II

1.7K 60 6
                                    

Lekko się zdezorientowałam słysząc jak słynny Draco Malfoy mówi do mnie księżniczka, bo nigdy nią nie byłam i się nią nie czułam. On jest księciem Slytherinu, a ja? Po prostu ślizgonką. Możliwe, że mówił to z sarkazmem, ale tak to nie brzmiało. 

Nie czekając odeszłam od niego idąc w stronę barku. Stał tam wysoki blondyn z 6 roku, poprosiłam o Ognistą, którą przyniósł w błyskawicznym tempie. Była zimna więc zabawa zapowiadała się dobrze. 

Wróciłam na poprzednie miejsca gdzie było już kilka osób, w tym Pansy, Nott, siostry Greengrass i jeszcze jakiś brunet, którego nie kojarzyłam. Wydawał się być starszy od nas o co najmniej dwa lata, ale mi to nie przeszkadzało. Im większe grono tym większa zabawa. 

- Lavus. - Zabini wyjął różdżkę i skierował nią na pełną butelkę. Brunet przyglądał się z zaciekawieniem i chyba nie miał pojęcia o co chodzi. - Teraz nikt nie skłamie lub nie oszuka zadania, bo co to za zabawa.

Diabeł rozejrzał się po wszystkich z perfidnym uśmieszkiem i zakręcił jeszcze pełną butelką. Ognista kręciła się jakiś czas aż pokazała na Teodora. Chłopak lekko się uśmiechnął spoglądając na Blaise'a. Ten za to uniósł lewy kącik ust i podniósł jedną brew.

- Mój drogi Teo co byś chciał? - Powiedział bardzo poważnie jak na niego i czekał na jakąkolwiek odpowiedź od Notta. Jednak on wolał się z nim droczyć i udawał zamyślonego, bo dobrze wiedział, że czarnoskóry tego nienawidzi. 

- Ile mamy wymian? - Nagle wypalił przez co Blaise jeszcze bardziej sarkastycznie się uśmiechnął, a Teodor czerpał z tego niesamowitą satysfakcję, lubili się nawzajem wkurzać.

- Jedną, a więc co wybierasz? - On już kipiał. Po prostu mógł zaraz wybuchnąć co zauważyła większość z nas. Chłopak nie darzył niesamowicie wielką cierpliwością, on wręcz jej w ogóle nie miał. 

- Pytanie. - Rzucił dość szybko zauważając stan w jakim tkwił Zabini. Jednak stan ten zmienił się błyskawicznie, widocznie nie był gotowy na ten ruch ze strony przyjaciela, spodziewał się raczej wyzwania. Zastanawiał się jeszcze chwilę by zadać męczące go od dawna pytanie. 

- Z kim łączyły się grubsze relacje? - Wszystkich to zdziwiło, ale na mnie nie zrobiło to większego wrażenia. Jedynie uśmiechnęłam się do Blaise'a, który dobrze wiedział co powiedzieć by ten nie wiedział co zrobić. - Dla jasności, trzeci rok, końcówka. 

- Ehh... No Millicenta. - Mruknął, a na jego jego twarzy pojawił się wielki rumieniec. Mało nie wybuchnęłam potężnym śmiechem. Nigdy się z nią nie dogadywał, a teraz tak nagle okazuje się, że łączyło ich coś więcej niż nienawiść? - Dobra, moja kolej. - Chłopak zakręcił dość mocno przez co okres oczekiwanie trwał trochę dłużej, ale w końcu butelka wskazała na lekko wstawioną Pansy. - Och Parkinson! Pytanie czy może wyzwanie?

- Od ciebie to tylko wyzwanka. - Rzuciła trochę ironicznie, trochę poważnie, a na jej twarzy zagościł lekki uśmiech. Oparła twarz na rękach i z niecierpliwością czekała na słowa od chłopaka. 

- Widzisz tego bruneta z trzeciego roku? - Wskazał na niskiego, grubego chłopaka stojącego przy ścianie z jakąś wyższą i prawdopodobnie starszą dziewczyną. - Podejdź do niego i zacznij mu opowiadać jak bardzo go kochasz. 

Pansy skrzywiła się, a Nott dumnie uśmiechnął przyglądając się czarnowłosej. Była na niego zła, ale co miała powiedzieć? Nie chciała marnować wymiany na takie gówno więc musiała to zrobić. Znałam ją i widziałam w jej oczach lekkie zażenowanie, ale wstała i podeszła do niego niby dumnym krokiem, ale chwiejnym. Nie musiałam długo myśleć żeby skapnąć się, że chce mu pokazać, że się upiła i nie wie co robi. Stanęła przed nim i zaczęła coś mówić, a on cały zrobił się czerwony najprawdopodobniej ze stresu. Nagle coś do niej powiedział, a ona odeszła i ponownie usiadła. 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now