Stałam pod drzwiami głęboko oddychając z myślą czy wrócić i przeprosić czy może odejść jak gdyby nigdy nic. To był Malfoy więc co do przeprosin to musiałabym się zastanowić dziesięć razy. Stałam tak nieruchomo nadal nie wiedząc co zrobić. Ostatecznie szybkim krokiem podążyłam do pokoju wspólnego.
Kiedy wcześniej tędy przechodziłam nie było praktycznie nikogo, a teraz na jednej z kanap siedział Blaise. Ciekawiło mnie kiedy przyszedł, ale było to teraz mało ważne. Rozpędziłam się i skoczyłam od tyłu na kanapę. Niestety byłam za szybka i skończyłam na ziemi. Zabini zaczął się głośno śmiać, a ja poczułam narastający ból głowy.
- I z czego rżysz idioto? - Rzuciłam ostro, ale oczywiście przyjaciel rozpoznał, że było to powiedziane dla żartów. Chwile patrzałam na niego z wyrzutami, a ten po momencie wystawił rękę w moją stronę. Złapałam ją i po chwili siedziałam tuż obok niego. - Dawno nie rozmawialiśmy.
- Prawda. - Powiedział już o wiele poważniejszym tonem, a w jego oczach udało się zauważyć trochę smutku, ale też obojętności. Nie wiedziałam co mogło to znaczyć, ale musiałam się dowiedzieć.
- Coś się stało? - Zapytałam troskliwie bardziej się do niego przysuwając. Chłopak otrząsnął się i spojrzał na mnie tym razem bardziej uśmiechnięty. Nie rozumiałam tej huśtawki nastrojów, ale w sumie wolałam żeby tak zostało.
- Nie, a co u ciebie? - Rzucił wesoło mocniej wciskając plecy w skórzane oparcie. Również się do niego uśmiechnęłam i od razu poczułam, że rozmowa nie potrwa 10 minut, a kilka godzin.
- Chyba dobrze. - Rzekłam uśmiechając się jeszcze bardziej.
Toczyliśmy zabawną, ale także interesowną rozmowę od przynajmniej godziny, a wcale nam się to nie nudziło. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Tematów nie brakowało, a my bawiliśmy się świetnie. Oczywiście musiało w końcu dojść do pewnego, dla mnie niekomfortowego pytania.
- Z kim idziesz na bal? - Zapytał zmieniając pozę. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Był moim przyjacielem więc w pewnym sensie mogłam być szczera, ale też czułam się z tym trochę głupio.
- Nie idę. - Rzuciłam obojętnie, a nastolatek się lekko zdziwił. Chyba myślał, że żartuje, ale był w błędzie. Właśnie w tej chwili panowała niezręczna cisza, a ja nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Nikt cię nie zaprosił?
- Nie w tym rzecz. - Powiedziałam również przekręcając się kilka razy. - Może zmieńmy temat?
Tak właśnie wybrnęłam z sytuacji wracając do poprzedniej, przyjemnej rozmowy. Godziny mijały, a my nadal w tym samym miejscu siedzieliśmy, śmialiśmy się i obgadywaliśmy innych. Blaise czasami był lepszy od jakiejkolwiek dziewczyny, czułam się przy nim lepiej niż przy Laurze czy Pansy, bo wiedziałam, że mnie rozumie. Jednak niektórych spraw z nim nie mogłam poruszyć i wtedy z pomocą przychodziła właśnie Laura.
***
Była godzina 16:00, a dziewczyny szykowały się już na bal. Jedyna Laura siedziała ze mną i rozmawiała nie zwracając na nie uwagi. Do tej pory nikomu nie mówiłam o wczorajszej sytuacji, ale bardzo korciło mnie wyjawienie tego komuś. Jednak chciałam zrobić to w innym czasie.
Pansy ogarniała makijaż, a Dafne lokowała jej włosy. W pewnym sensie tego nie rozumiałam, ale w sumie to ich wybór. Cieszyłam się, że spędzę ten wieczór w samotności i nie będę musiała oglądać tych szczęśliwych uczniów cudownie bawiących się z partnerami.
Później Laura gdzieś zniknęła, a mi pozostało słuchanie dziewczyn i oglądanie jak Dafne oparza sobie palce. Pansy co chwile nawijała coś o Malfoyu nawet nie zwracając na mnie uwagi, a blondynka co jakiś czas obracała się i pokazywała kolejny czerwony ślad na ręce.

YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
Fanfiction- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...