XIX

570 21 3
                                    

Tego pytania się absolutnie nie spodziewałam chodź pewne było, że musi wykorzystać sytuację balu. Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią, która niby była oczywista, a jednak nie do końca. Nie chciałam z nim iść, ale jednak głos w głowie mówił bym to przemyślała. 

- Znasz mnie. - Powiedziałam dając do zrozumienia, że nic z tego nie będzie, ale nadal w oczach miał iskierki nadziei. Chciałam mu jeszcze raz to powiedzieć tak aby nie był wielce smutny, a to było częste. Serce, które zrobiłam ze śniegu przez przypadek zgniotłam co zauważył. - Ktoś inny mnie zaprosił. 

Skłamałam. Po prostu skłamałam, bo scykorzyłam. Prawda była taka, że raczej nikt nie chciał tego zrobić i mogłabym skończyć sama co nie jest dobrym wyjściem. Wtedy Finnigan załamałby się totalnie.

- Trudno. - Mruknął, ale ja zobaczyłam ledwo zauważalny uśmiech na jego twarz. To tylko upewniło mnie do przekonania, w którym trwałam od września. Również uniosłam wyżej jeden z kącików.

***

Do balu zostało ledwie 5 dni, a ja nadal nikogo nie miałam. Nauczyciele lekko przystopowali z nauką nie licząc Snape'a. Niektórzy siedzieli wiecznie rozmarzeni, a niektóry znudzeni.

Czekałam na zaproszenie od Lucasa, ale nic nie wskazywało na to bym się doczekała. Nawet Blaise się odważył i zaprosił Olivię. Wiedziałam, że coś z tego będzie i miałam racje. Za to Pansy szła z Draco, a Laura z Adrianem. O Dafne nic nie wiedziałam, bo jakoś nie rozmawiała z nami o balu. 

Znów zerwałam kontakt z Colem i Lucasem, ale potrzebowałam chwili samotności, którą na szczęście wtedy otrzymałam. Każda z dziewczyn miała coś do roboty więc ja mogłam oddać się zimnym, samotnym wieczorom pod drzewem. Finnigan już tak często mnie nie odwiedzał, ale co jakiś czas się napatoczył, a wtedy po prostu z nim rozmawiałam. Miałam wtedy wrażenie, że jest on mi bliższy od Laury czy Blaise'a. 

Obudziłam się sama w dormitorium co nie było częste i rozejrzałam się po nim. O dziwo było tu czysto. Nie wiedziałam czemu tak to wygląda i gdzie dziewczyny, ale pierwsza myśl jaka przeszła mi przez głowę to ta, że zaspałam. Mimo to wtuliłam się w kołdrę patrząc pusto w łóżko Laury. Było schludnie zaścielone, a na nim siedziała Daisy.

Wstałam i podeszłam do kotki lekko się do niej przytulając. Rozglądałam się po pomieszczeniu zastanawiając się co spowodowało porządek tu. Kota głaskałam następne 10 minut po czym wyjęłam z szafy mundurek i ruszyłam do łazienki. 

Kiedy byłam gotowa udałam się pod salę Snape'a. W pewnym sensie byłam zła, że Laura nawet mnie nie chciała obudzić czy coś, ale też była to moja wina. Nie rozmawiałam z nią tak długo, że mogła pomyśleć, że się obraziłam. Mimo wszystko postanowiłam wejść uśmiechnięta na lekcje. 

Złapałam za klamkę i popchnęłam drzwi. W sali oczywiście byli uczniowie i ukochany profesor Snape. Kiedy weszłam do pomieszczenia większość oczu skierowanych było na mnie. Jednak Severus nadal nie podniósł głowy spod Proroka Codziennego. Drzwi więc zamknęłam i pokierowałam się w stronę Laury. Wtedy już nauczyciel zareagował. 

- A panna Parkinson gdzie się podziewała ostatnie 20 minut jeśli mogę wiedzieć? - Powiedział z obojętnością. Cieszył się, że może ukarać ucznia, ale jak już miałam stracić na tym punkty dla domu to chciałam się chociaż zabawić. 

- Najprawdopodobniej spałam, ale nie jestem tego do końca pewna. - Odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem zajmując miejsce. Laura nawet nie zareagowała na to, że się dosiadłam, po prostu nadal pisała. 

- Czyli to jest powód spóźnienia? - Zapytał, a ja jak gdyby nigdy nic wyjmowałam książkę i pióro. - Proszę wstać podczas rozmowy z nauczycielem. - Powiedział poważnym tonem, a ja znudzona podniosłam się z krzesła i otrzepałam. 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now