X

824 28 0
                                    

Na dźwięk damskiego, piskliwego głosu moje serce stanęło w miejscu. Dlaczego teraz, dlaczego akurat dziś? Mam gigantycznego pecha, ale cóż. Siedziałam i wpatrywałam się w tak samo przerażone stalowe tęczówki blondyna.

- Nie przywitacie się? - Ponownie doszedł do nas ten głos. Tylko pytanie czy my go chcieliśmy słyszeć? Nie. Chciałam by to wszystko okazało się przeklętym snem. Malfoy nadal patrzył na mnie jakby szukał pomocy, ale ja sama nie wiedziałam co zrobić. - Tutaj jestem gołąbeczki. 

- Co ty tu robisz? - Usłyszałam głos Zabiniego. Lekko mnie uspokoił, a jednak nadal się bałam. Można powiedzieć, że ratował nas z opresji. Obróciłam się do niego i ujrzałam skołowaną Dafne, gotującą się ze złości Pansy, Notta przyglądającego się całej sytuacji i Blaise'a, który stał na czele

- Stoję. - Rzuciła dumnie odwracając się do niego twarzą. Ja nie chciałam dziś jakoś interweniować w tą konwersacje, bo wiem, że nie skończyłoby się to dobrze. 

- To wyjdź. - Tym razem odezwała się Pansy. Ona już kipiała ze złości, ale nie okazywała tego. Uśmiechała się i przyglądała blondynce co chwilę głośno oddychając. - Nie pasujesz tutaj. Widzisz?

- Nie do ciebie przyszłam. - Uśmiechnęła się szyderczo i odwróciła ponownie w naszą stronę. Malfoy również zwrócił na nią wzrok. - Kochanie gdzie dać swoje rzeczy?

Wtedy wskazała ręką na kufer znajdujący się za nią. Blondyn mało nie zakrztusił się powietrzem gdy usłyszał owe "kochanie". Na początku myślał, że sobie z niego żartujemy, ale dopiero teraz zrozumiał, że to nie żarty. Jego mimika lekko spoważniała, a on głośno przełknął ślinę i rozejrzał się po reszcie. 

- Chodź za mną. - Powiedział i ruszył w jej stronę. Ona jednak stała i nic nie robiła. Nie dowierzałam co on robi. Nie rozumiałam jego toku myślenia w tej sytuacji. Odpowiadało mu to? Kiedy stał już naprzeciwko niej ruszył w stronę wyjścia. 

- Przecież tam jest korytarz. - Oburzyła się podchodząc do niego i ciągnąc za sobą kufer. 

- Mam oddzielne dormitorium. - Rzekł bezemocjonalnie i nadal szedł. Załapałam jego grę, ale jak długo chciał to ciągnąć i co zrobić później? Opuścili pokój wspólny, a dziewczyny wraz z Nottem usiadły. Jednak Blaise nie miał zamiaru siadać. Szybko popędził za blondynem zostawiając nas samych. 

***

Obudziłam się o 6:50. Od wczoraj nie widziałam ani Malfoya ani Zabiniego, bo od razu jak wyszli to się ulotniłam. Reszta została i nawet nie wiem kiedy wrócili. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i brakowało Laury. Możliwe, że już poszła więc nie chciałam robić zamieszania. Leżałam jeszcze chwilę z moją kotką po czym wstałam i wyjęłam ubrania. 

Po 40 minutach wyszłam gotowa z łazienki, dziewczyny już nie spały. Jednak żadna z nich nie pchała się jakoś specjalnie do pomieszczenia, które opuściłam. Wydawało się to lekko podejrzane, ale mimo to nie chciałam wnikać w szczegóły. Spakowałam więc książki, wzięłam torbę i zeszłam do pokoju wspólnego. 

Siedziałam tam już 15 minut gdy pojawił się Malfoy i Zabini. Szybko wstałam by po chwili znajdować się tuż przed nimi. Skrzyżowałam ręce na piersi i wpatrywałam się w ich oczy. Wyszukiwałam w nich informacji, ale żadnych nie udało mi się zdobyć. 

- Gdzie ona? - Nagle zapytałam przerywając krępującą ciszę. Oni spojrzeli na siebie po czym ponownie skierowali swoje oczy na moją postać. Mówiłam do nich śmiertelnie poważnie, bo sprawa nie była zwykłą błahostką. 

- Nie ma jej. - Odpowiedział sucho Blaise po czym mnie wyminął razem z Malfoyem. Było wręcz niemożliwe, że tak po prostu z nią porozmawiali, a ona odpuściła. Nigdy nie odpuszcza. Znaczyło to, że musieli zrobić coś okropnego bądź po prostu użyć jakiegoś zaklęcia. 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now