Obudziły mnie głosy dziewczyn rozchodzące się po pomieszczeniu. Było to dość dziwne zważając na to, że zazwyczaj rannymi ptaszkami byłyśmy z Laurą i czasami Dafne. Podniosłam się i zobaczyłam Pansy przy szafie, Laurę na łóżku pochłoniętą książką i usłyszałam krzyk Dafne dochodzący z łazienki.
- Cześć. - Powiedziałam wstając. Dziewczyny odpowiedziały i wróciły do swoich zajęć. Ja wyjęłam z szafy jeansy, sweter i ciepłe skarpetki, z którymi udałam się pod łazienkę. - Dafne długo jeszcze?
- Już będę wychodzić. - Odpowiedziała, a ja oparłam się o ścianę i patrzyłam na dziewczyny. Siostrze chyba się gdzieś śpieszyło, bo cały czas się denerwowała i co chwilę przyśpieszała tempa. - Możesz wchodzić.
Weszłam i podeszłam do zaparowanego lustra. Westchnęłam na ten widok i zaczęłam się przebierać. Włosy związałam w wysoką kitkę i gotowa opuściłam łazienkę. W tym samym momencie z dormitorium wybiegła czarnowłosa.
- A jej gdzie się tak śpieszy? - Zapytałam odkładając piżamę i wyjmując z kufra kolczyki.
- Umówiła się z chłopakami i chciała być pierwszy raz na czas. - Zaśmiała się blondynka czym jej odpowiedziałam. Gotowa stanęłam przed lustrem i chwile się sobie przyglądałam. - Nie musisz się tak przyglądać i szukać rzeczy, którą możesz zmienić. - Lekko się zdziwiłam, a wzrok przeniosłam na odbicie Greengrass. - Jesteś śliczna.
- Dziękuje. - Powiedziałam uśmiechając się. Nakarmiłam jeszcze Daisy i opuściłam sypialnie.
Przemierzałam korytarze, który o dziwo świeciły pustkami. Postanowiłam nie iść dziś na śniadanie, bo nie byłam głodna. Za cel obrałam sobie znalezienie Harrego. Mogłoby to wydawać się trudne gdyby nie Hermiona. Kiedy tak bardzo chciała się ze mną zaprzyjaźnić podała mi hasło do salonu wspólnego gryfonów więc jak będę miała problem z odnalezieniem chłopaka to po prostu pójdę do niego.
***
Błądziłam po tych korytarzach dobre 20 minut, a moja cierpliwość opuściła moje ciało 2 minuty temu. Kierowałam się teraz do obrazu Grubej Damy. Podałam hasło i weszłam mimo jej podejrzliwego wzroku.
Szybko przemknęłam przez pokój wspólny i po chwili pojawiłam się przed dormitorium Harrego. Zapukałam po czym usłyszałam ciche "proszę" więc złapałam za klamkę. Harry siedział sam na swoim łóżku i chyba coś czytał.
- Co ty tutaj robisz? - Nagle zapytał odkładając lekturę na bok. Podeszłam do niego i usiadłam na drugiej stronie łóżka.
- Nie potrzebujesz pomocy czy coś? - Rzuciłam zapominając o wcześniej zadanym przez chłopaka pytaniu. Jego oczy pokazywały szczęście, którego w tym momencie nie rozumiałam.
- Potrzebuję wsparcia. - Odpowiedział, a sam wyglądał na najszczęśliwszego człowieka na świecie. - Pokłóciłem się trochę z Ronem. - Mruknął gwałtownie smutniejąc. Postanowiłam go jakoś pocieszyć.
- Masz mnie, Hermione i wiele innych osób. - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Chłopak znów się uśmiechnął i mnie przytulił. Oddałam gest, bo wiedziałam, że mu to teraz potrzebne. Kiedy już mnie puścił to spojrzał na mnie podejrzliwie i się zaśmiał.
- Wiem, że przyszłaś tu zapytać jak to się stało. - Rzekł, a moje usta lekko się otworzyły ze zdziwienia. On chyba potrafi czytać w myślach. Mimo to skinęłam głową, a on prychnął. - Ja sam tego nie wiem, bo to nie ja wrzuciłem tą kartkę ani nikogo o to nie prosiłem.
- Czyli tak jak myślałam. - Podsumowałam wklejając wzrok w szklankę wody leżącą na stoliku nocnym. Ponownie przeniosłam wzrok na niego i wolno się podniosłam z łóżka. - Już muszę iść, jak coś to wiesz gdzie mnie szukać.

YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
Fanfiction- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...