65.

1.1K 63 6
                                    

Rano obudził mnie dotyk zimnej dłoni na moim czole. Jęknęłam cicho, po czym przewróciłam się na bok i otworzyłam lekko oczy. Widząc siedzącą na brzegu łóżka Core otworzyłam je szerzej.
- Hej dzieciuchu.- rzuciła nawiązując do przezwiska jakim kiedyś mnie nazywała.
- Która godzina?- spytałam zmęczonym głosem.
- Wczesna.- odpowiedziała, na co ja się podniosłam, by zerknąć na zegar.
- Spóźnię się do szkoły.- wypaliłam zsuwając się z łóżka.
- Uspokój się, Derek zadecydował, że możesz zostać w domu. Z resztą chyba i tak byś spała na lekcjach.- wyjaśniła, po czym ja spokojnie usiadłam po turecku naprzeciwko siostry.
- Gdzie Derek?
- Pojechał coś załatwić.
- A Peter?
- Też.
- Chcą, żebyśmy pobyły ze sobą? Sprytne.- powiedziałam spuszczając głowę.
- Wiem, że to dziwna sytuacja, ale nie tylko ja się zmieniłam. Jednego dnia pamiętam cię jako bawiącą się lalkami dziesięciolatkę, a następnego widzę ciebie i Dereka w banku.
- Gdzie byłaś przez te siedem lat?
- Długa historia. Ale nie w Beacon Hills. Uciekałam, dołączyłam do kolejnych stad i uczyłam się kontroli, aż złapał mnie Deucalion.- wyjaśniła.- A ty? Co się działo z wami? Mieszkaliście w naszym domu?
- Przez sześć lat. Później zaczęły się dziać dziwne rzeczy...Peter zabił Laurę, Derek zabił Petera, Peter został wskrzeszony i zaczął znów wszystkich wkurzać.
- Nic się nie zmienił?- spytała, na co ja prychnęłam.
- Jako chyba jedyny z naszej czwórki.- odpowiedziałam, po czym zawirował mój telefon leżący pod poduszką. Wyjęłam go, a widząc wiadomość od Scotta postanowiłam później do niego zadzwonić.
- Kto to?- spytała, na co podniosłam na nią wzrok.
- Scott.
- Ten z banku?
- Tak.- odpowiedziałam krótko.- Jesteśmy razem.
- Serio? Masz jego zdjęcie?- wypaliła, a ja przytaknęłam, po czym znałam nasze wspólne zdjęcia i wybrałam jedno z nich pokazując je siostrze.

