XIII

712 23 6
                                    

Mój wzrok szybko powędrował na blondyna, który teraz perfidnie się uśmiechał patrząc na ciemnowłosego chłopaka. W jego oczach widziałam narastającą satysfakcję i radość. Natomiast Lucas siedział spięty ze strachem w oczach.

- Lucas? - Zapytałam widząc jak niekomfortowa jest ta sytuacja. Oni wiedzieli o co chodzi, ale ja nie. Właśnie to było najgorsze.

- Nie mówiłaś, że Malfoy też jest twoim przyjacielem. - Powiedział chłopak obracając głowę w moją stronę. Czułam się w pewnym sensie winna, ale nigdy z nim tak naprawdę nie rozmawiałam o tym z kim się przyjaźnie i jak to wygląda.

- Wytłumaczcie mi o co chodzi? - Zapytałam marszcząc brwi. Ślizgon jedynie wbił plecy w skórzaną kanapę jeszcze szerzej się uśmiechając, a Lucas trwał w bezruchu.

- Kiedyś zdążyliśmy się trochę pokłócić. - Rzucił Malfoy przyciągając moją uwagę. Nie wiem o co się mogli sprzeczać i jak poważna była sytuacja, ale nie oznaczało to nic dobrego.

- Dokładniej.

- Nie wnikajmy w to. - Tym razem odezwał się puchon. Zauważyłam, że lekko się rozluźnił, ale w dalszym ciągu nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji, ale kto by był?

- Cześć. - Do moich uszu doszedł dość dobrze znajomy głos. Już po chwili pomiędzy mną, a blondynem usiadła czarnowłosa dziewczyna. - Kto to?

- Lucas. - Chłopak wyciągnął rękę w stronę Pansy, a ta spojrzała na mnie podejrzliwe po czym ostrożnie uścisnęła dłoń.

- Pansy. - Powiedziała przy tym. Następnie wbiła plecy w oparcie sofy, a wokół nas zapanowała dość niezręczna cisza. - Pójdę po Blaise'a.

W tym momencie siostra wstała i pokierowała się w stronę dormitoriów. Ja jedynie spojrzałam na chłopaków i ciężko wypuściłam powietrze z ust.

- Hej. - Nawet nie zauważyłam kiedy obok nas znalazł się Zabini. Cieszyłam się, bo tylko on mógł odratować sytuację. - Blaise.

- Lucas. - Podali sobie ręce, a ślizgon usiadł. Jednak jego przybycie nie zmieniło niewygodnej atmosfery.

- Dziś babski wieczór. - Szepnęła mi siostra do ucha, a gdy na nią spojrzałam puściła mi oczko. Mimowolnie się uśmiechnęłam, bo dawno niczego takiego nie organizowaliśmy.

- Z czego rżysz? - Zapytał Blaise patrząc na mnie. Widziałam ten sarkazm w jego oczach czego nie dało się wyczuć w głosie.

- Z ciebie. - Rzuciłam unosząc prawy kącik ust. Chłopak załamał się teatralnie, a każdy oprócz Malfoya cicho się zaśmiał. 

- Z jakiego domu jesteś? - Zapytała nagle Pansy chcąc najprawdopodobniej rozluźnić atmosferę. Zauważyłam, że Lucas lekko się zestresował, ale po chwili odpowiedział. 

- Hufflepuff. - Rzucił dość obojętnie. Czarnowłosa ze zdziwieniem spojrzała na niego, a później na mnie. - Ja już pójdę.

- Odprowadzę cię. - Powiedziałam wstając. Chłopak złapał płaszcz i oboje opuściliśmy pokój wspólny. - Wytłumaczysz mi to?

- Kiedyś tak. - Rzekł nie podnosząc głowy. Nie rozumiałam czemu nie mógł zrobić tego teraz, miałby to z głowy, a ja bym się tak nie przejmowała.

Odprowadziłam go i bez słowa odeszłam. Kierowałam się ciemnym korytarzem do dormitorium. Słyszałam moje kroki więc słyszał je każdy. Postanowiłam przyspieszyć by na nikogo nie wpaść.

Kiedy wreszcie postanowiłam krok w dormitorium zobaczyłam dziewczyny. Dość szybko ich uwaga zwrócona została na mnie, po minie Pansy dało się wywnioskować, że będę musiała im wszystko szczegółowo opowiedzieć i nie mam wyboru. 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now