IX

797 29 0
                                    

Stałam jak wryta nie poruszając się. Wpatrywałam się w zdziwioną i przestraszoną twarz chłopaka. On też nie cieszył się z mojej głupoty. To co się zobaczyło to się nie odzobaczy. Chciałam się wycofać jak najszybciej więc zamknęłam drzwi i czym prędzej wróciłam do dormitorium gdzie wstawała Laura. 

- Cześć. - Powiedziała obracając się do mnie. Jednak ja dalej byłam lekko sparaliżowana i nie potrafiłam odpowiedzieć głupiego "hej". Zwróciłam wzrok na nią i zamrugałam kilka razy. - Dawno wstałaś?

- Nie. - Wydusiłam z trudem nadal nie poruszając się. Dziewczyna widocznie to zauważyła, bo jej mimika wykrzywiła się w lekkim grymasie i zaciekawieniu. 

- Coś się stało? - Zapytała po chwili. Jedynie kiwnęłam głową potwierdzająco nie chcąc opowiadać o szczegółach. Mimo to było to raczej konieczne. - Co dokładniej?

- Zobaczyłam nagiego Teodora. - Powiedziałam wolno i spokojnie chodź w środku czułam jak żałośnie musiało to brzmieć. Co musiał myśleć wtedy chłopak? Jak bardzo był zawstydzony? Tego nie wiedziałam, ale byłam pewna, że nie będziemy rozmawiać przez najbliższy tydzień lub dłużej. 

- Nie mogłaś zapukać? - Domyśliła się, ale to nic dziwnego. Zawsze czułam się jak u siebie w domu i wchodziłam tam bez pukania i jakiegokolwiek uprzedzenia. Było mi strasznie głupio, czułam jak dopiero teraz na moją twarz wkradł się rumieniec. Podeszłam na łóżko i opadłam na nie. - Zapomni, zobaczysz. 

- Mam nadzieję. - Rzuciłam wtulając twarz w poduszkę. Dziewczyna odeszła najprawdopodobniej się ogarnąć, a ja rozważałam nad powrotem tam i przeproszeniem Notta, ale nie byłam na tyle pewna siebie. Jakoś tak pewność wyleciała z mojego ciała. Mimo to podniosłam się i stanęłam przed drzwiami żeby wyjść i przeprosić. 

Stałam tam około 5 minut i nic nie robiłam, nie ruszałam się. Wpatrywałam się jedynie w drewno i zastanawiałam nad tym co zrobić. Nagle rozległ się dźwięk pukania do drzwi, który wybudził mnie z zagapienia. Otrząsnęłam się i złapałam za klamkę. 

- No dzień dobry. - Do moich uszu doszedł lekko piskliwy, ale też zaspany głos. Uśmiechnęłam się i oparłam o framugę, a postać skrzyżowała ręce. - Wiesz co dzisiaj jest?

- Ostatni dzień z moim najlepszym przyjacielem. - Rzuciłam z perfidnym uśmieszkiem. Chłopak raczej nie spodziewał się, że będę pamiętała, bo moja pamięć do dat jest na zerowym poziomie. - Jak zamierzasz go spędzić?

- Najpierw udamy się razem na śniadanie. - Prychnęłam słysząc jak poważnie on to mówi. Myślałam, że będzie to dzień jak każdy inny, a tu proszę. Książę Slytherinu przygotował dla nas plan dnia. - Ostatni dzień trzeba najbardziej wykorzystać. 

- A jeśli nie chcę? - Zapytałam unosząc prawy kącik ust. Muszę mu pokazać, że nie będzie mnie ustawiał. On jednak nic sobie z tego nie zrobił i nadal stał. 

- Nie masz wyboru. - Rzucił szybko i bezemocjonalnie. - Zapraszam.

Obrócił się na pięcie i wolno ruszył przed siebie. Nie czekając długo postąpiłam w ten sam sposób. Przeszliśmy przez pokój wspólny, a następnie przez jeszcze puste korytarze. Malfoy zatrzymał się przed drzwiami do Wielkiej Sali jakby czekał aż do niego dojdę. Ja również się obok niego zatrzymałam, a on wszedł do środka. Usiedliśmy i nałożyliśmy sobie jedzenie. 

Przyglądałam się Harremu, nie rozmawiamy od tego całego zdarzenia na wieży astronomicznej. Unikamy się jak najbardziej. Nadal nie wierzę, że był pijany. Moje rozmyślenia przerwał głos Blaise'a.

- Wy razem? - Widać, że był trochę zdziwiony widokiem swoich przyjaciół, którzy dogryzają sobie na każdym kroku jak jedzą razem śniadanie. - Chodzi o wyzwanie? 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now