XXVII

534 17 6
                                    

Wszyscy bardzo szybko zaczęli przeszukiwać chłopaka wzrokiem, w tym ja. Jeszcze dziś rano zauważyłam przy nosie Victora trochę krwi, którą najprawdopodobniej próbował ukryć, ale jakoś niezbyt mu to wyszło. Teraz starałam dostrzec się ten mały szczegół u Malfoya.

Minuty mijały, a my nadal wpatrywaliśmy się w niego jak w obrazek, a ten w ciszy starał zakryć się każdą część ciała jak najlepiej. Na twarzy miał swoją ukochaną maskę obojętności, której nawet na chwilę nie próbował zdejmować.

- Czy to prawda? - Zapytał tym razem Blaise. Jednak Malfoy nadal w ciszy i obojętności spoglądał na nas całkowicie ignorując pytanie przyjaciela. Ciekawiło mnie co doprowadziło do sprzeczki chłopaków. 

Już po chwili Malfoy z Zabinim wyszli zostawiając nas całkiem zdezorientowane. Domyśliłam się, że był jakiś układ przez to, że Malfoy wstydził się przyznać. Jednak co było powodem tego wstydu? Pewnie przegrana, bo gdyby wygrał to od razu by nam się tym pochwalił. 

Nagle mój wzrok przykuł właśnie Victor kroczący w stronę najprawdopodobniej swojego dormitorium. Podniosłam się i szybkim krokiem podążyłam za nim. Szedł z jakimś kolegą więc nie mogłam tak po prostu się odezwać, bo coś mu obiecałam. Kichnęłam więc na swój sposób i schowałam się za jednym z zakrętów. 

- Muszę coś załatwić. - Powiedział chłopak odwracając się i idąc wolno w moją stronę. Po chwili stał przede mną, ale nie odzywał się dopóki nie usłyszał jak zamykają się drzwi. - O czymś ci mówiłem. 

- Nie chcesz żebym się oprowadziła? - Zapytałam z lekkim uśmieszkiem. Chłopak wyglądał na nieco zamyślonego, ale w pewnej mierze pewnego swojej decyzji.

- Może jednak się znamy. - Powiedział. Przyznam, że lekko mnie to zszokowało, bo niezbyt rozumiałam tego co chce zrobić. - Od teraz. Hej jestem Victor. 

- Sophie. - Rzuciłam lekko uściskając jego dłoń. Spodziewałam się podstępu, ale też potrafiłam dobrze przejąć pałeczkę. - Oprowadzić cię?

- Nie, dziękuje. - Rzekł uśmiechając się. Ten chytry uśmiech nie mógł oznaczać nic dobrego, ale nie chciałam teraz o tym myśleć. Po prostu odeszłam zostawiając go samego. 

***

Tak naprawdę minęło dużo czasu, bo prawie dwa miesiące. Nie działo się nic ciekawego. Do tej pory nikt nie dowiedział się jak wyglądała bójka Malfoya z Victorem i czym była spowodowana. Tak samo chłopak nadal nic nie zrobił i raczej nic nie wskazywało na to by się coś zmieniło.

Za około godzinę zaczyna się drugie zadanie. Nikt nie wie jakie ono będzie i z czym jest związane. Pewnie Harry już się tego dowiedział, ale nie rozmawiałam z nim od balu więc nawet nie wiem co u niego słychać.

Dziś nie martwię się tak jak ostatnio, Olivia również. Można powiedzieć, że już w ogóle się nie martwię. Wiem, że Harry da radę. Nie ma innej opcji, a przynajmniej ja takiej nie dopuszczam do siebie.

- Idziesz? - Zapytała nagle Dafne podchodząc do swojego biurka. Wzięła bluzę powieszoną na krześle i szybko ją założyła.

Skinęłam głową i sama złapałam za swoją bluzę. Założyłam ją po czym poprawiłam włosy. Obie opuściłyśmy dormitorium i kierowałyśmy się do pokoju wspólnego.

Wszyscy spojrzeli na nas po czym podnieśli się i całą grupą opuściliśmy salon. Victor rozmawiał coś z Dafne, a ja z Laurą cicho chichotałam. Widać było, że chłopak podoba się dziewczynie.

Po jakimś czasie byliśmy przy łodziach, do których wsiadaliśmy. Kiedy już mogliśmy wysiąść zajęliśmy najlepsze miejsca jakie tylko się dało i czekaliśmy na początek.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now