LIV

336 14 2
                                    

Wszystko nagle się zatrzymało, moje serce zaczęło walić jak szalone, a stres wzrósł do ogromnej ilości. Bałam się odwrócić, bałam się wiedzieć z kim mam do czynienia. W duchu modliłam się żeby to był ten cholerny Malfoy, on mnie chociaż zrozumie. 

Musiałam to zrobić - odwróciłam się. Było tak ciemno, że dostrzegłam jedynie sylwetkę postaci. Kiedy zaczęła się do mnie zbliżać głośno przełknęłam ślinę. Postać stanęła kilka stóp ode mnie. Gorzej być nie mogło, chyba.

- Co tu robiłaś? - zapytał. Wyglądał na zaciekawionego, ale też poważnego co rzadko się u niego zdarzało. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę się go tak bać. Mimo to postanowiłam nie do końca kłamać. 

- Byłam po książki - powiedziałam. Była to prawda, a potwierdzały to książki, które właśnie trzymałam. Widziałam jak chłopak unosi jedną brew. 

- W nocy i w dziale ksiąg zakazanych? - zapytał. Na to nie miałam żadnego wyjaśnienia i musiałam się chwilę zastanowić co odpowiedzieć. Ostatecznie postanowiłam milczeć. - Co to za książki?

- Eliksiry - rzuciłam. Spojrzał na mnie jak na idiotę. Uśmiechnęłam się lekko, a on wywrócił oczami. Musiałam szybko wymyślić coś na swoją obronę. - Ostatnio się nudzę, a te wszystkie eliksiry w książkach tutaj są nudne. 

- Pokaż - powiedział. Serce mi stanęło. Spojrzałam na niego udając, że nie rozumiem, ale po prostu grałam na czas. Myślałam, że ktoś zaraz tu przyjdzie, nawet nauczyciel byleby nie wiedział co mam. - Pokaż te książki. 

Poddałam się. Wolno podałam mu książki, bałam się jego reakcji. Złapał i przyjrzał się okładkom, a następnie otworzył przeglądając najprawdopodobniej spis treści. Po chwili spojrzał na mnie podejrzliwie i oddał książki. Wyminął mnie zostawiając w ciemności. 

Byłam zdziwiona i wystraszona, spojrzałam na książki. Zdecydowanie nie były to te, które wzięłam, obie były o eliksirach. Rozejrzałam się, nikogo nie było.

- Finnigan to jednak debil - usłyszałam. Tym razem się nie zestresowałam, bo dobrze wiedziałam do kogo należy ten głos. Głośno westchnęłam i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu osoby, która właśnie do mnie mówiła. Po chwili wyłoniła się z ciemności. 

- Co tu robisz, Mafoy? - rzuciłam.  W moim głosie było słychać zdenerwowanie, irytację i wiele innych odczuć w stronę chłopaka, na pewno nie pozytywnych. Blondyn cicho prychnął. 

- Mogę cię zapytać o to samo - odpowiedział. Trafnie, bo nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie miałam żadnych argumentów i nic na swoją obronę. Postanowiłam go zignorować i odejść. - Co to za książki?

- Eliksiry - powiedziałam. Nastolatek spojrzał na mnie tak samo jak Finnigan gdy mu to powiedziałam, ale stwierdziłam, że mu się nie muszę tłumaczyć. Jesteśmy w tym samym domu i kablowanie na mnie nie ma najmniejszego sensu. 

- A tak naprawdę? - ponownie zapytał. Myślałam czy mówić mu prawdę czy nie.  Z jednej strony oboje musimy to przejść i mimo wszystko powinniśmy się jako tako wspierać nie patrząc na to, że się nienawidzimy. 

Spojrzałam na okładki, tym razem były to te, które planowałam stąd wynieść. Podałam je Malfoyowi i spoglądałam na niego oczekując, że zaraz odda mi książki. Niestety jak zawsze tak nie mogło się stać.

- Stresik już zjada? - zapytał. Nie wyśmiewał mnie, ale też nie wspierał. Miał swoją obojętną mimikę twarzy przez co jak zwykle nie mogłam dowiedzieć się co chce mi przekazać. Może się już poddałam.

- Daj mi spokój - rzekłam. Wyrwałam mu z rąk książki i czym prędzej udałam się do siebie. Nie chciałam marnować więcej czasu na pogaduszki.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now