To był ten głos, należał do tej jednej osoby. Doskonale wiedziałam do kogo i nawet nie musiałam jej widzieć żeby to wiedzieć. Prawdę mówiąc to nawet się tego spodziewałam.
- Zazdrosna? - zapytałam. Chwilę później odwróciłam się do Suzie. Jednocześnie uśmiechała się i krzywiła twarz. Najwidoczniej nie podobało jej się, że Victor ma nową "dziewczynę".
- Nie mam o co - mruknęła. Przywarłam plecami do ściany i wpatrywałam się w jej wścibskie spojrzenie. Tymczasem ja czułam się dość swobodnie jak na rozmowę z nią. - Wyglądacie tak sztucznie...
Teraz w głowie pojawiła mi się myśl. Możemy my naprawdę wyglądamy sztucznie, a to oznaczałoby, że plan się nie powiódł.
- Sądzisz, że on by cię pokochał? - zapytała. Jednak wcale nie oczekiwała odpowiedzi. Coś znów we mnie pękło. Ja go nie kochałam, a przynajmniej tak sądziłam. Jeden wieczór wiele zmienił w naszych relacjach.
- Myślisz, że ci uwierzę? - rzuciłam obojętnie. Nawet jeśli mnie nie kochał to nic nie zmieniało, bo tak miało być. Miał udawać. Ja też miałam udawać..., ale chyba nie udawałam. Coś do niego poczułam.
- Kochana ja ci chcę pomóc - powiedziała. Na twarzy widniało u niej współczucie i chęć pomocy, ale znałam ją na tyle, że wiedziałam jaką jest aktorką. Po głowie biegało mi mnóstwo myśli i pytań dotyczących Victora, miłości, życia i trochę Taylor. Tak naprawdę to ona namieszała.
- Podziękuje - odrzuciłam łamiącym się głosem. Szybkim krokiem szłam przez ten sam korytarz, łzy zbierały mi się w oczach. Chciałam jak najszybciej być pod drzewem.
***
Byłam pod drzewem od jakiegoś czasu. Nie myślałam w ogóle, chciałam odreagować. Teraz miałam zacząć dopiero przemyślenia.
Wczoraj kiedy Victor zaczepił mnie pytając o taniec nawet nie pomyślałabym o rozmowie z nim, nienawidziłam go wręcz, na ten "związek" zgodziłam się by móc się zemścić. Teraz nagle coś do niego poczułam i to wszystko przez jeden pocałunek.
Tak mniej więcej wyglądała sytuacja. Musiałam ją teraz dobrze przemyśleć. Victor jest pierwszym chłopakiem, do którego coś czuję i to takiego poważniejszego.
Wszystko to było mocno skomplikowane, przez moment zastawiałam się czy naprawdę to czuję. Może to po prostu wina emocji, które panowały jeszcze od wczoraj. Szukałam wymówek...
***
Wróciłam do pokoju wspólnego. Rzuciłam się na jedną z kanap, nadal nie wiedziałam co czuję. Po pomieszczeniu przechodziły różne osoby, niektóre nadal z kacem.
- Hej - usłyszałam. Przede mną na fotelu usiadła Laura. Była nadzwyczaj szczęśliwa. Uśmiechała się i związała wlosy w kucyk mimo, że siebie w nim nie lubi. Zawsze kiedy tak robiła miała wszystko w dupie i zazwyczaj stało się coś radosnego.
- Hej, hej - odpowiedziałam. Dziewczyna wręcz zarażała pozytywną energią. Kiedy widziałam szczęście na jej twarzy mimowolnie się uśmiechałam. - Co taka szczęśliwa?
- Cieszę się za ciebie - rzuciła. Od razu przypomniałam sobie, że dowiedziała się o moim "związku" tak nagle na imprezie. Nie ciezyzlabym się tak na jej miejscu, byłoby mi przykro. - Od dawna jesteście razem?
- Może tydzień - rzuciłam. Trudno mi się kłamało. Kiedyś było to jeszcze gorsze, bo nie umiałam, ale teraz byłam już trochę wprawiona.

YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
Fanfic- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...