Co tam robił mój brat i ci śmierciożercy? Zaczęłam się jeszcze bardziej martwić. Oczywiście szybko ruszyłam za nimi. Wspinali się na wieżę astronomiczną. Śmierciożercy zakręcili w inną stronę, - najprawdopodobniej by skorzystać z drugiego wejścia - a ja w wystarczającym odstępie szłam za nimi.
Kiedy byliśmy już prawie na szczycie wiedziałam, że nie mogę wejść za nimi, bo od razu by mnie zauważyli. Wkradłam się poniżej podłogi gdzie wszystko dokładnie widziałam przez szczeliny. Czułam tu czyjąś obecność. Odwróciłam się i zauważyłam Pottera. On najwyraźniej też był zszokowany tym co widział, ale co on do diabła tu robi? Po chwili również on mnie dostrzegł. Nic się nie odezwał, ale wyciągnął różdżkę, a ja przyłożyłam palec do ust.
Odeszłam w ciemny kąt, w którym jeszcze lepiej wszystko widziałam. Draco celował różdżką w Dumbledore'a. Nie wiedziałam skąd on tam się wziął, ale był wyjątkowo spokojny zważając na fakt, że właśnie celowano w niego różdżką. Natomiast u Malfoya w oczach pojawiły się łzy, a ręka strasznie się trzęsła, a Jacob stał niewzruszony z boku nic nie robiąc. Jaki był cel jego zachowania? Rozmawiali, ale nie wsłuchiwałam się w to. Bardziej interesowało mnie to co robił blondyn. Czy to właśnie jest jego zadanie? Dlaczego miał je wykonać z moim bratem, który aktualnie nic nie robił?
- Co się dzieje? - szepnął mi do ucha wystraszony. Mimo, że było to bardzo cicho musiał dosłyszeć to mój brat. Zaczął się rozglądać w panice, a ja przyłożyłam dłoń do ust Pottera szczelnie je przy tym zasłaniając. Bałam się co może się zaraz wydarzyć więc zacisnęłam w dłoni różdżkę nadal przyglądając się sytuacji.
Nagle pojawili się śmierciożercy, których już widziałam tego wieczoru, a ja w cieniu dostrzegłam, że jest z nami tu Snape. Spojrzał na mnie i Pottera, przyłożył palec do ust.
Wszystko działo się szybko. Bellatrix zachęcała Dracona do zabicia Dumbledore'a wspominając o woli Czarnego Pana. Jacob wyciągnął różdżkę i również skierował w stronę dyrektora, ale Bella sparaliżowała go wzrokiem i przestał. Zrobiło mi się słabo. Nie wiem kiedy wyszedł tam profesor Snape i zrobił to co miał do wykonania Draco - zabił dyrektora.
Potter od razu się załamał, ale też zezłościł. Nie widziałam co robią śmierciożercy powyżej, bo usiłowałam zatrzymać wybrańca przed wyjściem z ukrycia. Zaczęli zbiegać po schodach, na końcu dostrzegłam blond czuprynę. Odepchnęłam Harrego do tyłu i rzuciłam się za Draconem. Ledwo go dogoniłam i zatrzymałam w połowie schodów przytulając go.
- Co ty tu robisz? - zapytał zmartwiony. Nie chciałam mu tego wszystkiego teraz opowiadać, a w szczególności, że w oddali słyszałam bardzo szybkie kroki Pottera. - Nie ważne, lepiej chodź.
Zbiegliśmy po krętych schodach i kierowaliśmy się za grupą śmierciożerców. Po śmierci Dumbledore'a czuli władze przez co rozwalali cały Hogwart jak i jego otoczenie. Było mi strasznie smutno i źle. Właśnie przyglądałam się jak Bellatrix niszczy całe moje życie, mój drugi dom.
***
Byłam w Malfoy Manor. Nadal nie pogodziłam się z tym wszystkim co wydarzyło się kilka dni temu. Snape został nowym dyrektorem szkoły, a ten fakt wcale nie ucieszył uczniów. Wiele osób przyjęło się śmiercią Dumbledore'a, ale ja nie należałam do ich grona. Ja załamałam się faktem, że Hogwart został strasznie zniszczony przez śmierciożerców.
- Chcę do domu - mruknęłam siadając obok ojca. Odkąd deportowałam się z Draco nie opuszczam Malfoy Manor. Voldemort chce abyśmy uczestniczyli w każdym spotkaniu, a ojciec twierdzi, że tu jesteśmy najbardziej bezpieczni.
YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
أدب الهواة- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...