18. Czy tak kończył każdy, komu sprzedałem narkotyki?

44 4 6
                                    

Igor
12.02 – 16:22
Po jakimś czasie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Miałem absolutną pewność, że jest to Mirek, a więc wyszedłem z naszej sypialni i ruszyłem by go powitać.
–Hej – uśmiechnąłem się miło, widząc go w progu drzwi.
–Cześć śpiąca królewno – powitał mnie – wyspany?–
–Wyspany – potwierdziłem i podszedłem do niego, po czym ten objął mnie wokół talii i zaczął wpatrywać się w moje oczy.
–Znalazłeś? – zapytał niepewnie, mając na myśli telefon.
–Mówimy o tym? – wyjąłem swojego iPhone'a z kieszeni i pomachałem nim przed oczami starszego od siebie.
–Może być? – dopytywał.
–Może, choć uważam, że do reszty Cie popierdoliło, żeby wywalać na telefon tyle hajsu. Zwykłym Samsungiem czy LG też bym się zadowolił – zapewniałem.
–Nie marudź, wszystkie małolaty są teraz twoje od tak – pstryknął palcami.
–Co mnie interesują jakieś małolaty skoro mam ciebie? – wpatrywałem się w Mirka.
–To jeszcze nie koniec niespodzianek – zaskoczył mnie nagle.
–Jak to? – spojrzałem na niego zdezorientowany. Niebieskooki zabrał ze mnie jedną rękę i sięgnął nią do kieszeni, z której następnie wyciągnął mały kartonik. Był to dowód osobisty, który mi wręczył.
–Konrad Dworski – przeczytałem na głos.
–Jest okej, Kondzik? – zażartował ciemnowłosy.
–Tak – potwierdziłem, uśmiechając się, gdy zobaczyłem swoje głupie zdjęcie na fałszywym dokumencie. – Typowy informatyk – stwierdziłem.
–Przeżyjesz – oznajmił.
–Myślisz, że nikt się nie skapnie? – martwiłem się, wpatrując się w dokument.
–Oby nie – westchnął, nie wiedząc co mi odpowiedzieć.
–Będzie dobrze – przekonywałem sam siebie.
–Będzie dobrze – powtórzył za mną i pogładził mój policzek kciukiem.

Mirek
24.11 ubiegłego roku – 14:09
Minął dopiero pierwszy tydzień odkąd Igor u mnie mieszka, a już najchętniej strzeliłbym sobie w łeb. Miałem świadomość, że uzależnienie jest ciężkie i droga aby z niego wyjść – wyboista – lecz nie spodziewałem się, że będzie z tym aż tak wiele problemów.
Pierwszą rzeczą było wprowadzenie u niego terapii poznawczo-behawioralnej. Polega ona na rozpoznaniu sytuacji, gdy narkoman sięga po narkotyki. Po wykonaniu tego kroku, myśli się nad metodami zastępczymi w takich sytuacjach, aby ćpun znów się nie naćpał. Postawiłem kubek z kawą przed osiemnastolatkiem i sam zająłem miejsce naprzeciw niego.
–A więc – upiłem łyk gorącego napoju – zaczynajmy.–
–Okej – potwierdził, wpatrując się w stół.
–Jakby co nie musisz się spinać. To nie przesłuchanie, ja tylko chce Ci pomóc – wzbudzałem jego zaufanie.
–Zacznijmy – ponaglił.
–Kiedy pierwszy raz zażyłeś amfetaminę? – rozpocząłem.
–Nie wiem.. jak zacząłem dilować – usiłował sobie przypomnieć.
–Czyli około piętnastu lat? – dopytałem.
–Tak – potwierdził.
–Jak się czułeś przed, w trakcie i po zażyciu? – zadałem drugie pytanie.
–Przed, byłem trochę obsrany, bo amfa, to nie lolek tylko już twardy narkotyk, ale kiedy zdobyłem się na odwagę i wziąłem, czułem się jak w niebie. Ani trochę nie miałem ochoty na sen, byłem radosny, czułem się jak.. jakbym był niezniszczalny, jakbym mógł przenosić góry, było cudownie, ale kiedy haj mijał miałem wrażenie, jakby ktoś odcinał mi skrzydła i zmuszał mnie do taplania się w gównie. Ciągle byłem zaniepokojony, ale nie potrafiłem określić czym, wszystko mnie drażniło i byłem w stanie kogoś bardzo mocno skrzywdzić..– opisywał.
–Ile mniej więcej czasu minęło od pierwszego do kolejnego razu? – byłem ciekaw.
–Ehh – westchnął – nie wiem.. może coś około kilku miesięcy? Wtedy nie wiedziałem, że to ścierwo mnie.. że ono – próbował wypowiedzieć słowo ''uzależni'', lecz wstydził się sam przed sobą to przyznać.
–Co popchnęło Cie najbardziej do zażywania coraz to kolejnej dawki? – zmieniłem temat.
–To chyba oczywiste – skrzywił się, lecz pomimo to spojrzałem na niego wzrokiem wyczekującym odpowiedzi – najpierw to, co mi zrobiłeś, a później to, kiedy ''umarłeś'' – zrobił cudzysłów palcami. Pomimo, że wiedziałem, że właśnie to odpowie i tak czułem się cholernie źle, kiedy te słowa padały z jego ust.
–Kiedy zauważyłeś, że to już nie nawyk, a uzależnienie? – ponownie przystawiłem kubek do ust.
–Po powrocie do budy – wyznał.
–Opowiesz? – wyczekiwałem.

