III

1.5K 47 9
                                    

- Tak bardzo lubisz ze mną rozmawiać? - Powiedziała stojąca naprzeciwko mnie brunetka. Na jej słowa parsknęłam i uniosłam wzrok. Wyglądała na nieźle wkurzoną mimo iż chciała to ukryć. Nie potrafiła tego zrobić. 

- Och uwielbiam. - Rzuciłam sarkastycznie, a na mojej twarzy pojawił się mały uśmieszek. Dziewczyna chyba dziś nie była w humorze, bo po tych słowach odwróciła się na pięcie i odeszła, a ja jedynie dodałam. - To pa Greengrass. 

Nie zareagowała, szła przed siebie pewnie nie odwracając się nawet na sekundę. Jednak ja się cieszyłam, bo jakakolwiek rozmowa z nią jest istnym koszmarem. Zawsze mi dogryza, obraża i ogólnie uważa się za lepszą. Ja na szczęście mam dość sporą cierpliwość lecz do czasu. Potrafiła mnie nie raz wyprowadzić z równowagi. Jest ode mnie młodsza, ale jednak zna dobre teksty na zgaszenie. 

Nagle poczułam szturchnięcie więc obróciłam się lekko zauważając wchodzących do klasy uczniów, nie wiem jak długo tak myślałam, ale weszłam ostatnia. Zajęłam przedostatnią ławkę, bo nie miałam do kogo się dosiąść więc stwierdziłam, że może na tym wyjdę nawet lepiej. Może usiądzie ze mną ktoś z kim się będę dobrze dogadywać? 

Tak chciałam żeby się stało, ale tak nie było. Siedziałam czekając na nauczyciela i w duchu modląc się żeby był podobny do Lupina, bo on jako jedyny był póki co normalny. Wtedy dosiadła się do mnie pewna osoba. Niepewnie się odwróciłam w jej stronę i miałam ochotę już stąd wyjść. 

- No chyba sobie kpisz. - Powiedziałam myśląc, że osoba szybko zrozumie to, że nie jest tu mile widziana, ale jednak się myliłam. Przyglądałam się czekając aż grzecznie odejdzie lecz tego nie robił. - Możesz iść? 

- Nie. - Odpowiedział krótko. Wkurzył mnie, ale to chyba nic nadzwyczajnego. Myślałam co mu powiedzieć żeby zniechęcić go do siedzenia tu, ale nic nie przychodziło mi na myśl. Od lat to samo, zawsze się do mnie dosiada gdy jest okazja, ale zazwyczaj kiedy Pansy się spóźnia, a później to stąd wylatuje. 

Chciałam już wstać i odejść, ale zauważyłam jak do klasy wchodzi profesor więc postanowiłam dać sobie spokój i przeżyć z nim jedną lekcje, a później poprosić siostrę by zrobiła z nim porządek. Usiadłam więc i wyjęłam podręczniki oraz pióro. 

Moje prośby nie zostały wysłuchane, nauczyciel to istny wariat, kojarzyłam go bardzo dobrze, ale na pewno nie chciałam mieć z nim lekcji. Przedstawił się i podszedł do tablicy gdzie zaczął kreślić literki, napisał temat - zaklęcia niewybaczalne. Znałam je dość dobrze, nie żebym ich używała, ale słyszałam o nich nie raz, nie dwa. 

Zaczął pytać o nie uczniów, a następnie przedstawiać je na pająku. To było straszne. Od dawna boję się pajęczaków, ale dziś to mój lęk przeszedł wszelkie oczekiwania. Kiedy pająk wylądował na twarzy chłopaka siedzącego obok wydałam z siebie cichy pisk. 

- Kogo my tu mamy. - Uśmiechnął się Moody, a po moim ciele przeszedł dreszcz. W tym momencie się go bałam, mogłam oberwać tym cholernym pająkiem. - Czyżby to Sophie?

- Tak. - Wydusiłam cicho. Zazwyczaj byłam strasznie pewna siebie, ale dziś jakoś tego nie czułam. Potrafiłam pyskować do Snape'a, a teraz trudno było mi potwierdzić jak mam na imię? To nie było w moim stylu, zdecydowanie. Jednak bardziej zastanawiał mnie fakt skąd on mnie zna? Czy stało się coś dzięki czemu mogłam być w jakieś gazecie? Może moi rodzice byli dobrze znani w świecie czarodziejów? 

Nie toczył tematu, jedynie pokazał kolejne dwa zaklęcia. Niby cieszyłam się, że pająk nie żyje, ale nie wiem jak mógł używać tych zaklęć na lekcji, powinien je omówić, ale raczej nie używać czy uczniach. Jednak gdzieś z tyłu miałam ciągle pytanie skąd on zna moje imię?

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now