XVIII

605 20 4
                                    

Ta wiadomość lekko mnie zszokowała, nie spodziewałam się takiej informacji. Szybciej bym pomyślała, że zakochał się we mnie. Nie widziałam co odpowiedzieć. Nie chciałam też go zranić. Pomiędzy nami panowała głucha cisza.

- Tak myślałem. - Rzucił bezemocjonalnie. Na początku nie rozumiałam co ma na myśli, ale od razu sobie zdałam sprawę. Nie miałam na myśli tego co on więc musiałam szybko odratować sytuację. 

- Nie. - Powiedziałam patrząc przed siebie w kamienną ścianę z lekkim uśmiechem na twarzy. - Toleruje cię, przecież to nic nie zmienia. 

- Myślałem, że nie będziesz chciała się już ze mną przyjaźnić. - Rzekł, a mi lekko pękło serce, jak mógł o mnie tak pomyśleć? Może dla niektórych jestem typową ślizgonką, ale to wyjątki. 

- Tutaj się puknij. - Prychnęłam pukając mu palcem w czoło, ten cicho się zaśmiał i mnie przytulił, odpowiedziałam tym samym.

***

Minął dzień, a ja nadal nie wiedziałam jak powiedzieć Laurze na co się zgodziłam. Stwierdziłam, że tego dnia się wreszcie odważę i jakoś jej to wytłumaczę. Miałam nadzieję, że zrozumie i mi to wybaczy. 

W tym momencie do dormitorium weszła wspomniana wcześniej brunetka z dużym uśmiechem na twarzy. Bałam się, że uśmiech zniknie z chwilą gdy zacznę opowiadać. Poprawiłam się więc i gestem ręki zawołałam ją na łóżko. 

- Coś się stało? - Wypowiedziała niby zwykłe pytanie, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Przełknęłam dość głośno ślinę i poprawiłam włosy. 

- Mówiłam ci już o spotkaniu z Colem... - Powiedziałam lekko się trzęsąc. Przyjaciółka skinęła głową, a ja spróbowałam się opanować. Po chwili było trochę lepiej, ale nadal się stresowałam, całe ręce miałam zalane potem. - Żeby się z nim spotkać musiałam spełnić jeden warunek... od Cedrika. - Rzuciłam ponownie. Teraz miało się zacząć, miałam powiedzieć najgorszą rzecz. Dla większości byłoby to łatwe, ale nie dla mnie. Był tego jeden powód, a właściwie zasada. - Umówiłam cię z nim. 

Dziewczyna lekko uchyliła wargi najprawdopodobniej ze zdziwienia. Nie wiedziałam czy przepraszać czy tłumaczyć jej jak to wyglądało. Nadal głęboko się we mnie wpatrywała, a między nami panowała głucha cisza nie znacząca nic dobrego.

- Nie rozumiem. - Rzuciła po chwili wpatrując się we mnie. Westchnęłam cicho myśląc jak jej to ładnie opisać żeby zrozumiała w jakiej byłam sytuacji. - Mam chłopaka.

- Wiem... - Powiedziałam i poczułam jak wielki rumieniec wkrada się na moją dość bladą twarz. Było mi głupio z tego powodu, ale naprawdę chciałam wtedy porozmawiać z Colem jak najszybciej. - Przepraszam.

- Co zamierzasz zrobić? - Zapytała ignorując moje przeprosimy. Nie widziałam czy jest zła, smutna czy może ma na to wylane, bo jej twarz przykryta była maską obojętności. Nie dawała żadnego znaku.

- Wiesz, że dotrzymuję obietnic. - Powiedziałam lekko załamanym głosem, ale też poważnym. Pewnie nie cieszyła ją ta informacja, ale nie miałam już wyboru. - Powiedzmy, że to spotkanie przyjacielskie.

- Ale jak Adrian się o tym dowie to mnie zostawi. - Powiedziała pokazując lekki smutek. Widziałam, że to dla niej niecodzienna sytuacja. Musiałam ją jakoś przekonać i miałam na to pewien sposób. 

- Dobrze wiesz, że obietnica to rzecz święta. - Rzekłam bardzo poważnie sprawiając, że ta głośno przełknęła ślinę i sama zaczęła się zastanawiać nad odpowiedzią. 

- Ale Adrian... 

- Obietnica to rzecz święta. - Gwałtownie jej przerwałam nie dając wypowiedzieć dobrze początku zadania. Dziewczyna westchnęła i lekko uchyliła wargi by coś powiedzieć, ale od razu zmieniła zdanie nawet nie wypowiadając słowa. - Wyobraź sobie jakbym ja powiedziała o Adrianie przed tobą. 

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now