XXXVIII

487 13 3
                                    

To był ten głos, należał do tej jednej osoby. Doskonale wiedziałam do kogo i nawet nie musiałam jej widzieć żeby to wiedzieć. Prawdę mówiąc to nawet się tego spodziewałam. 

- Zazdrosna? - zapytałam. Chwilę później odwróciłam się do Suzie. Jednocześnie uśmiechała się i krzywiła twarz. Najwidoczniej nie podobało jej się, że Victor ma nową "dziewczynę".

- Nie mam o co - mruknęła. Przywarłam plecami do ściany i wpatrywałam się w jej wścibskie spojrzenie. Tymczasem ja czułam się dość swobodnie jak na rozmowę z nią. - Wyglądacie tak sztucznie...

Teraz w głowie pojawiła mi się myśl. Możemy my naprawdę wyglądamy sztucznie, a to oznaczałoby, że plan się nie powiódł. 

- Sądzisz, że on by cię pokochał? - zapytała. Jednak wcale nie oczekiwała odpowiedzi. Coś znów we mnie pękło. Ja go nie kochałam, a przynajmniej tak sądziłam. Jeden wieczór wiele zmienił w naszych relacjach. 

- Myślisz, że ci uwierzę? - rzuciłam obojętnie. Nawet jeśli mnie nie kochał to nic nie zmieniało, bo tak miało być. Miał udawać. Ja też miałam udawać..., ale chyba nie udawałam. Coś do niego poczułam. 

- Kochana ja ci chcę pomóc - powiedziała. Na twarzy widniało u niej współczucie i chęć pomocy, ale znałam ją na tyle, że wiedziałam jaką jest aktorką. Po głowie biegało mi mnóstwo myśli i pytań dotyczących Victora, miłości, życia i trochę Taylor. Tak naprawdę to ona namieszała. 

- Podziękuje - odrzuciłam łamiącym się głosem. Szybkim krokiem szłam przez ten sam korytarz, łzy zbierały mi się w oczach. Chciałam jak najszybciej być pod drzewem. 

***

Byłam pod drzewem od jakiegoś czasu. Nie myślałam w ogóle, chciałam odreagować. Teraz miałam zacząć dopiero przemyślenia.

Wczoraj kiedy Victor zaczepił mnie pytając o taniec nawet nie pomyślałabym o rozmowie z nim, nienawidziłam go wręcz, na ten "związek" zgodziłam się by móc się zemścić. Teraz nagle coś do niego poczułam i to wszystko przez jeden pocałunek.

Tak mniej więcej wyglądała sytuacja. Musiałam ją teraz dobrze przemyśleć. Victor jest pierwszym chłopakiem, do którego coś czuję i to takiego poważniejszego.

Wszystko to było mocno skomplikowane, przez moment zastawiałam się czy naprawdę to czuję. Może to po prostu wina emocji, które panowały jeszcze od wczoraj. Szukałam wymówek...

***

Wróciłam do pokoju wspólnego. Rzuciłam się na jedną z kanap, nadal nie wiedziałam co czuję. Po pomieszczeniu przechodziły różne osoby, niektóre nadal z kacem.

- Hej - usłyszałam. Przede mną na fotelu usiadła Laura. Była nadzwyczaj szczęśliwa. Uśmiechała się i związała wlosy w kucyk mimo, że siebie w nim nie lubi. Zawsze kiedy tak robiła miała wszystko w dupie i zazwyczaj stało się coś radosnego.

- Hej, hej - odpowiedziałam. Dziewczyna wręcz zarażała pozytywną energią. Kiedy widziałam szczęście na jej twarzy mimowolnie się uśmiechałam. - Co taka szczęśliwa?

- Cieszę się za ciebie - rzuciła. Od razu przypomniałam sobie, że dowiedziała się o moim "związku" tak nagle na imprezie. Nie ciezyzlabym się tak na jej miejscu, byłoby mi przykro. - Od dawna jesteście razem?

- Może tydzień - rzuciłam. Trudno mi się kłamało. Kiedyś było to jeszcze gorsze, bo nie umiałam, ale teraz byłam już trochę wprawiona.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now