Wtedy wszystko wydawało się jeszcze bardziej skomplikowane niż myślałam. Rose wyczekująco we mnie wtapiała wzrok co tylko bardziej mnie kołowało i stresowało. Co ja jej miałam powiedzieć? O mocy wiedziała tylko Laura, rodzina i Dumbledore, a niedługo miałam to przyznać Blaise'owi.
- Poczekasz chwilę? - zapytałam. Dziewczyna skinęła potwierdzająco głową. Przyszło mi do głowy tylko jedno rozwiązanie i nawet nie zastanawiałam się nad innymi. Szybkim krokiem weszłam po schodach i od razu wbiegłam do pokoju Jacoba. Na szczęście była tam też Ellie co nieco ułatwiało sprawę. - Musicie mi pomóc.
Na ich twarzach pojawiło się zdziwienie, ale też zaciekawienie. Opowiedziałam im co przed chwilą wydarzyło się na dole i przedstawiłam mój plan. Czasu nie było dużo, a oboje nie wpadli na nic lepszego więc się zgodzili.
Zeszliśmy na dół. Na szczęście nastolatka nadal tam czekała. Byłam zestresowana, wystraszona i starałam się zachować maskę obojętności by ona tego nie zauważyła. Jacob usiadł przed nią przez co widać było, że ona również się wystraszyła.
- Co się dzieje? - zapytała. Spojrzałam jednoznacznie na siostrę. Była mocno przerażona i tego nie ukrywała. Podeszłyśmy do wystraszonej brunetki i złapałyśmy ją od tyłu. - Co wy robicie?
- Nie mamy innego wyjścia - powiedziałam. Zauważyłam jak ręce Jacoba się trzęsą i z trudem wyciąga z tylnej kieszeni różdżkę. - Przepraszam.
- Obliviate - mruknął brat wykonując odpowiedni ruch różdżką skierowaną na dziewczynę. Od razu po tym schował różdżkę, a my puściłyśmy nastolatkę. Ona się otrząsnęła i zaczęła rozglądać.
- Jacob? - rzuciła. Odetchnęłam z ulgą. Miałam nadzieję, że nie wiedziała tego wcześniej. Widziałam jak powoli rodzeństwo się uspokaja, wszystko poszło zgodnie z planem.
- Źle się poczułaś i Sophie nas zawołała - powiedział. Rose lekko skinęła głową, a rodzeństwo odeszło. Usiadłam naprzeciw niej i miło się uśmiechnęłam.
- Miałam ci coś powiedzieć, ale nie pamiętam co - rzekła. Ulga jeszcze bardziej wypełniła moje ciało. Po chwili brunetka opuściła mój dom, a teraz dopiero mogłam odpocząć.
***
Stałam przed lustrem. Zapinałam naszyjnik, który otrzymałam od Blaise'a na trzecim roku. Trochę się stresowałam. Ubrana byłam w długą, rozkloszowaną, czarną sukienkę na zdobionych ramiączkach. Na talii był piękny zdobiony tak samo jak ramiączka pasek z tyłu zawiązany w kokardkę.
- Sophie! - usłyszałam. Ojciec mnie już wołał, za chwilę zaczyna się przyjęcie i nie możemy się spóźnić. Szybko wsunęłam na stopy czarne obcasy i zeszłam na dół. Ellie wyglądała niesamowicie, a Jacob zbyt poważnie na niego. - Podejdź.
Złapałam go za rękę tak jak rodzeństwo, a po chwili deportowaliśmy się pod Malfoy Manor. Spokojnym krokiem podeszliśmy do wielkich, mosiężnych drzwi, w które ojciec zapukał dwa razy. Otworzył nam skrzat i wpuścił do środka.
Do głównej sali prowadził długi czarny dywan. Na pierwszy rzut oka widziałam mnóstwo osób. Dość szybko rozdzieliliśmy się z rodziną i zostałam sama. Niechętnie ruszyłam przed siebie. Rozglądałam się podziwiając piękne rzeźby, obrazy i inne dodatki.
- Dawno się nie widzieliśmy - usłyszałam. Od razu poznałam do kogo należał ten głos. Odwróciłam się, a przede mną stał nie kto inny jak Draco ze swoim chytrym uśmieszkiem. Muszę przyznać, że do twarzy było mu w czarnym.

YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
Fanfic- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...