- Serio? Masz jego zdjęcie?- wypaliła, a ja przytaknęłam, po czym znałam nasze wspólne zdjęcia i wybrałam jedno z nich pokazując je siostrze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jak się poznaliście?- spytała przyglądając się zdjęciu.
- W sumie to przez Dereka. Peter go ugryzł, przez co ten stał się wilkołakiem. Derek pomagał mu nad sobą zapanować, a ja razem z nim.
- Cóż, przynajmniej nie musisz mu o sobie mówić, bo wie doskonale, co przeżywasz w czasie pełni.
- Nic nie przeżywam. Mam kotwicę.- wyjaśniłam zabierając telefon.
- Jego?- spytała, ale ja rzuciłam jej tylko krótkie spojrzenie.- Pójdę zrobić coś na śniadanie. Derek trochę rzeczy wyjadł, ale mam nadzieję, że coś dla nas zostawił.- powiedziała wychodząc z pokoju. Wtedy ja wybrałam numer Scotta i zadzwoniłam do niego.
- Hej.- przeciągnęłam.
- Carol, znaleźli kolejne ciała.- wypalił.
- Co?
- Najpierw była Heather, koleżanka Stilesa. Potem ten chłopak przy basenie. Teraz znaleźli dziewczynę w lesie i chłopaka, który był w klinice. Zostali zabici w ten sam sposob. Tak zwana potrójna śmierć.- wyjaśnił Scott.- Stiles twierdzi, że jest pewien schemat. Heather, ratownik i dziewczyna z lasu byli dziewicami.
- A ten czwarty?
- Nie wiem... znaleźliśmy go podczas biegu przełajowego.
- Dobra, ale co mają dziewice do morderstw? Może to przypadek?
- Albo ofiary.- stwierdził, a ja przygryzłam wargę.
- Kto to robi?
- Sądzimy, że stado alf.
- Bliźniaki chodzą do naszej szkoły, a to znaczy, że mogą wam zrobić to samo.
- Nie martw się. Będziemy mieć ich na oku.- zapewnił.- Jak tam Cora?
- Dobrze.- odpowiedziałam, po czym rozległ się dźwięk zamykanych drzwi wejściowych.- Muszę kończyć, Derek chyba wrócił.- po tych słowach wyłączyłam telefon i zeszłam na dół narzucając na siebie luźną bluzę. Na podłodze była Cora, która robiła pompki, a nad nią stał nasz brat.
- Carol, wyjaśnij jej, że nie powinna ćwiczyć w takim stanie.- rzucił w moją stronę, na co ta posłała mi wrogie spojrzenie. Spojrzałam na Dereka, który zrobił to samo. W geście obrony podniosłam ręce, po czym nasz brat kopnął dłoń, na której Cora się podtrzymywała. Upadała, a następnie wstała i zaczęła walczyć z Derekiem. Ten sprawnie odbijał jej ciosy, aż złapał za jej nadgarstki, co zdenerwowało dziewczynę.
- Wałcz!- krzyknęła, na co ten ją puścił.- I po to wróciłam? Przesiedziałam dla ciebie trzy miesiące w skarbcu. Usłyszałam wiele plotek. Mocarny alfa z rodziny Hale'ów tworzy stado. Wiesz jak długo na to czekałam? Jak się czułam kiedy odkryłam, że żyjecie?- spytała patrząc w jego oczy. Stałam na schodach wpatrując się w desperację Cory.
- Przykro mi, że cię zawiodłem.- rzucił, po czym rozległ się alarm.
- Co to?- spytałam.
- Kłopoty.- odpowiedział, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich jeden ze stada alf. Cora bez zastanowienia rzuciła się w jego kierunku.- Cora, czekaj!- zawołał nasz brat, jednak było za późno. Alfa złapał ją za szyję, a następnie powalił przyduszając ją.
- Gotowy na rewanż?- spytał mężczyzna do Dereka. Zeszłam szybko po schodach stając obok brata. Wtedy do naszego domu weszła kobieta z gołymi nogami i długimi paznokciami. Derek zaczął z nią walczyć, a ja stałam jak sparaliżowana obserwując ich walkę. Kobieta wyrwała kawałek rury, po czym uderzyła go nim w twarz, przez co Derek upadł na czworaka na podłogę.
- Derek!- krzyknęłam, gdy ta się zamachnęła. W jednej chwili przebiła rurą Dereka na wylot, a na podłogę zaczęła się wylewać krew. Rzuciłam się ku niej, ale powstrzymał mnie głos Hale'a.
- Nie podchodź.- odezwał się mój brat, na co ja się wycofałam.
- Suka.- wyszeptałam widząc zadowolenie na twarzy kobiety. Rozległy się kroki, a do domu wszedł ślepy wilkołak.
- Skończyliście?- spytał schodząc po schodach.- Wykończyło mnie samo słuchanie.- powiedział, po czym podszedł do Dereka.- Pogadajmy. Wybacz. Prosiłem Kali, żeby była delikatna.
- Jestem.- rzuciła, po czym przekręciła rurę.
- Przestań.- warknęłam słysząc jęk Dereka.
- A no tak, ty też tu jesteś.- powiedziała kobieta uśmiechając się sztucznie.- Ma się zająć twoją siostrzyczką?- spytała Dereka.
- Zostawcie je w spokoju.- odpowiedział z bólem nasz brat, na co mężczyzna trzymający Core ją puścił, a ta w odruchu pobiegła w stronę krwawiącego Hale'a.
- Nie.- wyszeptał patrząc na nią, więc ta się zatrzymała i spojrzała na mnie. Była równie przerażona co ja.
- Można się z nami dogadać.- wyjaśnił Deucalion.
- Chcesz mnie zabić?- spytał Derek.
