XXI

553 23 0
                                    

Wiedziałam kto do mnie mówił. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę w jakie bagno się wpakowałam. Nie miałam wymówki więc musiałam się przyznać. Tylko czy miałam na to odwagę? 

- Hej. - Powiedziałam udając wielce zaskoczoną, że widzę chłopaka. Jego mina mówiła, że już się z tego nie wywiąże, a ja to wiedziałam. - Mój partner? Zgubiłam go w tłumie. - Rzuciłam na tyle podejrzanie, że nawet osoba, która kompletnie mnie nie zna mogłaby się domyślić, że kłamię. Gryfon uniósł wyżej brew. - Poważnie.

- W dresach na bal? - Zapytał. Na pewno nie wyglądałam przekonująco, ale musiałam chociaż spróbować. Gdybym za każdym razem się tak poddawała to za daleko bym nie doszła. 

- Wolę wygodę, nie zauważyłeś? - Zapytałam poważnie tak by zauważył, że nie kłamie. 

- Dobra, miłej zabawy. - Powiedział i odszedł znikając w tłumie. Teraz dopiero poczułam, że przejęłam pałeczkę i chłopak jest na przegranej pozycji więc mogę wrócić do poszukiwania. 

Przepychałam się przez ludzi co chwile na kogoś lekko wpadając. W końcu udało wyjść mi się i wtedy zauważyłam mój cel. Cole i Lucas siedzieli przy stole coś jedząc, a dla mnie była to idealna sytuacja do rozmowy. Podeszłam więc do nich i usiadłam obok. 

- Cześć. - Powiedziałam uśmiechnięta, a oni nagle na mnie spojrzeli lekko zdziwieni. Przez dłuższą chwile milczeli badając mnie wzrokiem od góry do dołu. - Po prostu nie wiedziałam, że tu będę. - Od razu zaczaili co mam na myśli. 

- Czyli jesteś sama w dresie? - Zapytał Lucas, a ja lekko skinęłam głową po czym się zaśmiałam, a puchoni odpowiedzieli tym samym. 

- Z kim przyszliście? 

- Z przyjaciółką. - Rzucił Cole, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie. Lucas trochę zignorował pytanie. Patrzałam na niego i czekałam na odpowiedź, ale ten nie unosił głowy znad ciasta. - A on z Allison.

- Kto? Ja? - Zapytał nagle słysząc imię dziewczyny. Na to ja i rudzielec zaśmialiśmy się wprawiając go w zdezorientowanie. Widziałam jak na niego twarz pojawia się mały rumieniec.

- Tak, ty. - Powiedziałam uśmiechając się i łapiąc do ręki jedno z ciastek. Ugryzłam je nadal przyglądając się chłopakom. - Dziewczyna?

- Jeszcze nie. - Rzekł Lucas uśmiechając się chytrze, już dobrze znałam jego plan. Jednak mina Cole wcale nie wskazywała na to by się cieszył. Zanim zdążyłam zapytać co jest grane to ten uśmiechnął się więc postanowiłam później poruszyć ten temat.

W tym momencie do stołu podeszła wysoka blondynka w długiej, złotej sukni. Przyznam, że wyglądała rewelacyjnie, a była to Allison.

- Cześć Sophie. - Rzuciła radośnie się uśmiechając. Odpowiedziałam jej, a ta złapała Lucasa za rękę i pociągnęła za sobą. Po chwili nie było po nich śladu.

- Coś się stało i ja to wiem. - Powiedziałam ostro i poważnie patrząc w oczy Cole'a.

- Nie. - Odpowiedział obojętnie, a ja bardziej wytęrzyłam wzrok patrząc na niego. Chciałam go złamać, nie było innej opcji.

Siedzieliśmy w ciszy nadal nawiązując jedynie kontakt wzrokowy. Było coraz trudniej, bo chłopak miał założoną maskę obojętności, której nie potrafiłam zdjąć. Spodziewałam się swojej porażki, ale nagle w oku pojawiła mu się łza. Maska opadła z jego twarzy, a ja mogłam się czegoś dowiedzieć.

Kropla wolno spływała po jego policzku, a później spadła na obrus zostawiając po sobie minimalny ślad. Jednak po chwili puchon się uśmiechnął wprawiając mnie w zakłopotanie.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now