Zdawało mi się, że zabłyszczały mi oczy, szerzej się uśmiechnęłam i na chwilę odłożyłam jabłko. Mimo, że nigdy o to nie pytałam to chciałam się przejść na cmentarz, usiąść na ławce i położyć tam kwiatka.
- Tak - rzuciłam. Facet miło się uśmiechnął i odszedł. Zaczął sprzątać kubki, które zostały wczoraj na stole. Radośnie poszłam wziąć prysznic.
Minęło pół godziny. Zdążyłam się w tym czasie trochę ogarnąć. Natomiast Jacob i Ellie dopiero wstali. Usiadłam na kanapie obok taty.
- Chcesz iść teraz? - zapytał. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. Na jego twarzy widniała maska obojętności. - Idziesz koło domu pani Croft i skręcasz w lewo, idziesz cały czas prosto i jesteś na miejscu.
- Dziękuje - powiedziałam. Podniosłam się i podeszłam do przedpokoju. Ubrałam buty oraz kurtkę. Kiedy miałam wychodzić zatrzymał mnie tata.
- Idź do pani Croft, na pewno znajdzie dla ciebie jakieś kwiaty - rzucił. Mały uśmiech wkradł się na jego twarz. Również się uśmiechnęłam i wyszłam.
Kierowałam się zgodnie z instrukcją. Po drodze weszłam do pani Croft, a on poczęstowała mnie ciasteczkami i dała kwiaty. Kobieta była wyjątkowo miła. Po chwili byłam przy wejściu na cmentarz.
Weszłam przez uchyloną bramkę i zaczęłam szukać nagrobku z imieniem Mamy. Minęło kilka chwil, a mi wreszcie udało się go odnaleźć. Był bardzo czysty, zadbany i skromny. Leżały na nim dwa znicze, a ja położyłam kwiaty.
- Mamo - rzuciłam. Usiadłam na małej ławeczce obok i wpatrywałam się w tańczący ogień znicza. - Chciałabym cię poznać lepiej - westchnęłam. Zrobiło mi się przykro, a oczy mi się zaszkliły. Wyjęłam spod kurtki naszyjnik. - Czy ten naszyjnik ma jakieś znaczenie? Czy jest po prostu pamiątką? - zapytałam ze łzami w oczach. Z opowieści o mamie wydawało mi się, że to nie może być tak normalne jak wygląda. - Kocham cię.
Zimny wiatr muskał moje policzki, moje łzy kapał na spodnie, a dłonie ocierałam o siebie chcąc poczuć trochę ciepła. Spędziłam na cmentarzu jeszcze trochę czasu po czym postanowiłam wracać do domu. Było mi na tyle zimno, że straciłam czucie w palach.
Weszłam do środka, tata szukał czegoś w szafce, a Ellie siedziała w kuchni. W domu unosił się piękny zapach gorącej czekolady. Podeszłam do siostry, a ona podała mi kubek właśnie z wspomnianym wcześniej napojem.
***
Wychodziliśmy właśnie z domu. Chwilę później przenieśliśmy się na peron. Tata niestety nie miał za dużo czasu przez co nawet nie zdążyliśmy się dobrze pożegnać.
Kiedy siedziałam już w naszym przedziale Daisy zaczęła energicznie skakać i biegać po siedzeniach. Próbowałam ją powstrzymać zanim ucieknie, ale niestety nie udało mi się.
- Kurwa - usłyszałam. Kot rzucił się na postać, która chwilę temu otworzyła drzwi do przedziału. Widziałam tą złość wypisaną na twarzy. Cicho prychnęłam. - Bierz tego kota.
Wzięłam zwierzaka na ręce i trochę go uspokoiłam. Malfoy nadal zdenerwowany usiadł naprzeciwko. Patrzał z mordem w oczach na bezbronnego kota na moich kolanach. Następnie zwrócił uwagę na swój sweter.
- Widzisz co narobił? - rzucił. Ze swetra wystawała mała, czarna nitka. Widziałam, że chłopak był zdenerwowany. Udawałam, że tego nie widzę, ale lekki uśmiech na mojej twarzy mnie zdradzał. - Śmieszy cię to?

YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
Fanfiction- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...