LXXV

427 18 17
                                    

Ten cichy szept wywołał u mnie dużo emocji. Draco pewnie był przekonany, że już śpię, a wcale tak nie było. Naprawdę zaczęłam coś do niego czuć. Uśmiechnęłam się pod nosem i znów wróciłam do zasypiania.

***

Głośne szumy, rozmowy i inne dźwięki dochodziły do moich uszu z samego rana. Patrząc na ilość wypitego wczoraj alkoholu miałam potężnego kaca i każdy z dźwięków wydawał się głośniejszy. Zatkałam więc leniwie uszy poduszką i starałam się nadal spać.

- Też mnie to boli - mruknął Draco. Czyli nie tylko ja właśnie cierpiałam. Lekko zirytowana usiadłam i przetarłam oczy. Kilku ślizgonów sprzątało w pomieszczeniu, wielu jeszcze próbowało spać, a reszta gdzieś zniknęła. Po chwili Malfoy usiadł obok mnie. - Masz coś na kaca?

- Nie... - wydusiłam. Z resztką sił podniosłam się z kanapy wywracając się o jakąś osobę leżącą na podłodze. - Życie nie jest mi miłe - rzuciłam. Na te słowa blondyn cicho prychnął i również się podniósł. Rozeszliśmy się do swoich dormitoriów. Na mnie czekała już Laura. - Powiedz, że masz coś na kaca.

- Dla ciebie zawsze - uśmiechnęła się. Rzuciła w moją stronę małą fiolkę. Ledwo funkcjonowałam przez co nie udało mi się jej złapać, ale na moje szczęście spadła na kołdrę, którą zabrałam ze sobą z pokoju wspólnego. Usiadłam na podłodze i wypiłam zawartość. - Dużo mnie ominęło?

- Sporo - zaśmiałam się. Przyjaciółka dosiadła się do mnie i wyczekująco się we mnie wpatrywała. - Czekaj, bo mam kaca. 

***

Na korytarzach, zajęciach czy podczas posiłków czuć było nieprzyjemną, chłodną atmosferę między każdym uczniem. Nauczyciele też zachowywali się jakoś inaczej. Wszystko się zmieniło. Myśl, że w każdej chwili może zacząć się prawdziwa wojna niszczyła mnie od środka. 

- Dawno cię nie widziałem - powiedział chłopak. Uniosłam głowę i miło się uśmiechnęłam. Naprawdę dawno się nie widzieliśmy i nie rozmawialiśmy. Od razu się podniosłam i mocno go przytuliłam. 

- No trochę minęło - zaśmiałam się. Oboje poszliśmy w stronę błoni. Początkowo w ciszy, ale później jakoś zaczęliśmy być bardziej rozmówni. - Jak między wami? 

- Doskonale - rzucił z uśmiechem. Cieszyłam się z jego szczęścia, w końcu wszystko u niego grało. - Masz kogoś?

- Nie - odrzuciłam. Sprawa z Malfoyem była na tyle skomplikowana, że jej unikałam. Nie widywaliśmy się za dużo od ostatniego czasu. - Jak czuje się Cole? Wszystko u niego w porządku?

- Tak. Poszedł do biblioteki. 

Moja rozmowa z Lucasem trwała dobrą godzinę. Później zaczęło się ściemniać i oboje postanowiliśmy się rozejść. Puchon wesoło wrócił do siebie, a ja z ciekawości chciałam zobaczyć czy Draco jeszcze przesiaduje na wieży. Wdrapywałam się wolno z nadzieją, że go tam spotkam. Obok barierki nikogo nie było - totalna pustka. Poczułam się dziwnie, nieswojo i nieco odrzucona. Dlaczego tak było? Nie wiem. 

Mogłam oprzeć się o tą samą barierkę co zawsze lub przy niej usiąść, ale po co? Bez niego wydawało się to bezsensowne. Kiedy patrzyłam w niebo sama to nie było takie śliczne i czarujące jak przy nim. To niby błahostka, ale dla mnie robiła duże wrażenie. Położyłam się na zimnej posadzce i zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie, że tu jest, że siedzi obok i śmieje się z mojego żartu. Pewnie brzmi to jakby umarł, jakbym już nigdy go nie mogła zobaczyć. Nie było tak, ale czułam, że coś w tym jest. 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now