Do sumów zostało już bardzo mało czasu. Przestałam myśleć o mrocznym znaku i skupiałam się na jeszcze lepszej nauce. Chciałam napisać to jak najlepiej i tym razem przygotowywałam się z Laurą, a czasami też z Blaisem.
Wszyscy uczniowie z piątego roku aktualnie się uczyli przez co w bibliotece był okropny tłum i trudno było się tam dostać. Większość osób olała naukę wcześniej, a teraz spędzała przy tym każdą wolną chwilę.
Wracałam właśnie z biblioteki. Niestety nie przecisnęłam się przez tłum uczniów więc wracałam z pustymi rękami. Miałam nadzieję, że Zabini ma u siebie tą książkę więc kierowałam się w stronę jego dormitorium.
Pewnie otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Niestety nie zaznałam tam przyjaciela, a tlenioną fretkę. Westchnęłam smutno i już miałam się wycofywać, ale Malfoy mnie zatrzymał.
- Zaraz powinien wrócić - rzucił. Postanowiłam więc zostać. Chłopak czegoś szukał i wyglądał na lekko zdenerwowanego. Wolałam nie wnikać w jego problemy. Rozsiadłam się wygodnie na krześle Blaise'a. Zaczęłam rozglądać się po pokoju byleby tylko nie patrzeć na blondyna. - Co mnie tak unikasz?
Spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem, a ja nie wiedząc co odpowiedzieć zaczęłam się jąkać. Nie wiem czemu, ale jakoś się zestresowałam. Pewnie była to wina sumów, które zdecydowanie mnie mocno stresowały.
- Dobrze się czujesz? - zapytał z kpiną. Dopiero teraz się otrząsnęłam i spojrzałam na niego pewna siebie. Wyglądał na uśmianego. Również się uśmiechnęłam, ale w nieco innym sensie niż on.
- Jasne, jest cudownie - odpowiedziałam. Na to Malfoy cicho prychnął, a ja spojrzałam na niego nieco pytająco.
- Lecisz na mnie - rzucił. Po usłyszeniu tych słów mało nie zakrzstusiłam się powietrzem. Z niedowierzaniem spoglądałam na Malfoya. Wyglądał śmiertelnie poważnie. Nie chciałam tak szybko kończyć tej zabawy.
- Prędzej ty na mnie - odpowiedziałam. Moja mimika zmieniła się na równie poważną co blondyna. Uniósł wyżej jedną brew i cicho prychnął.
- Spójrz jaki idealny jestem. Moje pięknie ułożone włosy, nieskazitelna cera... - wymieniał. Muszę przyznać, że trochę to trwało i zdążył mnie lekko znudzić, ale kiedy wreszcie przestał miałam prawo do głosu.
- Przecież widzę jak na mnie patrzysz - rzekłam. Jego mina mówiła sama za siebie, że coś nie gra. Niezbyt interesowało mnie o co chodzi. Nagle do pomieszczenia wszedł Blaise. U jego boku stała niższa ciemnowłosa dziewczyna, na oko młodsza od nas. Oboje trochę się zdziwili jak nas zobaczyli. - Super, że jesteś.
- Was tu już powinno nie być - powiedział. Spojrzałam na Malfoya, na którego twarzy pojawiła się maska obojętności. Ponownie zwróciłam się do Zabiniego. Jego mina mówiła, że mamy stamtąd się wynieść więc podeszłam do blondyna, który nie zamierzał się ruszyć i wyprowadziłam go z pomieszczenia.
- Co ty robisz? - zapytał. Zatrzymał się kawałek dalej. Wyglądał na zaskoczonego moim działaniem, ale robiłam to dla przyjaciela, nie dla niego.
- Pomagam przyjacielowi - odpowiedziałam. Chłopak lekko się skrzywił. Nie rozumiałam go, ale postanowiłam rozluźnić tą atmosferę. Może nie powinnam, ale wyszłam z propozycją. - Jakieś drinki?
- Chętnie - odpowiedział. Oboje poszliśmy do pokoju wspólnego gdzie przygotowaliśmy sobie Brandy. - Miały być drinki.
- Bez różnicy - rzuciłam. Chłopak cicho prychnął i nalał nam alkoholu. Stres jakoś ze mnie zszedł i się rozluźniłam. Nie sądziłam, że mogę tak się czuć przy Malfoyu.

YOU ARE READING
Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANE
Fanfiction- 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑏𝑎𝑗𝑘𝑒̨ 𝑧𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒̨𝑠́𝑙𝑖𝑤𝑦𝑚 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚. Przygoda nastolatki, które wpadła w sidła miłości i za nic nie mogła się z nich wydostać, a kiedy się poddała i przyswoiła do siebie...