- Czarny Pan zmienił zdanie godzinę przed tym - powiedziała dumnie. Ponownie przełknęłam głośno ślinę. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Po chwili milczenia wyminęła mnie zostawiając na chłodnym korytarzu.
Chwilę jeszcze stałam zastanawiając się co zrobić po czym dość szybko pokierowałam się w stronę pokoju wspólnego. Nie byłam zła na przyjaciela, że mi tego nie powiedział. Ja się bałam. Kiedy byłam już w pokoju wspólnym zignorowałam spojrzenia i szepty żeby szybko przedostać się do Blaise'a. Zapukałam, początkowo nikt nie otwierał, ale chwilę później przede mną stanął właśnie Zabini.
- Blaise - powiedziałam wymijając go w drzwiach. Weszłam do środka i usiadłam na jego łóżku. Chłopak zamknął drzwi i odwrócił się w moją stronę. Miał uniesioną brew, a wyraz jego twarzy mówił, że nie wie o co mi chodzi. - Ufasz mi?
- Jasne, czemu miałbym ci nie ufać? - zapytał. Mówiąc to na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. Podparłam się lepiej na rękach i głośno westchnęłam. Chłopak znów spoważniał. Usiadł obok mnie i spojrzał prosto w oczy.
- Rozmawiałam z Pansy - mruknęłam. Nie wydawało mi się żeby wiedział co mam na myśli. Zagryzłam od środka policzek. - Miałeś przyjąć znak w święta.
- Nie chciałem cię dodatkowo stresować - zaczął. Od razu wyczułam, że to nie jedyny powód dlaczego tak zrobił. - Myślałem żeby ci o tym powiedzieć na następny dzień. Już wtedy byłaś zestresowana tym wszystkich i nie chciałem ci jeszcze tego dokładać. Przepraszam.
Głośno westchnęłam i oparłam głowę na jego ramieniu. Wierzyłam mu, postąpiłabym podobnie. Właściwie to przez naprawdę długi czas ukrywałam przed nim moc, a on zareagował przyjaźnie. Może to tak naprawdę ja przesadzam. Nie lubię kiedy inni coś ukrywają, a sama to robię, nienawidzę kłamstw, a dużo kłamię. Chyba czas najwyższy się zmienić.
- Co z Draco? - zapytał. Od tego felernego pocałunku nie rozmawialiśmy. W istocie to nawet się nie mijaliśmy na korytarzu. Pojawiał się na zajęciach, ale nigdy nie zwracałam na niego większej uwagi. Myślę, że powinnam z nim porozmawiać.
- Nic - odparłam. Chłopak odwrócił się w moją stronę, a ja podniosłam głowę. Zmarszczył brwi i patrzył mi prosto w oczy. - Powinnam z nim o tym porozmawiać, wiem.
- To idź - powiedział. Wywróciłam lekko oczami i spojrzałam na komodę przede mną. Czułam, że przyjaciel się we mnie wpatruje, ale starałam się go ignorować. - Znów tego chcesz uniknąć?
- Ostatnio nie uniknęłam - mruknęłam. Znów na niego spojrzałam, a on lekko uniósł jedną brew.
- Idź z nim pogadaj, chociaż przez chwilę - rzucił. Zagryzłam znowu policzek od środka i zaczęłam się zastanawiać. Może powinnam skończyć z ciągłym stresem i przekładaniem takich spraw. Pora dorosnąć. - Jest na wieży astronomicznej.
Lekko się uśmiechnęłam i wyszłam z dormitorium. Znów szybkim krokiem przeszłam przez pokój wspólny lecz tym razem nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Nie czułam już takiego chłodu na korytarzach jak poprzednio. Trochę wolniej zaczęłam wgromalać się po schodach na sam szczyt wieży. W końcu udało mi się wejść. W rogu zobaczyłam Draco, opierał się o metalową poręcz.
- Lubię tu oglądać zachody słońca - rzucił. Podeszłam do niego i zaczęłam wpatrywać się w słońce chowające się za lasem. Było pięknie i wcale nie dziwiło mnie, że chłopak odwiedza to miejsce. - Podejrzewam, że chcesz pogadać.
- W rzeczy samej - powiedziałam. Nadal oparty o poręcz odwrócił się twarzą do mnie. Również na niego spojrzałam. Chłód z jego szarych oczu, zero emocji, zero szczęścia. Wyczułam u niego pewnego rodzaju ból, ale nie fizyczny.

YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
Fanfiction- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...