LXXXVIII

245 9 3
                                    

Złość i nerwy jakie towarzyszyły Laurze były trudne do opisania. Rzecz jasna ja również byłam już wściekła. Nie rozumiałam co na celu miała Pansy robiąc coś tak głupiego.

- Pokaż ten list - powiedziałam starając się zachować spokój. Oczywiście w środku mną miotało, ale nie okazałam tego. Dziewczyna podała mi różową kopertę, a ja wyjęłam z niej list.

Witaj, Lauro
Stwierdziłam, że będziesz najbardziej odpowiednią osobą by jako pierwsza dowiedzieć się, że wyjeżdżam. Może powinnam dać ten list Sophie, ale po dłuższym czasie wydaje mi się, że nasze relacje uległy zmianie. Nie wiem kiedy wrócę i gdzie będę, ale nie chcę o was zapomnieć. Z tego powodu musiałam wziąć coś na pamiątkę tego dormitorium. Cóż - padło na ciebie. Na biurku widziałam jakąś bransoletkę, mam nadzieję, że nie była dla ciebie cenna. Pozdrów dziewczyny.

Buziaki

Pod spodem był jeszcze podpis, ale zalany atramentem więc nie było do końca pewne, że to Pansy - choć ona była moją pierwszą myślą.

- Nie ma podpisu - powiedziałam wskazując na kleksa w lewym rogu. Laura nadal stresowo rozglądała się po dormitorium, które aktualnie wyglądało jakby przeszło przez nie istne tornado.

- Nie bądź głupia. Miała z tobą najlepszy kontakt, bo byłyście siostrami, a potem przestałyście się do siebie odzywać i robiła wszystko by uprzykrzyć ci życie. Na dodatek jej pismo i różowa koperta.

To był słuszny argument. Tylko Pansy używała różowych kopert, których miała mnóstwo. Pismo też było wyjątkowo podobne do tego należącego do niej, ale przecież jest jeszcze Rose. Nasze relacje też były podobne. Mimo tego wydawało mi się, że coś jest tu zaszyfrowane.

- Poczekaj - mruknęłam. Zaczęłam chodzić po pomieszczeniu w kółko i powoli łączyć wszystkie fakty. Zaczynając na zachowaniu Pansy i Rose, a kończąc na kilku podejrzeniach. - Wiesz kiedy dostałaś ten list?

- Leżał tu już wczoraj wieczorem, ale nie miałam siły by go czytać, byłam zmęczona.

- A długo przed tym jak wróciłam? - zapytałam. W tym momencie ważny był dla mnie każdy szczegół. Niezależnie od tego, która z nich napisała list i opuściła hogwart nie zapowiadało to nic dobrego, a już w szczególności po tym co ostatnio dowiedziałam się o Rose.

- Nie wiem, z godzinę? - odpowiedziała pytająco. Usiadła na swoim łóżku i oparła głowę na dłoniach. 

- To nie mogła być Pansy - nagle wypaliłam przykuwając tym uwagę przyjaciółki. Nagle wszystkie elementy się połączyły. - Szlaban im się skończył około 21, ja wróciłam 15 minut później więc kiedy dostałaś list nie mogła ci go przekazać. Może właśnie Rose ci go podrzuciła, a koperta i pismo miały nas sprowadzić na Pansy? Chciała żebyśmy to nią się zainteresowały i węszyły wokół kiedy to ona będzie miała pełne pole do popisu. 

- Myślisz, że sfałszowała by jej pismo? Może obie to zaplanowały - rzuciła dziewczyna. Było to prawdopodobne. 

- Wiem jak można się upewnić - powiedziałam. - Rose trzyma w szufladzie rzeczy bez których nie rusza się dalej niż na błonia. Jak będzie pusta to znaczy, że list jest od niej. 

Po tych słowach prędko przeszłam do jej szuflady omijając stertę przedmiotów porozrzucanych na podłodze. Pociągnęłam za uchwyt. W środku było prawie pusto, ponieważ jedynym elementem była koperta. Wyjęłam ją i od razu poczułam, że w środku jest coś więcej niż list. Papier był nieco wypukły. 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now