- Nie stawiaj mnie na równi z twoim psychopatycznym wujem. Mam o wiele większą wizję niż zwykle morderstwo.
Pokażę ci jakie wizje może mieć niewidomy.- wyjaśnił zdejmując okulary przeciwsłoneczne i ukazując swoje ślepe, czerwone źrenice. Derek zaczął pluć krwią, co sprawiło, że odwróciłam wzrok, by nie patrzeć na jego ból.
- Zabijesz go!- wrzasnęła Cora.
- Jeszcze nie, ale mogłabym.- wyjaśniła Kali.- Może zostało mu pięć minut, a może godzin. Dla bezpieczeństwa przejdź do rzeczy.
- Oto jeden z problemów w stadzie alf. Każdy chce decydować.- stwierdził ślepiec.- Ale ja wolę odkrywać nowe talenty. Takie jak ty.
- Nie, dzięki.- wypalił Derek wypluwając krew.
- Pozwól mi dokończyć.
- Mam zabić własne stado?
- Tylko jednego wilka.- odpowiedział mężczyzna.- Później z chęcią pozbędziesz się reszty. Ja to zrobiłem. Emis i Kali też. Powiedz mu jakie to uczucie.
- Wyzwalające.- odpowiedziała kobieta.
- Naprawdę chcesz utknąć z bandą nastolatków, którzy wkrótce staną się kulą u nogi? Możesz być tego pewien. Właśnie jeden z nich wpada w tarapaty.- dodał patrząc w moją stronę, na co ja jeszcze bardziej się przeraziłam. Chwyciłam za telefon, który zaczął wibrować w mojej kieszeni.- Nie teraz.- rzucił do mnie Deucalion, więc wyciągnęłam rękę z kieszeni i spojrzałam na siostrę.- Nie bez powodów szukam nowych talentów. Stado jest silne dzięki jego poszczególnym członkom.- wyjaśnił rozkładając kij dla niewidomych.- Im są mocniejsi tym prężniejsza jest całość. Kiedy straciłem wzrok jeden z bet uznał, że nie nadaje się na przywódcę. Próbował odebrać mi władze. Kiedy go zabiłem dowiedziałem się czegoś nowego o alfach. Przejąłem jego moc. Stałem się silniejszy i szybszy niż kiedykolwiek. Przetestowałem tę zdolność do nabywania mocy uśmierconego.- mówił składając znów kij.- Zabiłem ich wszystkich. Zgromadziłem poszczególne elementy i połączyłem je w jedną całość.- dodał rozkładając kij. Następnej ukląkł i złapał za twarz Dereka.- Miałaś rację. Jest podobny do matki. W końcu poznasz mnie bliżej, Derek. Tak dobrze jak ona.
- Znam cię.- wyszeptał z trudem nasz brat, gdy mężczyzna podszedł do biurka przy oknie. Z kolei ja podbiegłam do siostry, która schowała mnie za sobą. - Jesteś fanatykiem.
- Nigdy nie poznałeś kogoś takiego jak ja.- stwierdził.- Jestem alfą wśród alf. Największym drapieżnikiem. Niszczycielem światów i śmiercią! Jestem demonem!- krzyczał, a za oknem błyskały grzmoty. Nagle jego okulary pękły, na co Cora pociągnęła mnie do tyłu. Wtedy Kali wyjęła rurę z ciała Dereka, a ten odetchnął głęboko. Deucalion po chwili zdjął okulary patrząc w jego stronę.- Nie cierpię tego.
Po tych słowach Derek upadł na podłogę, a alfy zaczęły wychodzić z naszego domu. Szybko podbiegłam do brata dotykając jego policzka oraz rany, z której sączyła się krew. Cora zrobiła to samo klękając przy nas.
- Derek?- spytałam gładząc jego twarz.- Boże, musisz się wyleczyć.
- Nic mu nie będzie.- zapewniła mnie siostra.
- Dzwon do Scotta.- odezwał się ranny, co bardzo mnie zdziwiło.
- Co?
- Dzwoń.- powtórzył, na co ja wstałam, wytarłam ręce mokre z krwi o spodnie, po czym zadzwoniłam do swojego chłopaka odchodząc na bok.
- Halo?- spytał.
- Dobrze, że odebrałeś.- powiedziałam szybko.- Co u was? Wszyscy cali?
- Tak. Bliźniaki chcieli nas zabić, ale spokojnie. Odegraliśmy się na nich. Dlaczego pytasz? Skąd wiesz?
- Byli tutaj.- odpowiedziałam uspokajając głos.
- Kto?
- Alfy.
- Nic wam nie jest?
- Chyba nie.- wyjaśniałam oglądając się na Dereka.- Wiecie coś nowego o tych morderstwach?
- Stiles nad tym pracuje.- stwierdził, na co ja westchnęłam ciężko.- Na pewno wszystko gra?
- Yhm.- przytaknęłam ściskając mocniej zęby.
- Caroli?
- Nie mogę gadać. Muszę...- urwałam patrząc na mine siostry, która kazała mi uciąć rozmowę.- uważajcie na siebie.- dokończyłam.
- I wy też.- rzucił Scott, po czym się rozłączyłam. Przyłożyłam dłoń do ust patrząc jak Derek dalej krwawi. Tyle się nie zgadzało. Morderstwa, ofiary, alfy...coś tu nie grało, a ja postanowiłam dowiedzieć się co.


Niestety kochani to koniec dzisiejszego maratonu. Chyba mój rekord w tej książce 😂😂😂 trzy rozdziały to wbrew pozorom dużo, więc myślę, że wam się podobają, bo spędziłam przy nich sporo czasu. Jeśli tak, a mam taką nadzieję to koniecznie zostawcie gwiazdkę, komentarz i zaobserwujcie mnie na wattpadzie 😊♥️ dobranoc aniołki

Live to be with you | Scott McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz