LXIV

339 14 4
                                    

Siedziałam i wpatrywałam się w szeroko uśmiechniętego mężczyznę. Fakt, że dziewczyna ostatnio działa mi na nerwy wcale nie zmieniał tego, że nie chcę tego robić. Spędziłam z nią całe swoje życie, zawsze mnie wspierała, a teraz nagle mam się nad nią znęcać.

Cały czas z obojętnością patrzyłam w jego chłodne oczy jakby oczekując, że to żart, ale nic na to nie wskazywało. Zagryzłam w nerwach dolną wargę i zaczęłam się zastanawiać czy mam coś powiedzieć.

- Czas na wykonanie zadania masz do świąt - powiedział. Czasu było sporo, ale nadal nie widziałam czy to zrobię. Gdybym wymiękła to pewnie by mnie zabił. - Pamiętaj, że nikt nie może znać twojego zadania. To tajemnica.

- Rozumiem, panie - odpowiedziałam. Pozwolił mi wyjść, a ja ze strachem opuściłam pomieszczenie. Spojrzałam pytająco na Draco i Pansy, którzy całkowicie mnie zignorowali po czym podeszłam do Blaise'a czekającego na schodach. Zaczęliśmy wolno wchodzić. - Czemu Draco i Pansy nie otrzymali znaku?

- Chodź - rzucił. Złapał mnie za nadgarstek i lekko przyspieszył tempa. Po chwili weszliśmy do mojego aktualnego pokoju. Chłopak zamknął drzwi i usiadł obok mnie. - Właściwie to oni mają znak od świąt.

- Słucham? - rzuciłam. Było to dla mnie nieprawdopodobne. Wiem, że z nimi przez ten czas nie miałam najlepszego kontaktu, ale chociaż Malfoy mógł mi to powiedzieć w ostatnim czasie. Przyjaciel wyglądał na wystraszonego. - Ciężkie zadanie?

- Nie dam rady go wykonać - powiedział. Nawet nie próbowałam myśleć jakie otrzymał. - Pójdę już.

- Dobranoc.

Zabini wyszedł, a ja z ostatkiem sił poszłam do łazienki. Wzięłam tam długą, ciepłą kąpiel. Rozkoszowałan się długim przesiadywaniem w wannie póki było mi można. Od jutra ponownie będę miała po 10 minut. Wyszłam z gorącej wody i owinęłam się ręcznikiem.

Minęła chwila, a ja już leżałam w łóżku. Przykryłam się grubą, ciepłą, granatową kołdrą i próbowałam zasnąć. Po głowie chodziły mi różne rzeczy. Początkowo zadręczało mnie zadanie, później myślałam o Pansy i Draco, a na koniec zaczęłam się bać. Po prostu zaczęłam się bać, że Voldemort planuje mnie zabić. Nie wiem czemu. Takie myśli nie dawały mi spać. W końcu postanowiłam to zmienić.

Złapałam za różdżkę i opuściłam pokój. Powiedziałam pod nosem ciche "Lumos" i szłam przed siebie. Nie widziałam gdzie idę, możliwe, że się zgubiłam, ale po dość długim czasie i z kilkoma chwilami zwątpienia dotarłam na miejsce. Bez pukania weszłam do pokoju. Było w nim ciemno, ale bez problemu podeszłam do łóżka.

- Mogę dziś z tobą spać? - zapytałam. Brzmiałam pewnie jak małe dziecko kiedy przyśni się mu zły koszmar, ale widziałam, że tu będę czuć się bezpiecznie. - Myśli nie dają mi spać.

- Jasne - odpowiedzialności Blaise. Lekko się odsunął i odkrył kołdrę. Odłożyłam różdżkę i położyłam się obok niego. Domyślałam się, że on też nie może spać, czułam to w jego głosie. - Też mi trudno zasnąć.

- Myślisz, że każdy dostał takie trudne zadanie? - zapytałam. Nie widziałam jego twarzy przez ciemność panującą w pomieszczeniu, ale wiedziałam, że ma zamknięte oczy.

- Pewnie tak - odparł. Jego głos brzmiał jak "idź spać i daj mi spokój", ale czułam, że wcale tak nie jest. - Czarny Pan musi nas jakoś sprawdzić.

Po tych słowach zapanowała cisza. Nic nie zapowiadało, że ją jeszcze dziś przerwiemy więc przytuliłam się do chłopaka i poszłam spać. Czułam się przy nim bezpieczna i chroniona.

***

Odłożyłam kufer i usiadłam obok Zabiniego. Oboje byliśmy padnięci. Zasnęliśmy dość późno, zadanie jak i inne tego typu rzeczy sprawiły, że w naszych głowach było skupisko myśli nie powalających o sobie zapomnieć.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now