XIV

716 22 4
                                    

Jeszcze nie przyjmowałam do siebie tej informacji. Nie miałam bladego pojęcia czy on teraz żartuje czy mówi poważnie. Znałam Blaise'a i dobrze wiedziałam, że stać go nawet na więcej. Był tylko jeden sposób by to sprawdzić. 

Spojrzałam w czekoladowe oczy przyjaciela i przez cały czas w nich tonęłam ze śmiertelnie poważną mimiką twarzy. On również robił to samo. 

- Nie kłamiesz... - Mruknęłam sama do siebie. Zrozumiałam właśnie co się stało i w co się wpakowałam. Wiedziałam, że zrobiłam coś głupiego, ale, że aż tak? - Skąd o tym wiesz?

- Cała szkoła o tym wie. - Te słowa jeszcze bardziej mnie zmartwiły. Wszystko to pewnie było pomysłem dziewczyn. - Dał ci kosza. - Dodał po chwili, a mi lekko ulżyło. Wolałabym żeby każdy wiedział, że dostałam kosza niż żebym chodziła z chłopakiem, do którego praktycznie nic nie czuję... chyba. 

- Chyba muszę pomyśleć... idę do siebie. - Powiedziałam wstając. Zabini skinął lekko głową i pozwolił mi odejść. Kierowałam się do swojego dormitorium gdzie chciałam samotnie spędzić czas póki nikogo tam nie ma. 

Weszłam i położyłam się na łóżku. Musiałam zastanowić się co zrobić. Powiedzieć jak było czy zostawić to i czekać aż każdy zapomni. 

***

Minęło trochę czasu, a ja nadal bezczynnie leżałam na łóżku wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą. Nagle usłyszałam jak drzwi zostają dość szybko otwarte, a później zatrzaśnięte. Lekko się wystraszyłam więc gwałtownie usiadałam wpatrując się w równie wystraszoną Laurę.

- Coś ty zrobiła?! - Wykrzyczała siadając na łóżko. Pewne było, że wie już o całej sytuacji więc nie musiałam nic ukrywać.

- Nic z tego nie pamiętam. - Mruknęłam smutno opadając bezwładnie na łóżko. Dziewczyna po chwili zrobiła to samo, westchnęłam i obróciłam głowę w jej stronę. Chwile później postąpiła podobnie lekko się uśmiechając. 

- Masz mnie, będę się wspierać. - Uśmiechnęłam się od razu ją obejmując. Pierwszy raz w tym semestrze poczułam, że mam czyjeś wsparcie. Zrozumiałam, że taka Pansy nigdy mnie nie pojmuje, a Laura to ideał. Zawsze mnie zrozumie, pocieszy, wesprze.

- Co mam z tym zrobić? - Zapytałam lekko się od niej odsuwając. Obie usiadłyśmy, a brunetka widocznie zaczęła się nad tym zastanawiać, bo na jej twarzy było pełne skupienie. 

- Powiedz mu prawdę. - Rzuciła po chwili. Spojrzałam na nią lekko zażenowana tą propozycją. 

- Myślisz, że mi uwierzy? - Powiedziałam unosząc jedną brew, dziewczyna jedynie westchnęła patrząc na mnie ze sztucznym uśmiechem, ale widziałam na jej twarzy zakłopotanie. - Wiem, nic mu nie powiem. Będę się zachowywać jakby nic się nie stało. 

- Moja opcja była lepsza. - Rzekła lekko zirytowana. Może miała rację, ale nie chciałam zachowywać się jak Potter. Ja mu nie uwierzyłam to pewnie i Lucas nie uwierzy mi. 

- Dobra, dobra. Ja już idę. - Powiedziałam opuszczając sypialnię. Kierowałam się teraz pod moje drzewo, musiałam się przewietrzyć. W pokoju wspólnym było kilka osób, które szybkim tempem minęłam i po chwili kroczyłam po pustych korytarzach. 

Długo to nie trwało, bo kiedy opuściłam lochy na mojej drodze pojawiło się trochę więcej osób przechodzący teraz przez korytarze.

Kiedy opuściłam już szkołę i kierowałam się przez błonia czułam wzrok innych spoczywający na mojej postaci. Wcale nie czułam się z tym komfortowo, ale to była moja wina. Trzeci raz w życiu piłam alkohol i udało mi się doprowadzić do takiego stanu. Nie oznaczało to nic dobrego.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now