LX

332 18 8
                                    

Wtedy wszystko wydawało się jeszcze bardziej skomplikowane niż myślałam. Rose wyczekująco we mnie wtapiała wzrok co tylko bardziej mnie kołowało i stresowało. Co ja jej miałam powiedzieć? O mocy wiedziała tylko Laura, rodzina i Dumbledore, a niedługo miałam to przyznać Blaise'owi. 

- Poczekasz chwilę? - zapytałam. Dziewczyna skinęła potwierdzająco głową. Przyszło mi do głowy tylko jedno rozwiązanie i nawet nie zastanawiałam się nad innymi. Szybkim krokiem weszłam po schodach i od razu wbiegłam do pokoju Jacoba. Na szczęście była tam też Ellie co nieco ułatwiało sprawę. - Musicie mi pomóc.

Na ich twarzach pojawiło się zdziwienie, ale też zaciekawienie. Opowiedziałam im co przed chwilą wydarzyło się na dole i przedstawiłam mój plan. Czasu nie było dużo, a oboje nie wpadli na nic lepszego więc się zgodzili. 

Zeszliśmy na dół. Na szczęście nastolatka nadal tam czekała. Byłam zestresowana, wystraszona i starałam się zachować maskę obojętności by ona tego nie zauważyła. Jacob usiadł przed nią przez co widać było, że ona również się wystraszyła. 

- Co się dzieje? - zapytała. Spojrzałam jednoznacznie na siostrę. Była mocno przerażona i tego nie ukrywała. Podeszłyśmy do wystraszonej brunetki i złapałyśmy ją od tyłu. - Co wy robicie?

- Nie mamy innego wyjścia - powiedziałam. Zauważyłam jak ręce Jacoba się trzęsą i z trudem wyciąga z tylnej kieszeni różdżkę. - Przepraszam. 

- Obliviate - mruknął brat wykonując odpowiedni ruch różdżką skierowaną na dziewczynę. Od razu po tym schował różdżkę, a my puściłyśmy nastolatkę. Ona się otrząsnęła i zaczęła rozglądać.

- Jacob? - rzuciła. Odetchnęłam z ulgą. Miałam nadzieję, że nie wiedziała tego wcześniej. Widziałam jak powoli rodzeństwo się uspokaja, wszystko poszło zgodnie z planem. 

- Źle się poczułaś i Sophie nas zawołała - powiedział. Rose lekko skinęła głową, a rodzeństwo odeszło. Usiadłam naprzeciw niej i miło się uśmiechnęłam. 

- Miałam ci coś powiedzieć, ale nie pamiętam co - rzekła. Ulga jeszcze bardziej wypełniła moje ciało. Po chwili brunetka opuściła mój dom, a teraz dopiero mogłam odpocząć.

***

Stałam przed lustrem. Zapinałam naszyjnik, który otrzymałam od Blaise'a na trzecim roku. Trochę się stresowałam. Ubrana byłam w długą, rozkloszowaną, czarną sukienkę na zdobionych ramiączkach. Na talii był piękny zdobiony tak samo jak ramiączka pasek z tyłu zawiązany w kokardkę.

- Sophie! - usłyszałam. Ojciec mnie już wołał, za chwilę zaczyna się przyjęcie i nie możemy się spóźnić. Szybko wsunęłam na stopy czarne obcasy i zeszłam na dół. Ellie wyglądała niesamowicie, a Jacob zbyt poważnie na niego. - Podejdź.

Złapałam go za rękę tak jak rodzeństwo, a po chwili deportowaliśmy się pod Malfoy Manor. Spokojnym krokiem podeszliśmy do wielkich, mosiężnych drzwi, w które ojciec zapukał dwa razy. Otworzył nam skrzat i wpuścił do środka.

Do głównej sali prowadził długi czarny dywan. Na pierwszy rzut oka widziałam mnóstwo osób. Dość szybko rozdzieliliśmy się z rodziną i zostałam sama. Niechętnie ruszyłam przed siebie. Rozglądałam się podziwiając piękne rzeźby, obrazy i inne dodatki.

- Dawno się nie widzieliśmy - usłyszałam. Od razu poznałam do kogo należał ten głos. Odwróciłam się, a przede mną stał nie kto inny jak Draco ze swoim chytrym uśmieszkiem. Muszę przyznać, że do twarzy było mu w czarnym.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now