XLII

434 16 12
                                    

Droga Sophie
Wiem, że ty i Harry przestaliście się dogadywać na początku tego roku, ale myślę, że wolałabyś go chronić. Pewnie wiesz już o powrocie Sama Wiesz Kogo. Nie wiem czy słyszałaś, ale kiedyś istniał zakon Feniksa - organizacja walcząca przeciwko Czarnemu Panu. Odnawiamy ją, zechcesz w niej uczestniczyć?

Hermiona

Nie wierzyłam jak mogli mi na tyle ufać. Znali doskonale moją rodzinę i pewnie wiedzieli też, że dołączą do Czarnego Pana, a mimo to pytają czy chciałabym dołączyć do ich TAJNEJ organizacji?

Słyszałam o niej wiele razy, zazwyczaj w dzieciństwie. Nigdy nawet nie zastanawiałam się czy chciałbym tam naleźć.

Zastanawiałam czy odpisać Hermionie. Postanowiłam na razie tego nie robić i jakoś wyrzucić tą myśl z głowy. Później jej odpiszę.

Złapałam za tekst piosenki od Laury i powoli wybierałam pasujące do tego ruchy. Dziewczyna pracowała nad nim jeszcze jak byłyśmy w Hogwarcie więc wiedziałam jaka tam ma być muzyka.

Minęła chwila, a ja tańczyłam. Każdy ruch automatycznie zapisywał się w mojej głowie. Stanęłam przed lustrem i jeszcze raz zatańczyłam. Wyglądało to magicznie. Nie sądziłam, że po kilku miejscach tak się wczuję.

Nagle usłyszałam pukanie. Podeszłam i otworzyłam drzwi. Stała tam Pansy. Popatrzyła na mnie trochę zdziwiona, sama na siebie spojrzałam. Byłam rozwalonym koku i pewnie czerwona na twarzy.

- Zapomniałam ci powiedzieć - zaczęła. Jak zwykle dowiem się czegoś na ostatnią chwilę, to już norma. Ciekawe tylko jak bardzo ważne to jest. - Dziś jedziemy na kolacje do Malfoyów.

Odeszła. Nie miałam ochoty tam jechać. Zamknęłam drzwi i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej jakąś starą, czarną sukienkę. Nie byłam pewna czy się w nią zmieszczę, ale postanowiłam spróbować.

Wślizgnęłam się pod kołdrę z piany. Nie chciałam tam jechać. Może pozwoliliby mi zostać? Wątpię w to. Pewnie chodzi o powrót Voldemorta. To jeszcze bardziej zniechęca mnie do odwiedzenia ich.

***

Razem z Pansy czekałam w salonie na powrót "rodziców". Kiedy tylko wrócą mamy się deportować do Malfoy Manor. Co chwilę wzdychałam.

Nagle weszli. Oboje byli już ubrani jak należy. Złapałam Pansy za rękę i po chwili się deportowaliśmy. Jak zwykle odczuwałam to same uczucie. Dreszcze na ciele.

Weszliśmy do środka. Oczywiście Lucjusz i Narcyza miło nas powitali. Pansy nadal była zła na Malfoya więc usiadła z dala od niego.

Wzrok chłopaka skupiony był na nas. Co chwilę spoglądał to na mnie, to na nią. Byłam pewna, że mam coś na twarzy i nikt mi tego nie chce powiedzieć. Możliwe też było, że chłopak chciał stworzyć w nas takie wrażenie.

Po zjedzeniu skrzaty posprzątały stół.

- Może idźcie się przejść? - zapytała Narcyza. Nie miałam do tego problemu. Najchętniej bym stąd uciekła. Skinęłam więc głową i wyszłam. Za mną podążyła Pansy.

Szłam z nią w ciszy przez ogród za domem. Nie wiem kiedy, ale dołączył do nas blondyn. Nikt się nie odzywał, panowała grobowa cisza.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now