym budynku.
- Może gdzieś jest ich mniej?- spytałam zerkając na Scotta. Ten szybko wymyślił naszą nową kryjówkę.
- Szatnia.- po tych słowach pobiegliśmy do męskiej szatni, w której nie miałam jeszcze okazji być. Cóż, oprócz zapachu potu wymieszanego ze śmierdzącymi dezedorantami to nie różniła się niczym od damskiej.- Dzwoń po tatę.- rzucił do przyjaciela.
- I co mu powiem?
- Cokolwiek. Że jest pożar, albo wyciek. Kiedy pojawia się auta bestia ucieknie.
- Albo wszystkich zabije.- odezwałam się wzruszając ramionami.
- Zgadzam się z Caroline.- powiedział Stiles.
- Są uzbrojeni.- upierał się wilkołak.
- W zwykle kule, które nic mu nie zrobią.- mówiłam, na co obaj westchnęli.
- W takim razie pozostaje ucieczka.
- Szkoła leży na odludziu.- oznajmił nam Stiles.
- A samochód Dereka?- spytał Scott, przez co na niego spojrzałam. W jego brązowych oczach zobaczyłam iskrę nadziei.
- To jest myśl. Zabierzemy kluczyki trupowi i odjedziemy.- stwierdził Stiles, a ja rzuciłam mu jedno z moich najbardziej złowrogich spojrzeń.
- Weźmiemy ciało Dereka.- powiedział McCall, na co złagodniałam i posłałam mu lekki uśmiech.
- Niech wam będzie.- westchnął chłopak, po czym wyciągnął rękę, by złapać za klamkę. Scott szybko chwycił jego nadgarstek zatrzymując przyjaciela.- Co jest?
- Coś słyszałem.- powiedział nasłuchując. Ja również usłyszałam czyjeś kroki i oddech.
- On tu jest.- wyszeptałam cofając się do tyłu. Chłopak zrobili to samo.
- Musimy się schować.- stwierdził wilkołak, na co Stiles podszedł do szafki i głośno ją otworzył.
- Stiles.- krzyknęliśmy szeptem jednocześnie ze Scottem. Gdy kroki ucichły obydwoje szybko schowaliśmy się do sąsiednich szafek. Drzwi od szatni się otworzyły, a ja przygryzłam wargę tym samym wstrzymując oddech. Słyszałam kroki oraz czułam czyjąś obecność. Nagle ktoś otworzył szafkę Scotta, na co ten krzyknął, a ja i Stiles razem z nim. Wyszłam z mojej kryjówki, ale zamiast alfy zobaczyłam woźnego.
- Bardzo śmieszne.- rzucił mężczyzna.- Chcecie mnie zabić? Żegnam.
- Pan nie rozumie...- zaczęłam, jednak ten mi przerwał.
- Wynoście się.
- Nich nas pan wysłucha.- nalegał Stiles.
- Wynoście się. Natychmiast.- powtórzył wyprowadzając nas na korytarz. Po chwili coś, albo raczej ktoś wciągnął go do szatni zatrzaskując drzwi. Krzyk mężczyzny i krew pokrywająca okienko w drzwiach długo pozostały w mojej pamięci. Jako pierwsza zaczęłam biec przed siebie nie zważając gdzie się kieruje. Chciałam uciszyć ten krzyk, który mimo, że zniknął to wciąż tkwił w mojej głowie. W końcu władzach, że chłopaki się zatrzymali i ja postanowiłam przestać biec. Zaczęli oni otwierać tylne drzwi, jednak te ani drgnęły.
- Co jest?- spytałam podchodząc do nich.
- Zastawił drzwi kontenerami na śmieci.- odpowiedział mi Scott.
- Co?!- krzyknęłam przerażona.
- Odciął nam drogę.- stwierdził Stiles, po czym znów uderzył w drzwi, jakby licząc, że te się w końcu otworzą. Nagle Scott złapał go za ramię i pociągnął w moją stronę dając nam znak, żebyśmy uciekali. Biegliśmy za chłopakiem przez korytarz, którego jedna ściana była całkowicie pokryta oknami.- Nie chcę umrzeć w szkole.- westchnął znów Stiles.
- Nic ci nie będzie.- zapewnił go przyjaciel.
- Czego on w ogóle chce?
- Zbiera stado.- wyjaśniłam idąc wciąż korytarzem wolniejszym już tempem. Obok nnie szli moi znajomi.
- Świetnie. Wilkołak psychopata lubi towarzystwo.- zażartował, a moje oczy spoczęły na dachu, który był kilka metrów od okien.
- Chłopaki...- wyszeptałam widząc na nim alfę. Nagle bestia ruszyła w naszą stronę, a my pędem zwróciliśmy kierując się do najbliższych drzwi, które jak się okazało prowadziły do piwnicy. Zatrzymaliśmy się dopiero za szafkami, a nasze serca biły jak szalone. Słyszeliśmy jak alfa schodzi za nami po schodach.- Cholera.- rzuciłam, po czym zamknęłam oczy zdając sobie sprawę, że jesteśmy w pułapce. Nie możemy nikogo wezwać, ani stąd uciec. To było najgorsze. Czekanie. Czekanie, aż alfa nas zabije.Dobry wieczór ♥️😘
Dodaje obiecany rozdziałek i liczę, że wam się spodobał
Zostawcie koniecznie gwiazdkę i napiszcie swoje przemyślenia na temat rozdziału ♥️ uwielbiam je czytać
CZYTASZ
Live to be with you | Scott McCall
Про оборотней𝐽𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎. 𝐶𝑧𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑡𝑎𝑘 𝑑𝑢𝑧̇𝑜 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝐶𝑧𝑦 𝑚𝑜𝑧̇𝑒 𝑘𝑜𝑔𝑜𝑠́ 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐́? 𝑊 𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑢 𝑡𝑟𝑎𝑔𝑒𝑑𝑖𝑖 𝐶𝑎𝑟𝑜𝑙𝑖𝑛𝑒 𝐻𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑐𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜. 𝑅𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑒̨...