LVI

327 14 8
                                    

Stałam przed lustrem i wpatrywałam się w czarną sukienkę. Już zawsze będzie mi się ona kojarzyła z wyzwaniem z czwartego roku. Wytrzymałam jako przyjaciółka pieprzonego Malfoya aż tydzień.

Chwilę później dołączyła do mnie Laura. Miała podobną sukienkę, ale czerwoną i z zasłoniętymi ramionami. Ona tak samo jak ja zamierzała dziś dobrze się bawić. Uśmiechnęłam się do niej i obie opuściłyśmy dormitorium.

Zatrzymałam się na schodach prowadzących do pokoju wspólnego. Przyjaciółka mnie wyminęła i wesoło pobiegła w stronę bawiących się uczniów. Mimo, że impreza dopiero się zaczęła to dało się zauważyć dużą ilość osób w tym uczniów z innych domów.

Zabawa trwała w najlepsze. Niektórzy mogliby pomyśleć, że to koniec sporów Slytherinu z innymi domami, ale to raczej niemożliwe. Kątem oka dostrzegłam Finnigana przedzierającego się przez tłum osób. Nie pasował do tego otoczenia.

Zeszłam i usiadłam na jednej z kanap, ostatniej wolnej. Tak szczerze to czekałam na Malfoya. Nadal darzę go niesamowitą nienawiścią prosto z serca, ale ostatnio dość fajnie mi się z nim piło. Zamiast niego dosiadł się do mnie Blaise.

- Dziś już pijesz - powiedział. Rzuciłam w jego stronę chytry uśmieszek. Chłopak odwrócił wzrok za mnie, również spojrzałam w tamtą stronę. Szedł do nas wesoły Teo ze szklankami.

Nott położył na stole trzy szklanki i podał Zabiniemu Ognistą. Przyjaciel zaczął nalewać ją do pustych szklanek. Dziś chyba jednak poszaleje z diabełkiem.

Zaczęliśmy pić. Teodor dość szybko się ulotnił. Blaise i ja piliśmy co jakiś czas śmiejąc się z niczego.

Na chwilę przestaliśmy widząc jak nowa dziewczyna przyjaciela przechodzi przez pokój wspólny, najprawdopodobniej skądś wracała. Udawaliśmy trzeźwych jak najlepiej się dało, a dziewczyna nawet na nas nie spojrzała.

Kiedy odeszła przyjaciel złapał za szklaną butelkę, a ja przysunęłam jedną ze szklanek. Nie spodziewałam się, że Malfoy jeszcze przyjdzie. Pierwsza szklanka była już pełna, a kiedy końcówka butelki dotykała już drugiej szklanki ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam właśnie Malfoya. Podszedł w naszą stronę z chytrym uśmieszkiem. Zabini miał już zakorkować butelkę, ale blondyn w ostatniej chwili przystawił szklankę, która wcześniej należała do Notta. 

- Nie wrócisz trzeźwa - powiedział. Spojrzałam na niego podejrzliwie. Lekko się uśmiechnęłam i znów udawałam ultra trzeźwą by myślał, że nic jeszcze nie piłam. 

- Ty też - rzuciłam. Zaczęliśmy pić w ciszy. Nie spieszyłam się, chciałam żeby Malfoy wypił dość dużo i był na podobnym poziomie co ja. Niestety, ale chłopak ma zdecydowanie silniejszą głowę ode mnie i będzie to trudne.

Po jakimś czasie zaczęliśmy rozmawiać. Początkowo tematy były dość normalne, ale później zamieniły się w te mniej poważne i głupie. 

Blaise'a zawołał Teo, a ja zostałam sama z blondynem. Im więcej piliśmy tym głośniej byliśmy i przywoływaliśmy większą uwagę innych. Muszę przyznać, że coraz bardziej denerwowały mnie te zdziwione spojrzenia innych.

Czułam się dość komfortowo w jego towarzystwie co wcześniej się nie zdarzało często, bo prawie w ogóle.

Z każdym kolejnym łykiem trunku do głowy przychodził mi kolejny głupi pomysł, ale bałam się któregokolwiek zaproponować chłopakowi. Niestety po kolejnym łyku wypowiedziałam swoje myśli na głos.

- Poszukajmy Pottera - zaczęłam. Blondyn początkowo się skrzywił, ale później na twarz wkradł mu się mały, chytry uśmiech. Bez namysłu wstał.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now