Rozmowa ucichła, a ja nadal stałam wsłuchując się czy poszli. Nie widziałam czy znam te osoby czy nie, ale wiem, że to co robi jeden z nich to coś okropnego. Nawet największemu wrogowi bym tego nie życzyła.
Na korytarzu było na tyle cicho, że mogłam wrócić do siebie. Nikt nie zadawał zbędnych pytań, po prostu weszłam i zabrałam się za pisanie wypracowania na obronę przed czarną magią. Snape trochę nas katował, ale spodziewałam się czegoś gorszego. Eliksiry za to były o wiele przyjemniejsze ze Slughornem. Lubiłam ten przedmiot wcześniej, ale Severus mi go obrzydzał i sprawiał, że często przychodziłam tam w strachu.
Skończyłam pisać esej i ponownie wyszłam. Za około 10 minut miałam się spotkać z Ellie. W Hogwarcie nasz kontakt jest o wiele gorszy. Ona ma swoich przyjaciół i ja swoich, a na dodatek jesteśmy z dwóch innych domów co też komplikuje sytuację. Z Jacobem spotykam się jeszcze rzadziej, ale w domu też nie rozmawialiśmy jakoś bardzo często. Chodź na pewno o wiele więcej niż teraz.
- Hej - krzyknęła Ellie. Podeszłam do niej i przytuliłam. Dziewczyna wyglądała trochę inaczej niż zazwyczaj. Włosy upięte miała w koka, ubrana była w zwykłe dresowe spodnie i jasny sweter. Siostra zazwyczaj ubierała się w inny sposób czym mnie zdziwiła. - Idziemy na błonia?
- Oczywiście - uśmiechnęłam się. Wyszłyśmy z budynku. Pogoda dziś dopisywała, świeciło słońce. Niestety my grzałyśmy się w bluzach i swetrach przez znak. Snape miał nam niedługo podać zaklęcie ukrywające go, ale długo już z tym zwleka. - Jak tam z Alexem?
- Spędzam z nim praktycznie cały wolny czas. Dziewczyny mają go już dość - zaśmiała się. Na jej słowa przypomniało mi się jak dużo czasu potrafiłam spędzać z Victorem udając związek i zaniedbywać moją przyjaźń z Laurą, Pansy czy Dafne. Wiem, że teraz nie popełniłabym tego błędu. - Masz kogoś na oku?
- Nie - odpowiedziałam. Spojrzała na mnie unosząc jedną brew. Mówiłam jej szczerze, że nikt mi się nie podoba, a przynajmniej tak myślałam.
Spacerowałyśmy rozmawiając o wszystkim. Ellie opowiadała mi o swoich przyjaciółkach, chłopaku, trochę o Jacobie, a ja jej o sumach, swoich przyjaciołach i niezapomnianej imprezy w pokoju wspólnym. Okazuje się, że u nich tego typu imprezy też się pojawiają, ale zdecydowanie są luźniejsze i nie ma tam za dużo alkoholu. Z tego co widziałam to tylko w Ravenclawie imprez nie ma lub są rzadkością.
***
Skończyła się kolejna lekcja eliksirów. Pakowałam właśnie wszystkie książki i już miałam opuszczać salę kiedy podszedł do mnie nauczyciel.
- Panno Price - rzucił uprzejmie. Spojrzałam na niego z uśmiechem. Nie wydawało mi się żebym zrobiła coś złego przez co chciałaby mnie ukarać. - Zauważyłem, że warzenie eliksirów nie sprawia pani trudności, a wyniki z sumów były idealne. Chciałaby pani należeć do klubu ślimaka?
- Co to takiego? - zapytałam. Slughorn miał minę jakby owy klub był bardzo znany w Hogwarcie, a pytanie nie miało sensu jednak nigdy nie słyszałam o czymś takim.
- Należą do niego wybitne osoby lub te, których krewni osiągnęli coś wielkiego w życiu. Regularnie się spotykamy i rozmawiamy. Zapiszę panią.
I odszedł. Nie dał mi za wielkiego wyboru. Chodź tak szczerze pewnie bym się tam zjawiała żeby zobaczyć jak może to wyglądać.
Wróciłam do pokoju wspólnego i wyczerpana rzuciłam się na kanapę, a swoją torbą uderzyłam o fotel. Wszystkie zajęcia z dzisiejszego dnia były już za mną i nie miałam siły. Po chwili zaczęli zbierać się inni szóstoroczni w tym Blaise, Draco, Dafne i Teo. Każdy z nich usiadł.

YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
Fanfiction- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...