Załatwiłem swoje sprawy, podszedłem do umywalki i odkręciłem wodę, patrząc się tępo w lustro. Ujrzałem w nim jakiegoś gościa z bladą cerą, niedoskonałościami, zapadniętymi oczami i widocznymi cieniami pod nimi. Miał zarysowany wyraźny, niemiły grymas, którego nie zakrywały nawet lekko opadające na twarz, zniszczone włosy.
-Kim ty jesteś? - zapytałem. - Kim kurwa?! - krzyknąłem, uderzając dłońmi o krawędzie umywalki, z której zaczęła się wylewać woda. Opuściłem swoją głowę w dół i oparty o zlew, obserwowałem cieknącą wodę, która zaczęła moczyć moje adidasy.
-Igor? Wszystko dobrze? - pojawiło się za moimi plecami. Wiedziałem kto był właścicielem tego głosu. Oderwałem się od ceramicznej powierzchni, prostując swoje plecy, by po chwili odwrócić się przodem do Dawida.
-Tak – odrzekłem beznamiętnie. - Umywalka się zjebała.-
-Wystarczy zakręcić wodę? - zdziwił się i podszedł do mnie, by to zrobić. Po chwili woda przestała się rozprzestrzeniać. - Widzisz?-
-Yhm – potwierdziłem, nie patrząc chłopakowi w oczy.
-Może to jednak był zły pomysł, abyś wrócił – zagaił.
-Niby czemu? - spojrzałem na niego, zdziwiony.
-Dziwnie się zachowujesz, dziwnie wyglądasz – wymieniał. - Martwię się.-
-Nie ma czym – zapewniłem.
-A może jednak jest? - spoważniał.
-O co Ci chodzi? - uniosłem swoją brew do góry.
-O co mi chodzi? Nie wiem, na przykład o to – zacisnął dłoń wokół mojego nadgarstka i podciągnął mi rękaw, odsłaniając moje nakłucia. - Co to kurwa jest?-
-Nic – wyrwałem rękę z jego uścisku i naciągnąłem materiał z powrotem na skórę.
-Przestań kurwa, to wkucia po strzykawkach – stwierdził. - Znów ćpasz?-
-Wcale kurwa – poirytował się. - Co tym razem? Co? Co ćpasz Igor? Co kurwa? Odpowiedź! -
-Dawid skończ – zaradziłem.
-Nie kurwa, to ty skończ. Najlepiej ze sobą – krzyknął. Z jego twarzy wypływała złość. Po tych słowach między nami zapadła cholernie głucha cisza, przez którą nie byłem w stanie nawet skupić się na jakiejkolwiek myśli. - Nic nie powiesz? Tchórzu? Innych potrafisz krzywdzić bez jakiegokolwiek zahamowania, ale gdy ktoś krzywdzi Ciebie, milczysz.-
-Przestań – poprosiłem, prawie zapominając jak się mówi. W moich żyłach z każdą sekundą nagromadzał się gniew, który ciasno zacisnął moje pięści.
-Nie, nie przestane – fuknął. - To ty przestań. Przestań ćpać, przestań wszystkich zawodzić, przestań krzywdzić – żądał. - Przestań żyć.-
-Nie kurwa. Jeśli się nie zamkniesz to ty zaraz przestaniesz żyć! - krzyknąłem, wciąż trzymając w sobie dziewięćdziesiąt procent nagromadzonych emocji.
-Aż do tego stopnia dragi wyprały Ci mózg? - zaśmiał się sarkastycznie. - Jesteś taki słaby, taki nieporadny. Tak bardzo nagi i obdarty z wszystkiego co dobre. Jesteś obrzydliwy – wraz z tymi słowami, cała frustracja wypłynęła ze mnie niczym rzeka i rzuciłem się na chłopaka, przewracając go na ziemie.
-Nie jestem kurwa słaby! - załkałem i zacząłem okładać niższego do siebie, pięściami. Moje ciosy były szybkie, krótkie i bardzo bolesne. Za każdym jednym chciałem więcej, więcej i więcej. Nie potrafiłem się powstrzymać i przestać ozdabiać jego twarzy kolejnymi ranami. - I kto tu jest kurwa słaby, co? - zapytałem retorycznie, wstając i kopiąc go w plecy, tors i twarz. - Nawet nie wiesz, jak żałośnie wyglądasz pod moimi nogami – zaśmiałem się, wciąż nie przestając zadawać ciosów. - Nie jestem słaby – wymówiłem, chcąc ponownie go uderzyć. Jednak tym razem gdy tylko uniosłem swoją kończynę, upadłem obok niego zimne i zakrwawione kafelki.
-Jesteś Igor – powoli obrócił swą twarz w kierunku mojej. - I za niedługo te dragi Cie kurwa wykończą.. ale to chyba dobrze. Będziesz w piekle obok tego skurwiela Miro, gdzie twoje,wasze miejsce.-
-Tak, to prawda – potwierdziłem zmęczony. - Będę obok jedynej osoby na tym świecie, która mnie pokochała – moje oczy stopniowały zaczęły się zamykać, aż w końcu obraz przed moimi oczami był stworzony z całkowitej czerni. [SU r.15]

–Rozumiem – pokiwałem głową, zastanawiając się nad jego opowieścią.
Czy tak kończył każdy, komu sprzedałem narkotyki? – zmartwił się , wpatrując się we mnie ze smutkiem i lekkim przerażeniem, a zarazem nadzieją, że zaprzeczę.

---------------------------------------------------------
Cześć!
Wstawiam o ósmej rano, bo wieczorem pochłonął mnie trzeci sezon Stranger Things, a resztę dnia mam zaplanowaną na przeprowadzkę :p (co prawda z pokoju do większego pokoju, ale i tak jest przy tym zaj3b¡ście dużo pracy XD
Do zobaczenia w poniedziałek!
~DCW

υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz