XXXVII

486 19 4
                                    

Odwróciłam głowę w stronę głosu. Po drugiej stronie kanapy siedział Malfoy ze swoim chytrym uśmieszkiem. Jak mogłam nie poczuć, że siada obok?

- Jak? - zapytała Pansy. Każdy zadawał sobie to pytanie, jak zwykle Malfoy zepsuł co przewidziałam.

- Książę Slytherinu wie wszystko - rzucił tajemniczo chłopak. Cicho prychnęłam śmiechem i poszłam w stronę barku. Wszyscy zaczęli się rozkręcać.

Z drinkiem chodziłam po pokoju szukając kogokolwiek z kim mogłabym porozmawiać. Laurę zgubiłam już dawno, Dafne miała się dziś nawalić więc jej nie szukałam, Pansy klei się do Malfoya, a Olivia kłóci się z Blaisem.

- Mogę prosić do tańca? - usłyszałam czyiś głos. Odwróciłam się i ujrzałam Victora. Do tej pory miałam mu po części za złe, że powiedział, że jesteśmy razem. Przez kolejny miesiąc jedyne co słyszałam to "Jesteś z Victorem?", "Szczęścia w związku!", "Pasujecie do siebie" czy "Victor cię chyba zdradza". Miałam tego serdecznie dosyć.

- Nie - odrzuciłam. Chciałam od niego odejść i znaleźć lepsze zajęcie, ale złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę tak, że stałam centralnie przy nim. - Puszczaj mnie.

- Jesteś tego pewna? - zapytał unosząc brwi. Wyglądał dokładnie jak Malfoy, denerwował tak jak on i był tak samo irytujący. Nie rozumiałam tych jego gierek.

- Tak - wycedziłam przez zęby. Jego twarz wykrzywiła się w perfidnym uśmiechu.

- Raz cię uratowałem, teraz twoja kolej - rzekł. Kiedy mu nie schodził uśmiech z twarzy to ja lekko wkurzona musiałam jeszcze na to patrzeć.

- Czego chcesz? - zapytałam niechętnie. Trochę się od niego odsunęłam. Rozejrzał się i znów złapał mnie za nadgarstek po czym zaczął ciągnąć w stronę korytarza. Chwilę później staliśmy przed czyimś dormitorium.

- Jest taka jedna, doskonale ją znasz - powiedział lekko popychając mnie na ścianę. Na szczęście nie mocno więc nie poczułam bólu. Uśmiechał się tym razem gorzej od Malfoya. - Właściwie to zerwaliśmy, a ty możesz pomóc mi w zemście.

- Mówisz o... - zaczęłam, ale niestety nie było dane mi dokończyć.

- Tak, o Suzie - powiedział, a mi aż zrobiło się niedobrze na myśl o dziewczynie. Jednak wiedząc, że chodzi o zemstę zaczynało mi się podobać. - Wiem, że się nie lubicie i to ją jeszcze bardziej wkurzy. Musisz być moją dziewczyną przez jakiś czas.

Po tych słowach znów zrobiło mi się niedobrze. O ile zemsta jest słodka to jego plan okropny. Znów będę dostawała multum pytań o to.

- Nie, nie, nie - powiedziałam odrywając się od ściany. Zaczęłam powoli krążyć myśląc jak mu to powiedzieć. - Co ty w ogóle myślałeś?

- Przez nią mogłaś być w sierocińcu jeszcze dłużej i nie chcesz się na niej zemścić? Zepsuła ci cały pierwszy rok w Hogwarcie - odpowiedział. Miał kompletną rację, chciałam zemsty i to bardzo. Jednak czy powinnam płacić taką cenę? - Oboje na tym skorzystamy.

- Jak by to miało wyglądać? - zapytałam. Plan zaczynał mnie lekko przekonywać, chyba mogłam go zaakceptować i pokazać raz Taylor, że jestem lepsza.

- Będziemy zachowywać się jak normalna para. Przytulanie się przy innych, łapanie za rękę, czasami jakieś słodkie słówka. Nie byłaś nigdy w związku? - zaczął wymieniać, a skończył na pytaniu. Pokiwałam przecząco głową. Nigdy nie byłam i niezbyt chciałam być w związku. - To będzie twój pierwszy.

- Na dodatek nie prawdziwy - mruknęłam. Trochę szkoda mi stracić tak "pierwszą miłość", ale naprawdę zależy mi by dziewczyna cierpiała.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now