LXXVIII

270 12 3
                                    

- Serio? - zapytałam. Ciekawiło mnie czy Pansy naprawdę rozpowiedziała to całej szkole czy może jednak Rose żartuje. Dziewczyna miała dość dziwne poczucie humoru w porównaniu do nas (albo jako jedyna normalne) i nigdy nie wiedzieliśmy co jest żartem, a co nie.

- Nie, ale po waszych minach wnioskuje, że jednak coś jest na rzeczy - zaśmiała się wymijając nas wchodząc do dormitorium. Odpowiedziałyśmy jej cichym śmiechem chodź obie spojrzałyśmy na siebie podejrzliwie. 

***

- Draco - rzuciłam. Chłopak od kilku dni siedział zdecydowanie przygnębiony, zamyślony i nieco smutny. Nie rozumiałam w czym problem. - Już od jakiegoś czasu jesteś smutny. Chodzi o zadanie?

- No tak jakby - odpowiedział chłodno. Może chodziło o mnie. Zaczynałam się gubić w tym wszystkim. 

W ciągu ostatniego tygodnia po Hogwarcie chodziło mnóstwo plotek na temat ślizgonów - w tym o mnie. Większość z nas wyśmiała ten temat i żyła swoim życiem, ale niektórych mogło to poruszyć. 

Plotki były różne. Na przykład, że Draco jest gejem i tak naprawdę jest chłopakiem Blaise'a albo, że Teodor usiłował zabić Pansy, bo zrobiła coś jego dilerowi - chodź Teo nigdy nie brał - o mnie było mówione, że jestem w związku z Potterem i zawsze znikam wieczorami i się z nim spotykam. Niektóre z tych historyjek były tak absurdalne, że ludzie przestali w nie wierzyć.

- Robi się późno, wracajmy - mruknął cicho. Kiedy chciał wstać pociągnęłam go za rękę tym samym uniemożliwiając mu to. - Co ty robisz?

- Zostańmy tu - powiedziałam robiąc maślane oczy. Blondyn spojrzał na mnie stanowczo jakby chciał przekazać, że musimy natychmiast wracać, ale po dłuższym kontakcie wzrokowym położył się obok mnie. - Tutaj czuję się jakbym uciekała od codzienności i problemów. Tylko ty i ja. 

- To miejsce może takie jest - rzucił. - Przychodziłem tu jeszcze długo przed naszymi spotkaniami, wyciszałem się tu. 

- Mam do ciebie pytanie - rzekłam po chwili ciszy. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i lekko uniósł kąciki ust. - Dlaczego zawsze jesteś taki chłodny? Zanim się otworzyłeś nosiłeś maskę. 

- Nie ufam ludziom, nie lubię ludzi. Zawsze byłem tym odsuniętym dzieckiem, nie pamiętasz? Po prostu prowadziłem samotne życie. 

- Zawsze otaczało cię tyle osób i byłeś samotny? - prychnęłam. Trudno było mi w to teraz uwierzyć. Malfoy był właśnie typem duszy towarzyskiej. Zazwyczaj najbardziej lubiany ślizgon. 

- Bycie samotnym, a bycie samym to dwie inne rzeczy. Co z tego, że otacza mnie tyle osób skoro większość obgaduje za plecami, wyśmiewa i wcale mnie nie lubi? Przez całe życie miałem tylko Blaise'a i do jakiegoś czasu Pansy. Teodor też nie był moim przyjacielem. Okazało się, że przy innych wyśmiewał mnie i moją rodzinę. Nadal mu nie powiedziałem, że o wszystkim wiem. 

- Mądre słowa ci powiem - zaśmiałam się. Było to pewnego rodzaju rozluźnienie atmosfery. Zrobiło mi się jednak szkoda Dracona. Nie miał tak bardzo kolorowego dzieciństwa. Nie wiem jak zachowywał się jego ojciec, ale nigdy nie sprawiał wrażenia idealnego tatusia. - Teraz masz jeszcze mnie. 

- Już dawno czułem, że przy mnie jesteś. Nawet wtedy jak mnie nienawidziłaś - zaśmiał się. Zmrużyłam oczy w niezrozumieniu i głębiej wpatrzyłam się w jego twarz. - Myślisz, że podobasz mi się od kilku miesięcy? Już od pierwszego roku widziałem w tobie coś więcej. 

- Czemu mi tego po prostu nie powiedziałeś? Zawsze darzyłeś mnie nienawiścią więc ja robiłam to samo - powiedziałam. Chłopak nigdy nie sprawiał wrażenia zakochanego, a tym bardziej we mnie. 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now